Michelin PAX: co to właściwie jest i jak należy użytkować takie opony?
Możliwość złapania tak zwanej gumy od lat burzy spokój kierowców – szczególnie podczas szybkiej jazdy. Nic więc dziwnego, że branża oponiarska pracowała nad rozwojem technologii, która w razie takiego przypadku uchroni nas od nieszczęścia. W 1995 roku Michelin opracował ogumienie PAX, które miało skończyć z tego typu obawami. Jak jednak pokazał przypadek limuzyny, którą wieziony był prezydent Andrzej Duda, ludzki błąd może zniweczyć starania inżynierów.
System PAX jest stosunkowo prosty. Na felgę, oprócz samej opony, nakładany jest pierścień. W razie utraty ciśnienia w ogumieniu to właśnie on przyjmuje na siebie ciężar samochodu. Francuzi zastosowali też odmienny system mocowania opony. W przypadku zwykłego ogumienia trzyma się ona na feldze za sprawą współdziałania ciśnienia w jej wnętrzu oraz kleju uszczelniającego nałożonego na obręcz. Pomysł Michelina polega na specjalnym zatrzaskiwaniu opony na feldze. Dzięki temu nawet po całkowitym ujściu powietrza z ogumienia powinno ono pozostać na miejscu. W ten sposób możliwe jest bezpieczne pokonywanie zakrętów nawet wówczas, gdy jedziemy na samych „kapciach”. Przynajmniej teoretycznie.
Jak mówi oficjalna informacja na temat systemu PAX, umożliwia on przejechanie na przebitych oponach dystansu 200 km przy prędkości nie większej niż 80 km/h. System jest tak skuteczny, że kierowca może w ogóle nie zauważyć, że z opony uszło powietrze. O tym fakcie zawiadomią go nie zmysły, a kontrolka, zapalająca się pod wpływem wskazań płynących z czujnika ciśnienia zamontowanego wewnątrz opony. Limuzyna, którą jechał prezydent Duda, wyposażona była właśnie w ogumienie Michelin PAX. Jak to więc możliwe, że samochód stracił stabilność, zaczął „tańczyć” na jezdni autostrady i w konsekwencji wjechał do rowu?
Przede wszystkim trzeba pamiętać, że użytkowanie samochodu opancerzonego różni się od tego, jak wygląda sytuacja w przypadku zwykłego auta. „Pancerka” waży nawet dwa razy więcej od cywilnej wersji danego modelu, a to ma duży wpływ na opony. Zużywają się one szybciej, samochód nie może stać w jednej pozycji zbyt długo, gdyż gumy się odkształcają, a do tego przekazywane są na nie większe obciążenia, a zatem wszelkie niedopatrzenia mogą przełożyć się na bezpieczeństwo – co miało miejsce w przypadku samochodu wiozącego prezydenta Andrzeja Dudę.
Czas użytkowania opon przewidziany przez producenta to 2 lata, natomiast przepisy BOR-u pozwalały na korzystanie z 6-letniego ogumienia. Ze zdjęć z oględzin rozerwanej opony można wyczytać, że feralny egzemplarz został wyprodukowany w 43 tygodniu 2010 roku. Datę wskazują cyfry zamieszczone w owalu na boku opony – dwie pierwsze to tydzień produkcji, a dwie następne to rok. Nawet w przypadku kompletów przeznaczonych do zwykłych samochodów specjaliści od opon twierdzą, że przy odpowiednich warunkach przechowywania opony są nowe tylko przez 3 lata od produkcji.
Trzeba też zauważyć, że samochody opancerzone nie są tworzone z myślą o długich podróżach. Wystarczy wspomnieć, że Cadillac One nazywany „Bestią”, czyli samochód Baracka Obamy, służy jedynie do krótkich dojazdów i to z małą prędkością – maksymalnie 100 km/h. Ciężar takiego samochodu powoduje, że przy dużych dystansach i prędkościach opony muszą wykonać bardzo trudną pracę i mocno się nagrzewają, a taka podróż staje się niebezpieczna.
Wszystko wskazuje na to, że w przypadku limuzyny Andrzeja Dudy problem był jeszcze jeden. Samochód ten zjechał z asfaltu i opona została uszkodzona na szutrowej nawierzchni. Właśnie z powodu ciężaru, opancerzone limuzyny nie powinny opuszczać utwardzonej nawierzchni. W razie takiej potrzeby powinien być użyty inny samochód, np. SUV.
tb/sj, moto.wp.pl