Koniec z używaniem telefonu w czasie jazdy. Kamerki wszystko zobaczą
Używanie telefonu podczas jazdy to obecnie jedno z największych zagrożeń w ruchu drogowym. Przyszłość wcale nie zapowiada się lepiej, wręcz przeciwnie. Dlatego Australia postanowiła walczyć z tym odpowiednią techniką.
Już od początku roku w australijskim Sydney zainstalowano dwie testowe kamery, które "zaglądają" do aut i wykrywają, czy kierowca korzysta z telefonu komórkowego. Nowy system wykorzystujący sztuczną inteligencję działa o każdej porze i w każdych warunkach atmosferycznych. Wysyła do centrali zdjęcie dokładnie takie jak z fotoradaru, na którym widać wykroczenie.
Urządzenia wyglądają jak "puszki" fotoradarów, ale nie są instalowane na słupach, tylko znacznie wyżej, na wiaduktach. Dzięki temu "widzą" przez przednią szybę co robi kierowca. Podobno prawnicy już szykują się na pozwy od osób, które dostaną mandat, a chcą walczyć o swoją prywatność. Australijskie władze zapewniają, że do kwietnia trwają jedynie testy i nikt nie dostanie wezwania.
Przepisy w Australii przewidują mandat 337 dolarów (w przeliczeniu 900 zł) plus 5 punktów karnych za trzymanie telefonu w dłoni. Dozwolone jest korzystanie z zestawu głośnomówiącego i pod warunkiem, że telefon jest umieszczony w schowku lub zamocowany do uchwytu, który nie zasłania drogi.
W Polsce też można otrzymać mandat, ale w wysokości 200 zł i 5 punktów karnych za samo trzymanie telefonu w dłoni. Plagą na naszych drogach jest nie tylko dzwonienie, ale także pisanie, czytanie i oglądanie filmów. Zgodnie z prawem nie jest zabronione umieszczanie smartfonu na uchwycie i włączanie filmu. Tymczasem może to być większym zagrożeniem niż samo dzwonienie.