Nowe przepisy to zły sposób na zdyscyplinowanie polskich kierowców?
W życie weszły nowe przepisy, które przewidują zatrzymywanie prawa jazdy osobom przyłapanym w terenie zabudowanym na przekroczeniu prędkości o więcej niż 50 km/h oraz dotkliwe kary finansowe za jazdę po spożyciu alkoholu. Policjanci są pewni, ze nowe zasady to dobry sposób na zwiększenie bezpieczeństwa. Część świata motoryzacyjnego jest jednak odmiennego zdania.
- Karzemy zamiast uczyć, nie tędy droga. Nie może być też tak, że karani nie będą posłowie i senatorowie. Dlaczego? Przecież powinni świecić przykładem - ocenił w rozmowie z x-news dziennikarz motoryzacyjny Włodzimierz Zientarski. - Powinno się wyjść od nauki bezpiecznych zachowań na drodze w szkołach. Przydałoby się również całkowite przeorganizowanie ruchu drogowego.
W myśl już obowiązujących przepisów w terenie zabudowanym za przekroczenie prędkości o 50 km/h lub więcej, patrol na miejscu - i obligatoryjnie - zatrzyma prawo jazdy na trzy miesiące. Jeśli w tym czasie osoba ta będzie jeździć mimo braku dokumentu, okres zatrzymania prawa jazdy przedłuży się do sześciu miesięcy. Ponowna wpadka zakończy się definitywnym odebraniem uprawnień.
Po zmianie przepisów sędziowie mają nakładać dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów dla kierowców prowadzących pojazd w stanie nietrzeźwości mimo uprzedniego skazania za to samo przestępstwo. Ci, którzy popełnili przestępstwo po raz pierwszy, otrzymają zakaz na minimum 3 lata, a maksymalnie nawet 15 lat. Kierowca przyłapany na jeździe przy zawartości alkoholu we krwi większej niż 0,5 prom. - oprócz kary więzienia - będzie musiał zapłacić na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej co najmniej 5 tys. zł. Jeśli nie będzie to pierwszy wyrok za takie przestępstwo, kwota wzrośnie do co najmniej 10 tys. zł.
tb/