Niemieckie testy fotelików dziecięcych do samochodów nie pozostawiają żadnych wątpliwości: im więcej zapłacisz, tym większe masz szanse, że twoje dziecko wyjdzie cało z poważnego wypadku.
Najnowsze testy przeprowadził ADAC, niemiecki automobilklub. Pod lupę wzięto 26 modeli, zarówno renomowanych firm, jak i popularnych producentów. Sprawdzono foteliki w różnych kategoriach wagowych, od najmniejszych (do roku), po te największe (18-36 kg). Także siedzonka reklamowane przez producentów jako uniwersalne, które cieszą się coraz większą popularnością.
Sprawdzone przez ADAC foteliki to siedzonka firm, które swoje wyroby oferują także w Polsce (m.in. Chicco, Maxi Cosi, Concord, Besafe, Kiddy, Hauck, Romer). Uwagę zwraca zwłaszcza rozrzut cenowy: najtańsze zbadane foteliki kosztują ok. 140 euro, a najdroższe nawet ponad 600 (na rynku niemieckim). Czy cena przekłada się na wynik w testach?
Okazuje się, że jak najbardziej! Tanie foteliki wypadają na próbach fatalnie, drogie dobrze, a bardzo drogie najlepiej. Od reguły tej nie ma wyjątków. Maksymalną ocenę uzyskał fotelik, który kosztuje 617 euro. Doskonale poradziły sobie produkty, których średnia cena wynosi 350-450 euro. Foteliki za 250-350 euro w większości zasłużyły na „słabą tróję” (dostatecznie), a te jeszcze tańsze albo na ocenę dostateczną, albo dyskwalifikującą do użytku.
Oczywiście podane ceny fotelików dotyczą rynku niemieckiego i są znacznie wyższe niż w Polsce. Analogia jest jednak oczywista. Im droższy fotelik, tym większe bezpieczeństwo dzieci. Za te najtańsze siedzonka nie warto płacić w ogóle, bo do niczego się nie nadają. Wiadomość nie jest dobra dla tych słabiej zarabiających.
MAK