Lobby ekologiczne zabija prawdziwą motoryzację
Restrykcyjne normy
Jeszcze w latach 90. ub. wieku przemysł samochodowy nie przejmował się zanadto postulatami obrońców środowiska. Benzyna była tania, a segment paliwożernych superaut rósł w najlepsze.
Jeszcze w latach 90. ub. wieku przemysł samochodowy nie przejmował się zanadto postulatami obrońców środowiska. Benzyna była tania, a segment paliwożernych superaut rósł w najlepsze.
Kilkanaście lat później okazuje się jednak, że lobby ekologów jest niezwykle silne. Dziś muszą się z nim liczyć wszyscy producenci aut. Zieloni do spółki z ustawodawcami forsują nowe ograniczenia emisji spalin. Doprowadziły one do zakończenia produkcji wielu aut, które przyspieszały bicie serca fanom motoryzacji.
Niektóre z nich doczekały się następców. We wszystkich przypadkach odbyło się to jednak kosztem kilku cylindrów (patrz BMW M5) i zastąpieniem pojemności przez turbodoładowanie (Renault Clio R.S.). Oba rozwiązania są złe z punktu widzenia maniaków motoryzacji, gdyż pozbawiają silnik rasowego brzmienia i odbierają mu żywiołową reakcję na dodanie gazu.
Czy te działania faktycznie przyczyniają się do poprawy stanu środowiska? To mocno dyskusyjna kwestia, gdyż nowe silniki charakteryzują się niższą trwałością. Nie zmienia to jednak faktu, że wiele kultowych modeli aut odeszło bezpowrotnie właśnie ze względu na nie do końca przemyślaną walkę o naszą planetę.