Koniec z egzaminem na placu manewrowym? Szykuje się rewolucja
Szykuje się kolejna rewolucja dla kierowców. Jest możliwe, że z polskiego krajobrazu całkowicie znikną szkoleniowe place manewrowe. Gdzie zatem zdobywane będą umiejętności jazdy po łuku, parkowania równoległego i wjazdu do garażu? Prawdopodobnie w mieście.
O sprawie doniosła „Rzeczpospolita”. Według dziennika Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa rozważa rezygnację (całkowitą lub częściową) z egzaminu na placu manewrowym. A skoro z egzaminu, to w konsekwencji i z konieczności szkolenia. Ta ostatnia decyzja należałaby do właścicieli szkół jazdy, którzy są zwolennikami zmian, choć być może nie tak radykalnych. Sama propozycja, jaka wpłynęła do MIiB, jest ich inicjatywą.
O zdanie zapytaliśmy jednego z bezpośrednio zainteresowanych.
– Całkowita rezygnacja z placów nie ma sensu. Wszystko, czego na nich uczymy kursantów, musiałoby zostać przeniesione na publiczne drogi, a jakby się to skończyło? Wiadomo – mówi Marcin Kukawka, właściciel High Szkoły Jazdy z Poznania. – Ale ograniczenie pewnych manewrów, zwłaszcza na egzaminie, jest jak najbardziej dobrym pomysłem. Może mądrym wyjściem byłoby losowanie zadań? Kursant musiałby umieć wszystkie manewry, a udowadniałby to wyłącznie na przykładach.
Jerzy Szmit, wiceminister infrastruktury odpowiedzialny za egzaminowanie, w rozmowie z „Rzeczpospolitą” przyznał, że instytucja rozważa zmiany w prawie. Jednak żadne decyzje nie zostały jeszcze podjęte. Kiedy to nastąpi, trudno powiedzieć.
Na koniec zapytaliśmy o zdanie Krzysztofa Szymańskiego, prezesa Polskiej Izby Gospodarczej Ośrodków Szkolenia Kierowców.
– Forma egzaminu musi zostać zmieniona. Kursanci, bardzo dobrze przygotowani, mają ogromne problemy z jazdą po łuku. Nie dlatego, że tego nie umieją, ale dlatego, że na placu manewrowym w ośrodku egzaminowania jedzie się wzdłuż słupków, których jest bardzo dużo, powodują one chaos. Praktycy, czyli szkolący, są w stanie uznać potrzebę obecności na egzaminie jazdy po wzniesieniu. Ale już jazda na wprost i do tyłu między słupkami - to jest bez sensu. Bardzo często dobrze wyszkoleni kursanci nawet nie wyjeżdżają na miasto, ponieważ najechali na jakąś linię fragmentem koła. Gdyby mieli krawężnik, a nie słupki, prawdopodobnie by tego nie zrobili – powiedział Wirtualnej Polsce Szymański.
Czy egzamin z manewrów zostanie zlikwidowany? A jeśli nie zlikwidowany, tylko ograniczony lub zmieniony, to ile z niego zostanie? Będziemy o tym informować na bieżąco.
Źródło: Rzeczpospolita, MAK