Zbierając informacje na temat zasilania gazem ziemnym, udałem się do zakładu montującego instalacje gazowe w samochodach. Tam jednak, zamiast jakichkolwiek informacji usłyszałem tylko: „Panie, na gaz ziemny to jest kuchenka do gotowania ziemniaków. W Polsce samochody jeżdżą na LPG”. Bogatszy o tę wiedzę wziąłem do testów Mercedesa Sprintera, zasilanego gazem ziemnym.
Nie był to pierwszy samochód zasilany gazem ziemnym, jakim miałem okazję jeździć. Pojazdy fabryczne z takim źródłem zasilania miały jednak zawsze jeden podstawowy problem – zasięg. W modelach tych głównym czynnikiem zasilającym jest gaz i zamiast zbiornika na benzynę, umieszczono kilka butli gazowych, w których jest magazynowany, a benzyna jest w zbiorniku o pojemności 7-10 litrów i służy wyłącznie jako „rezerwa”, gdy braknie gazu.
Ta sytuacja to efekt magazynowania gazu (skroplonego i schłodzonego do -162 stopni Celsjusza) pod ciśnieniem 200 Bar, co wymaga budowy specjalnych butli. Dodatkowo kilka butli, które zajmują więcej miejsca niż bak z tradycyjnym paliwem, daje mniejszy zasięg, niż jazda na benzynie. W przypadku gazu ziemnego, nie można też stosować prostego przelicznika zużycia l/100 km. W tym wypadku zużywamy m3 /100 km.
* GALERIA ZDJĘĆ * Stosowanie gazu ziemnego jest idealne w przypadku samochodów jeżdżących tylko na krótkich dystansach i pod warunkiem, że w pobliżu jest stacja umożliwiająca jego tankowanie. Czy zatem oferta Mercedesa Sprintera na gaz ziemny ma sens?
Gdy na parkingu centrali firmy w Warszawie podszedłem do zaparkowanych Sprinterów, tylko duża naklejka na boku, pozwoliła mi na rozpoznanie wersji na gaz. Także po otwarciu drzwi, nic nie wskazywało na inne zasilenie tego modelu. Trzy fotele, kokpit z dużą ilością schowków, m.in. półka pod sufitem, kieszenie w drzwiach na butelki 1,5 l, schowek przed pasażerem i kilka zagłębień na dokumenty na desce rozdzielczej. Fotel kierowcy z regulacją wysokości i podparciem kręgów lędźwiowych oraz zabudowa zestawu audio i klimatyzacji w formie prostej, ale gwarantującej dużą pewność użytkowania, były identyczne jak w każdym furgonie o nazwie Sprinter. Jedyną różnicą jest przycisk NGT na desce rozdzielczej, obok kierownicy.
Jednak naciskając ten przycisk na wyświetlaczu nic się nie zmieniło. Nic, poza czerwoną diodą, wskazującą na uaktywnienie przycisku NGT. Nie zapaliła się żadna kontrolka w desce rozdzielczej. Ponieważ w Polsce dopiero rozpoczęto sprzedaż tego modelu (ruszyła kilka tygodni temu, a prezentowany model był pierwszym, który trafił na nasz rynek), nawet pomagający mi znaleźć pojazd pracownik Mercedesa nie był w stanie określić gdzie (i czy jest) wskaźnik poziomu gazu w zbiornikach. Mając nadzieję, że wszystko poznam w trasie, wyruszyłem tą „olbrzymią kuchenką gazową Mercedesa” w drogę do Krakowa.
Po prostu dostawczak
Sprinter to klasyczny, duży dostawczak. W środku jest wprawdzie wygodna przestrzeń pasażerska, a wszystkie urządzenia rozłożono z uwzględnieniem zasad ergonomii, ale podróż non-stop na dystansie ponad trzystu kilometrów i panująca na zewnątrz wysoka temperatura spowodowały, że byłem bardziej zmęczony, niż podczas niedawnej podróży modelem Vito.
* ZOBACZ TEST MERCEDESA VITO * Mankament wielkości samochodu odczuwalny był także w mieście. Rozstaw osi 3665 mm i długość 5910 mm sprawiały, że parkowanie i jazda na węższych drogach były bardzo utrudnione (średnica zawracania 13,6 m). Jednak nikt nie kupuje dostawczaka, by odbywać nim dalekie rodzinne podróże, a jedynie po to by transportować ciężary. Pod tym względem, Sprinter to mistrz. Do samochodu możemy załadować ponad 9 metrów sześciennych ładunku, masa przewożonego materiału to maksymalnie 1485kg (istnieje też Sprinter mający ładowność 2710 kg), a długość i szerokość skrzyni ładunkowej pozwala na przewóz dużych gabarytowo materiałów (dł. 3265 m i szer. 1780 mm). Abstrahując od parametrów ładunkowych (są identyczne, jak w modelu benzynowym), warto zwrócić uwagę na odmienność wersji NGT.
Po pierwsze: zasięg
Jak wspomniałem na początku, wadą samochodów na gaz ziemny jest to, że są w zasadzie wersjami jednopaliwowymi. Pod tym względem nowy Sprinter jest ewenementem. Nie dość, że zamontowano w nim duże zbiorniki na gaz, to dodatkowo pozostawiono ogromny bak paliwa (100 litrów). Tym samym zasięg dostawczego Mercedesa na obydwu paliwach wzrósł do 1200 km. Umieszczenie dodatkowych zbiorników wymusiło jednak wyeliminowanie koła zapasowego. W Sprinterze zamiast „rezerwy”, pod prawym fotelem schowano kompresor i nabój z klejem, który ma załatać dziurę w uszkodzonym kole.
Po drugie: ekonomia
Model testowy przejechał na pełnym zbiorniku gazu prawie 350 km. Kiedy podjechałem na „stację gazową”, zatankowałem nieco ponad 40 metrów sześciennych gazu za 85 zł. Zbiorniki mają pojemność 124 litrów i mieszczą 20 kg gazu. Gdybyśmy przeliczyli to na benzynę - okazałoby się, że za tę kwotę zatankujemy ok. 18 litrów. Tym samym okazuje się, że pojazd spalałby ok. 5,5 l/100 km. Benzyny, oczywiście. Pamiętając, że jest to model dostawczy - spalanie (nawet biorąc pod uwagę, że pojazd był niezaładowany) wzbudzi zachwyt każdego przedsiębiorcy.
* GALERIA ZDJĘĆ *
Po trzecie: oryginalna zabudowa
Powyżej napisałem, że po wejściu do samochodu, po naciśnięciu przycisku NGT na wyświetlaczu nie było żadnych zmian. W rzeczywistości, po wciśnięciu przycisku na wyświetlaczu wskaźnik poziomu benzyny zmienia się na wskaźnik poziomu gazu. Tyle tylko, że przy pełnym baku jednego i drugiego źródła zasilania nie zwróciłem na to uwagi. Podczas jazdy, gdy poziom paliwa się zmniejszał, wskaźnik benzyna/gaz był wyraźnie różny.
Przed wyczerpaniem źródła gazu, między zegarami pojawił się piktogram butli gazowej, informujący o konieczności tankowania, a gdy gaz całkowicie się wyczerpał, zasilanie zostało zmienione na benzynę płynnie i niezauważalnie dla kierującego. Bez szarpnięć, spowodowanych chwilowym brakiem zasilania. Jedyną informacją o tym, było zgaśnięcie piktogramu butli, a wskaźnik paliwa nagle się podniósł. Po zatankowaniu gazu i uruchomieniu silnika okazało się, że pojazd automatycznie przełączył zasilanie (stale wciśnięty przycisk) system NGT.
Wady
Największą wadą jest brak stacji gazowych. W kraju nad Wisłą dominuje LPG. Mamy zaledwie trzydzieści stacji z gazem ziemnym i jeśli ktoś nie mieszka w pobliżu jednej z nich, zakup samochodu zasilanego CNG mija się z celem. Mercedes oferuje wersję 316 NGT z doładowanym za pomocą kompresora silnikiem czterocylindrowym 1.8, którego moc to 156 KM przy 5000 obr./min., a moment obrotowy wynosi 240 Nm w zakresie 3000 – 4000 obr./min. Cena netto modelu w Polsce to 109 000 zł za wersję standard (rozstaw osi 3665 mm/ długość 5910 mm) i 116 000 zł za wersję długą (rozstaw osi 4325 mm/ długość 7345 mm).
Bogusław Korzeniowski