|
|
| --- |
Wydawałoby się, że Ferrari nie może być „jeszcze bardziej sportowe”. Nic bardziej mylnego! Niemiecka firma Novitec postanowiła tchnąć w rasowe 599 Fiorano jeszcze więcej sportowego ducha.
Wygląda doskonale? Nie widać efektów działalności tunera? Na tym właśnie polegają wyrafinowane zmiany stylistyczne – poprawić prezencję samochodu, a jednocześnie zadbać, by nie stał się ostentacyjny i krzykliwy. Novitec dołożył dyfuzory pod zderzakami, a także zmodyfikował kształt progów, w efekcie uzyskując większy docisk aerodynamiczny.
Ostatni z wymienionych nie jest w przypadku Ferrari 599 chwytem marketingowym – nie ulega wątpliwości, że bolid zdolny do przekraczania 330 km/h musi doskonale przywierać do asfaltu...
Możliwości rumaka ze stajni Novitec przewyższają potencjał standardowego Fiorano. To zasługa zwiększonej mocy silnika. Układ wydechowy o średnicy 90 milimetrów oraz nowa elektronika pozwoliła wykrzesać z 12-cylindrowej maszynowni imponujące 645 KM. Co ciekawe tuner nie zamierza na tym poprzestać i obiecuje, że w przyszłym roku wyciśnie z 6-litrowego silnika jeszcze więcej mocy.
Potencjał silnika zdałby się na niewiele, gdyby nie możliwość przetransferowania go na asfalt. W produkcie przygotowanym przez Noviteca dbają o to potężne koła. Przednie, 20-calowe alufelgi otrzymały opony w rozmiarze 275/30. Jeszcze bardziej imponujące walce trafiły na napędzaną oś. Tam zamontowano gumy o wymiarach aż 355/25/21! Większe koła pozwoliły na użycie efektywniejszych hamulców. Wentylowane i nawiercane tarcze pochodzą z półek Brembo.
Z tarczami o niebagatelnej średnicy 405 milimetrów współpracują sześciotłoczkowe zaciski.
O właściwą trakcję oraz poprawne zachowanie na drodze dba też usztywnione i obniżone zawieszenie, które zostało opracowane przez renomowaną firmę KW. Warto zaznaczyć, że zadbano o przycisk do regulowania wysokości, dzięki któremu możliwe jest forsowanie niewielkich krawężników lub progów zwalniających.
Targi samochodowe we Frankfurcie będą świadkiem premiery samochodu, a dla wielu jedyną okazją, by stanąć z nim twarzą w twarz. W końcu nieczęsto spotyka się na drodze bolidy warte setki tysięcy euro...
Łukasz Szewczyk