Pieszy z pierwszeństwem na pasach. Mandaty nauczą nas kultury?
Według statystyk policji na polskich drogach ginie rocznie prawie 1000 pieszych. Rozwiązaniem wymyślonym przez posłów ma być przyznanie pierwszeństwa osobom czekającym przed pasami, zanim jeszcze wejdą na "zebrę". W Europie Zachodniej takie przepisy już obowiązują. W Polsce taki pomysł przepadł kilka lat temu.
W Szwajcarii, Niemczech, Danii czy Austrii pieszy ma pierwszeństwo do pokonania jezdni już w momencie zbliżania się do przejścia. We Francji przechodnie nie muszą nawet sygnalizować swoich zamiarów kierowcom. W Polsce piesi mają pierwszeństwo dopiero, gdy znajdą się na pasach. Taka sytuacja sprawia, że pod względem śmiertelności przechodniów znajdujemy się na szarym końcu unijnych zestawień. W Polsce aż 35 proc. poszkodowanych na drogach to piesi. W Czechach ten współczynnik wynosi zaledwie 19 proc. W Niemczech – 16 proc.
Jak twierdzi Sylwester Pawłowski z Mobilnego Centrum Doświadczania Bezpieczeństwa Świadomy Kierowca, nowelizacja przepisów to bardzo dobra inicjatywa. – Jej efektywność zależy jednak wprost proporcjonalnie od kultury jazdy kierowców – zauważa specjalista.
Niedawne obrady sejmowej Komisji Infrastruktury na temat bezpieczeństwa na drogach w 2016 roku nagłośniły znany problem. W zeszłym roku liczba wypadków na przejściach dla pieszych wzrosła do 4074 incydentów.
Przepisy wprowadzające rewolucję dla zmotoryzowanych w mieście nie są pomysłem nowym. Dwa lata temu nad podobnymi przepisami pracowało PO i PSL. Zmiany w prawie o ruchu drogowym zostały jednak odrzucone w senacie jednym głosem. Senatorowie stwierdzili wówczas, ze źle oznaczone przejścia dla pieszych utrudniają dostrzeżenie pieszego. Co więcej, wzrośnie niefrasobliwość osób pokonujących jezdnię, tak jak w przypadku rowerzystów mających pierwszeństwo przed samochodami skręcającymi w drogę poprzeczną.
- Poczucie bezpieczeństwa jest śmiertelnie niebezpieczne – twierdzi Sylwester Pawłowski. - Zbyt wiele osób zginie na drogach zgodnie z przepisami. Ich wprowadzenie musi być połączone z szeroko zakrojoną kampanią edukacyjną w mediach - dodaje.
Sami ubezpieczyciele twierdzą, że wprowadzenie w życie przepisów nie jest sprawą łatwą, lecz przyniesie wymierne korzyści. *Można spodziewać się zmniejszenia liczby ofiar śmiertelnych i ciężko rannych o 25 proc. *
Jak donosi Polska Izba Ubezpieczeń, w przypadku połowy zdarzeń drogowych ze skutkiem śmiertelnym to piesi uznawani są za winnych. Rzadziej, gdy odnoszą ciężkie obrażenia i mogą przedstawić swoją wersję wydarzeń. Czarnym punktem są województwa mazowieckie, łódzkie, lubelskie i świętokrzyskie. Piesi najczęściej giną w obszarze zabudowanym, zimą, najczęściej w grudniu. Okres przedświąteczny jest najgorszy. Wtedy ginie trzy razy więcej osób niż np. w maju.