Polska należy do niechlubnej czołówki państw Unii Europejskiej, w których zagrożenie wypadkiem jest największe. Policja od lat za taki stan rzeczy obwinia zbyt szybką jazdę, ale ogromne znaczenie mają również braki w infrastrukturze drogowej. Nowy pomysł w tej materii to zwężenie pasów ruchu przy jednoczesnym zwiększeniu ich liczby.
W połowie 2013 roku Bank Światowy zaprezentował swój raport na temat bezpieczeństwa na polskich drogach. Wyniki kontroli były miażdżące i to nie tylko w kwestii zagrożenia wypadkiem dla podróżujących w naszym kraju, ale też jeśli chodzi o ocenę instytucji, które odpowiadają za karanie kierowców oraz budowę i utrzymanie infrastruktury. Teraz BŚ rozpoczyna współpracę z Najwyższą Izbą Kontroli i proponuje przebudowę polskich dróg krajowych.
Choć kierowców cieszy poszerzająca się sieć autostrad, zdecydowana większość zmotoryzowanych porusza się na co dzień trasami krajowymi. Jakie są między nimi różnice? Nie ograniczają się one jedynie do granicy dopuszczonej prawem maksymalnej prędkości. Jak wynika z raportu Komendy Głównej Policji, w roku 2013 na autostradach miało miejsce jedynie 0,8 proc. wszystkich wypadków, podczas gdy na jednojezdniowych drogach dwukierunkowych aż 81,5 proc. Ich główne przyczyny to niedostosowanie prędkości do panujących warunków, wymuszenie pierwszeństwa, uderzenie w pieszego oraz nieprawidłowe wyprzedzanie. Zdaniem NIK-u częstotliwość takich wypadków wyraźnie zmniejszyć ma stosowanie systemu 2+1.
Chodzi o stosowany od połowy XX wieku sposób budowania tras, w myśl którego dwukierunkowa droga posiada dwa pasy w jedną stronę i jeden w drugą. Odcinki te występują naprzemiennie, co oznacza, że podróżujący nią kierowcy przez kilka kilometrów mają do dyspozycji dwa pasy, ale potem muszą zjechać na jeden. Wówczas to jadący z naprzeciwka poruszają się po dwóch pasach.
Co daje taki system? Przede wszystkim sposobność do bezpiecznego wyprzedzenia ciężarówek czy autobusów, co na zwykłej „krajówce” może przysporzyć problemów. Dodatkowo pasy umożliwiające ruch w przeciwnych kierunkach są oddzielone barierami, co uniemożliwia występowanie wypadków czołowych, a te, jak wiadomo, należą do najbardziej niebezpiecznych. Co jednak najlepsze, by powstała taka infrastruktura, nie trzeba od początku budować dróg. Wystarczy zmodernizować istniejące.
Eksperci uznają, że każda jednojezdniowa, dwukierunkowa droga o szerokości przynajmniej 13 metrów może zostać dostosowana do systemu 2+1. Wystarczy zmienić oznakowanie poziome, a między pasami ustawić barierki. W Polsce wiele jest dróg spełniających warunek minimalnej szerokości. Obecnie posiadają one po jednym pasie w każdym kierunku oraz pobocza po obu stronach. W części krajów stosujących taki system na fragmentach, gdzie w jedną stronę ruch przebiega dwoma pasami, podniesiony jest limit prędkości - w Szwecji do 100 km/h, w Niemczech do 100 lub 120 km/h. Dzięki temu kierowcy mogą wyprzedzić wolniej jadące pojazdy bez konieczności łamania przepisów.
Czy przebudowa dróg w myśl systemu 2+1 ma w Polsce sens? Bank Światowy i NIK przekonują, że tak. Na dowód przytaczają statystyki ze Szwecji, gdzie od 1990 roku przebudowano w ten sposób 2,2 tys. km dróg. Liczba wypadków śmiertelnych spadła na nich o 90 proc. Na podobny wynik w Polsce można byłoby liczyć jedynie wówczas, gdyby trasy te objąć restrykcyjnym i wydolnym systemem monitorowania prędkości kierowców. Jeśli to by się udało, poprawa bezpieczeństwa miałaby miejsce na długo przed końcem planowanej rozbudowy sieci autostrad i dróg ekspresowych.
tb, moto.wp.pl