Na Hungaroringu będzie w niedzielę rekordowe 200 tys. kibiców, wśród nich kilkadziesiąt tysięcy z Polski. To na tym torze Robert Kubica debiutował rok temu w Formule 1.
GP Węgier to najlepsza okazja, by dopingować Polaka na żywo. Z jego rodzinnego Krakowa na tor pod Budapesztem jest zaledwie 400 km. Kubica tam właśnie zobaczył pierwszy raz na żywo wyścig Formuły 1 w 1996 r. i tam również zadebiutował. Zaszokował fachowców - w fascynującym wyścigu na mokrym torze przyjechał na metę siódmy, ale został zdyskwalifikowany, bo jego samochód ważył o niecałe 2 kg za mało. W czwartek - pamiętając o tym debiucie - Formuła 1 zorganizuje na Hungaroringu konferencję prasową z Polakiem.
- To trudny tor, jeden z najwolniejszych w Formule 1. Ale na podobnym pod tym względem Grand Prix Monako dobrze dawaliśmy sobie radę, więc sądzę, że tym razem będzie równie dobrze, a nawet lepiej - mówi Kubica, który w Monako przyjechał piąty, tuż przed kolegą z zespołu BMW Sauber Nickiem Heidfeldem.