Po wyścigu o Grand Prix Monako jeden z włoskich dziennikarzy stwierdził, że bolid ekipy BMW Sauber jest za szybki jak na możliwości ludzi odpowiedzialnych w tym zespole za podejmowanie najważniejszych decyzji taktycznych – pisze Rzeczpospolita.
Nie po raz pierwszy w sytuacji wymagającej błyskawicznej reakcji dokonano wyboru, który ostatecznie okazał się niewłaściwy. Oczywiście wyścig Formuły 1 jest na tyle nieprzewidywalny, że trudno tu mówić o strategii z gruntu złej. Jednak w sytuacji z Monako, kiedy podczas pierwszych dwóch części kwalifikacji okazało się, że Robert Kubica ustępuje szybkością jedynie duetowi McLarena, należało podjąć inne decyzje.
Zatankowanie bolidu Polaka ogromną ilością paliwa miałoby sens jedynie wtedy, gdy pod względem szybkości pojazdy BMW Sauber plasowałyby się pod koniec pierwszej dziesiątki. Startując lekkim bolidem, Kubica miałby szansę na zajęcie miejsca na podium, tymczasem duży ładunek paliwa skazał go na spędzenie pierwszej połowy wyścigu za dużo wolniejszymi rywalami. Czołówka odjechała daleko do przodu.
Szybszym kierowcą w duecie BMW Sauber był Polak, ale to Nick Heidfeld był na torze bardziej agresywny, z mniejszym zapasem paliwa w pierwszej części wyścigu. Nie potrafił jednak tego wykorzystać - zawalił sprawę podczas kwalifikacji i zamiast z czwartego pola, ruszał do wyścigu z siódmej pozycji. Był szybszy od Kubicy o 0,1 sekundy, ale biorąc pod uwagę różnicę w wadze obydwu bolidów, powinien być szybszy o co najmniej 0,5 sekundy.