Polak zbudował miniaturowego hot roda dla swoich synów. Auto zachwyca jakością wykonania
Hot Rod For Son
Od kilku dni ogromną popularnością w mediach społecznościowych zdobywa strona Hot Rod For Son. W pierwszej chwili trudno uwierzyć, że widoczne na zdjęciach auto to dzieło Polaka, ponieważ zwykle podobne konstrukcje powstają w USA. Za całym zamieszaniem stoi Adam, ojciec bliźniaków. Chłopcy są jeszcze za mali, aby zrozumieć, że mają wielkie szczęście.
Hot Rod For Son
Zapytaliśmy Adama jak to wszystko się zaczęło i jak przebiegał proces budowy auta.
- Pomysł na zbudowanie Hot Roda w wersji mini zrodził się w mojej głowie w kilka chwil. Choć powstał w niespełna cztery miesiące, to umiejętności jakie wykorzystałem podczas realizacji projektu zdobywałem przez lata. Motoryzacja odgrywa bardzo ważna rolę w moim życiu. Trudno mi dokładnie określić kiedy utknąłem w niej na dobre… Wydaje mi się, że przełomowym momentem był wypadek jaki miałem swoim klasycznym garbusem, którego wtedy tak bardzo nienawidziłem. Pomimo, że nie darzyłem tego auta sympatią, postanowiłem go odbudować. Wyszło całkiem nieźle. Stary Volkswagen podobał się wszystkim wokół. Wystąpił nawet w filmie pełnometrażowym. Kilka lat później był kolejny garbus, jednak tym razem bardzo wysoko ustawiłem poprzeczkę. Budowa trwała niecałe cztery lata. Pochłonęła sporo pieniędzy. Tym razem też zdobył rozgłos medialny. Cieszył mnie przez lata jednak przyszedł dzień, że chciałem czegoś innego…
Hot Rod For Son
Zostałem ojcem dwóch wspaniałych bliźniaków i to był ten moment kiedy postanowiłem zrobić coś dla nich. Przy czym nie ukrywam, że zrobiłem to troszkę dla siebie.
Zanim wziąłem spawarkę do ręki długo się nie przygotowywałem. Przejrzałem kilkadziesiąt zdjęć z Hot Rodami… po kilku godzinach rozbolała mnie głowa. Zamknąłem laptopa i poszedłem do garażu, czyli miejsca, gdzie najlepiej mi się myśli. Nie miałem konkretnego planu ani projektu, ale zacząłem tworzyć. W głowie był jedynie założenie… ma przypominać pełnowymiarowe, lecz być dla małego kierowcy.
Hot Rod For Son
W pierwszym etapie rozrysowałem sobie przekątne ramy. Nie chciałem później niespodzianek więc tu bardzo się skupiłem. Szerokość była ważna by nie przesadzić jednak długość nie robiła większej różnicy gdyż w późniejszym etapie mogłem w każdej chwili skrócić ramę. Następnie powstało kompletne przednie zawieszenie. Tutaj wykorzystałem stare blachy i pręty znalezione gdzieś za garażem u ojca. Sam resor przedni został wykonany ze starej piły „moja-twoja” znalezionej gdzieś na złomie. Do tego momentu nie było żadnych problemów. Zwykła spawarka elektrodowa do tego kilka elementów metalowych. Wystarczyło je tylko sensownie połączyć.
Pierwszy problem napotkałem kiedy ukończyłem układ kierowniczy. Czyli na samym początku prac. Założyłem koła zakupione gdzieś w markecie budowlanym i dostrzegłem że coś nie gra. Otóż moją uwagę zwróciły odwrotnie skręcające się koła kiedy skręcałem prowizoryczną kierownicą w lewo koła skręcały w prawo i na odwrót. Uśmiałem się niesamowicie. Jednak błąd naprawiłem zmieniając położenie kolumny kierowniczej o 180 stopni. Zadziałało.
Hot Rod For Son
Następnie przyszedł czas na chwilę odpoczynku. Zająłem się szukaniem odpowiedniego silnika. Oczywiście musiał być spalinowy. Żadne elektryki nie wchodziły w grę. Choć może z elektrycznym byłoby łatwiej.
Ostatecznie postawiłem na silnik o poj. 50 ccm z mini pocketa. Miał kilka plusów. Był małych gabarytów, wyposażony był od razu w sprzęgło odśrodkowe, dysponował niezłą mocą i był tani w zakupie.
Hot Rod For Son
Ważną sprawą było też dla mnie, że jeśli w przyszłości coś by się stało z silnikiem to w kilka minut można zdemontować stary i zamontować nowy nie ponosząc przy tym dużych wydatków. Wykonałem łoże pod silnik. Kiedy ten już siedział w ramie zająłem się tylną osią. Przeniesienie napędu poprzez łańcuch oraz hamulec tarczowy. Wszystko wyglądało bardzo dobrze i też tak działało.
Był to dobry moment bym mógł przetestować całość. Zastanawiałem się, czy rama wytrzyma pewne obciążenie, a silnik będzie miał siłę napędzać całe auto. Odpaliłem silnik, usiadłem dość niewygodnie na ramie i pociągnąłem linkę gazu. O moje zdziwienie było ogromne. Mały silniczek dał radę uciągnąć całość wraz ze mną. Teraz przyszedł więc czas na nadanie całości jakiegoś wyglądu.
Hot Rod For Son
Oczywiście na tylnej klapie spełniają bardzo ważną role chłodzą silnik. Za zbiornik paliwa posłużył znaleziony gdzieś w starociach zbiorniczek oleju od jakiegoś najprawdopodobniej starego niemieckiego motocykla. Choć mogę się mylić.
Wracając do karoserii. Przy jej wykonaniu byłem zmuszony prosić o pomoc znajomego który dysponował wiedzą oraz odpowiednimi narzędziami do formowania blachy. Kiedy karoseria została założona finalnie na ramę wykonana została podłoga ze sklejki całość zaczęła nabierać smaku. Przednie lampy w stylu retro zapożyczone zostały z roweru natomiast tylne z jakieś tablicy elektrycznej. Brakowało jeszcze tylko odpowiedniego fotela. Chciałem by trochę nawiązywał do stylu lotniczego. Wzór wykonałem z kartonu. Zrobiłem szkic i udałem się do przyjaciela który dysponuje wycinarką plazmową. Fotel jest aluminiowy wykonany z jednego arkusza, odpowiednio wygięty a całość została wzmocniona otworami. Jako ciekawostka której i tak nie da się zobaczyć fotel zamocowany jest specjalistycznymi śrubami zapożyczonymi z silnika Boeinga.
Hot Rod For Son
Na koniec zostało nadanie charakterystycznych barw i nazwy. Hot Rod „Double Trouble” - tak został oficjalnie nazwany, jest zdobiony ręcznie malowanym logo Kaczora Donalda z okresu II Wojny Światowej. Podobne były malowane na amerykańskich bombowcach.
Hot Rod For Son
Chciałbym podziękować wszystkim którzy byli wsparciem podczas tego projektu a w szczególności mojej żonie Oli, która znosiła cierpliwie moją nieobecność. Dziękuję Maroce, Rodentsowi, Majkiemu i zachęcam każdego ojca do realizacji marzeń - nie tylko swoich.
My natomiast dziękujemy Adamowi za to, że zgodził się opowiedzieć historię powstania tego auta i trzymamy kciuki za jego kolejne projekty.