Lewe meldunki przyczyną braku wolnych miejsc postojowych w Warszawie
Temat podwyżek opłat za parkowanie w centrach dużych miast nie cichnie. Problem z brakiem wolnych miejsc postojowych mają przede wszystkim władze stolicy i jak się okazuje, nie da się tego rozwiązać trzykrotnym podbiciem stawki. Lepiej zająć się nieuczciwie wykupionymi abonamentami.
Jak się okazuje, liczba wydawanych co roku abonamentów na płatne miejsca postojowe jest mniej więcej równa liczbie tych miejsc w Warszawie. Tym samym znalezienie wolnego parkingu jest w stolicy prawie niemożliwe. Tylko wtedy, gdy mieszkaniec wyjedzie gdzieś swoim autem, zwalania się takie miejsce.
Dlatego władze miasta planują radykalne podniesienie opłat dla osób mieszkających w Warszawie, które mają więcej niż jeden samochód. Za drugie auto mają one płacić nie 30 zł, jak za pierwsze, ale aż 2400 zł. Ma to zmusić mieszkańców do pozbycia się drugiego pojazdu i tym samym zwolnienia zajmowanego miejsca postojowego. Niestety, to może nie wystarczyć. Dlaczego?
Otóż niektórzy nieuczciwi właściciele mieszkań sprzedają meldunki w celu ułatwienia innym zdobycia możliwości wykupienia abonamentu. Gdy zajrzeć w adresy, na które wydane zostały karty abonamentowe, okazuje się, że pod jednym z nich mieszka aż siedemnastu właścicieli różnych pojazdów. Wystarczy, że zamelduje się kogoś w Warszawie i ta osoba może wykupić abonament za 30 zł na rok, czyli za mniej niż normalna stawka za cały dzień. Prawdziwi mieszkańcy Warszawy dostrzegają ten problem, bo widzą tablice rejestracyjne aut, na które został wykupiony abonament parkingowy.
Czy jest to legalne? Zameldowanie osoby pod danym adresem powinno odzwierciedlać stan faktyczny i zgodnie z prawem administracyjnym nie można meldować osób, które w rzeczywistości mieszkają gdzie indziej. Przepisy administracyjne pozwalają wszcząć postępowanie potwierdzające przebywanie danej osoby pod wksazanym adresem, ale w praktyce zwykle odbywa się to na wniosek właściciela lokalu. Zgodnie z prawem właściciel lokalu musi potwierdzić fakt przebywania w nim osoby zgłaszającej pobyt stały lub czasowy i robi to własnym podpisem. Zatem poświadcza nieprawdę w urzędzie, a w tym przypadku robi to w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej, co podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Nietrudno tymczasem znaleźć ogłoszenie o sprzedaży meldunku. Ogłoszeniodawcy oczywiście podkreślają zalety takiego zakupu: „dzięki niemu uzyskasz kartę mieszkańca i parkowanie w Śródmieściu za grosze.” Rzeczywiście tak jest, bo miesięczna opłata za taki „lewy” meldunek to około 150 zł. Biorąc pod uwagę wysokie koszty zwykłego parkowania na płatnych postojach (31,88 zł za dzień), nietrudno zrozumieć, że jest to naprawdę dobra oferta dla osoby, która codziennie zostawia auto w centrum stolicy.
Jak widać, rozwiązaniem problemu braku wolnych miejsc postojowych w strefach płatnego parkowania nie jest podniesienie opłaty za drugie auto jednego właściciela do 2400 zł. Problem może rozwiązać określenie maksymalnej liczby abonamentów przypisanych do jednego adresu. Jeszcze "szczelniej" by było, gdyby powiązać ich liczbę, adres i nazwiska osób tam zameldowanych, a nawet ustalić jako warunek wydania abonamentu posiadanie auta zarejestrowanego w Warszawie. W jednej chwili mogłoby się zwolnić kilkaset, a nawet kilka tysięcy miejsc postojowych.
Z wykorzystaniem materiałów TVN Turbo