Komisja ds. energii i handlu Izby Reprezentantów USA opublikowała w poniedziałek dokumenty, wskazujące na "serię posunięć oszczędnościowych i błędów" BP, które "dramatycznie zwiększyły" groźbę wycieku ropy w Zatoce Meksykańskiej - pisze we wtorek AP.
Agencja odnotowuje, że zaledwie na sześć dni przed katastrofą platformy wiertniczej Deepwater Horizon jeden z inżynierów nazwał to przedsięwzięcie "koszmarem".
Badając katastrofę z 20 kwietnia, ustalono, że realizacja tego projektu wydobywczego była bardzo spóźniona, w związku z czym koncern BP każdego dnia tracił setki tysięcy dolarów. Zdecydowano się więc "pójść na skróty", jeśli chodzi o sam projekt szybu naftowego, a także instalację urządzeń zabezpieczających.
"Wydaje się, że chcąc oszczędzić czas lub pieniądze, BP podejmował decyzje, które zwiększały ryzyko wytryśnięcia (ropy). Jeśli faktycznie tak było, to nieostrożność (...) BP wyrządziła ogromne straty Zatoce, jej mieszkańcom i pracownikom na platformie" - podkreślali demokratyczni kongresmani Henry A. Waxman i Bart Stupak.
BP rozpoczęła wiercenia w październiku zeszłego roku, ale na początku listopada huragan Ida uszkodził platformę wiertniczą. Przygotowano więc nową platformę, Deepwater Horizon, i wznowiono wiercenia w lutym br. Kiedy doszło do eksplozji 20 kwietnia, ta platforma już od 43 dni miała się znajdować na innym miejscu. Dla BP oznaczało to straty rzędu 500 tysięcy dolarów dziennie.
Ustalono, że inżynierowie BP, chcąc nadrobić stracony czas, zdecydowali się m.in. na bardziej ryzykowną z dwóch metod uszczelnienia stalowych rur w szybie. Koncern zaoszczędził na tym 7-10 milionów dolarów - wynika z ujawnionych dokumentów.
AP odnotowuje też ujawnione maile, w których inżynierowie BP piszą o "zwariowanym szybie" i nazywają go "koszmarem". Dokumenty wskazują też na "oszczędności" poczynione przy betonowaniu szybu. Podwykonawca BP, firma Halliburton Inc., uznał je za ryzykowne, ale jeden z przedstawicieli koncernu wyraził przekonanie, że "jakoś to będzie".
Kongresmani ustalili m.in., że BP zrezygnował z trwającej od 9 do 12 godzin procedury sprawdzania spójności betonu. Ekspertów, którzy mieli się tym zająć, odesłano śmigłowcem na ląd rankiem 20 kwietnia. Niespełna 12 godzin później na platformie doszło do wybuchu.
Wyciek ropy w Zatoce Meksykańskiej jest największą katastrofą środowiskową w historii USA. Nie udało się ustalić, ile dokładnie ropy wydobywa się ze złoża pod dnem Zatoki; eksperci nie wykluczają, że może to być ponad 7,57 miliona litrów dziennie.
Prezydent Barack Obama, który już czterokrotnie odwiedzał tereny, dotknięte katastrofą, porównał wyciek ropy do ataku terrorystycznego z 11 września 2001 roku.(PAP)
az/ kar/