Adam Małysz poważnie rozważa propozycję startu w Rajdzie Dakar. Mimo że "Orzeł z Wisły" testował już swoje terenowe auto w górach, to obawia się o brak doświadczenia. - Udział w Dakarze bez odpowiedniego zaplecza treningowego można porównać do próby samobójstwa - nie ukrywa Małysz na łamach "Red Bulletin".
Wiadomość o tym, że Małysz zamieni narty na samochód rajdowy gruchnęła jeszcze w trakcie sezonu. Wtedy wiele osób nie brała tych wiadomości na poważnie.
Po tym jak Małysz zakończył karierę, jego udział w rajdach nabrał jednak realnych kształtów. Dziennik "Fakt" doniósł nawet, że Małysz już zdecydował się na udział w rajdach. Na łamach biuletynu "Red Bulletin" Małysz podzielił się obawami związanymi z udziałem w rajdach.
- Udział w Dakarze bez odpowiedniego zaplecza treningowego można porównać do próby samobójstwa. Trzeba zainwestować bardzo dużo czasu w treningi i wyścigi. Wiem doskonale, jak zawodnicy się przygotowują do takich imprez i ile wyrzeczeń muszą przy tym ponieść, dlatego wszystko muszę jeszcze przemyśleć - nie ukrywa Małysz.
Udział w rajdach jest dla "Orła z Wisły" niezwykle kuszący. - Teraz wiem o tej propozycji i to mnie ekscytuje, bo to jest naprawdę wielka przygoda. Ale jak już mówiłem muszę się jeszcze zastanowić - mówi Małysz.
"Orzeł z Wisły" dostrzega w sobie kilka cech, które w rajdach byłyby jego atutem. - Mam mocną psychikę i jestem w stanie dać sobie radę z różnymi sytuacjami życiowymi, w których człowiek ma wszystkiego dosyć i mówi: "Nie, nie po to tu przyjechałem", ale jedzie dalej - tłumaczy.