Podczas Grand Prix Australii w Formule 1 zadebiutuje dwóch nowych kierowców. Pierwszy z nich jest dumnym i bardzo pewnym siebie synem byłego mistrza świata. Drugi od lat zdobywał doświadczenie w różnych seriach wyścigowych i ma na koncie wiele sukcesów, ale przed pierwszym wyścigiem w Jedynce czuje się bardzo niepewnie – pisze Przegląd Sportowy.
Przedstawiamy Nelsona Piqueta juniora i Sebastiena Bourdais'a.
Obecność w Formule 1 młody Piquet zawdzięcza wyłącznie ojcu. To były trzykrotny mistrz świata zakładał dla swojego syna zespoły w kolejnych seriach wyścigowych (zwane Piquet Sports),aby zapewnić mu możliwie najlepsze warunki rozwoju kariery. Senior, dzięki doskonałym kontaktom i zasobnemu kontu, skontaktował się z szefem Renault Flavio Briatorem, aby wynegocjować dla potomka miejsce w fabrycznym teamie Formuły 1. Dzisiaj Nelsinho przyznaje, że w karierze bardzo pomogło mu nazwisko ojca (o pieniądzach nie wspomina), ale równocześnie pokłada ogromną wiarę we własne możliwości.
- Jestem dumny z tego, co osiągnąłem jako tester Renault. W pełni zasłużyłem na awans - mówił Piquet. Z biegiem czasu jednak spuścił z tonu. - Nie mam tu nic od udowodnienia. To mój pierwszy rok w Formule 1 więc jeśli będę lepszy od Alonso, to dobrze, ale jeśli będę trochę z tyłu, to nie będzie żaden problem. W swoim pierwszym wyścigu pragnę zdobyć punkty - zapowiada Nelson. Przebieg zimowych testów wskazuje, że nie powinien oczekiwać zbyt wiele. Brazylijczyk często wypadał poza tor i był wyraźnie wolniejszy od utytułowanego kolegi z teamu.
_ Przegląd Sportowy _