Napęd wodorowy jest jednym z najciekawszych osiągnięć motoryzacji. Choć pierwsze seryjne auto wykorzystujące tę technologię jest dostępne dopiero od kilku miesięcy, w dodatku na niewielu rynkach, to planowana jest dalsza ekspansja i wprowadzenie ogniw paliwowych do kolejnych pojazdów.
Napędzana wodorem Toyota Mirai na razie jest produkowana w japońskiej fabryce Motomachi. Jej budowa odbywa się w znacznej mierze ręcznie. - Planujemy systematycznie zwiększać produkcję i uruchamiać linie w kolejnych fabrykach. Wtedy przyjdzie czas na rozbudowę gamy aut wodorowych o kolejne modele - powiedział główny inżynier Toyoty, Yoshikazu Tanaka.
Plany umieszczania ogniw paliwowych w swoich samochodach ma również marka-córka Toyoty, Lexus. - Wprowadzenie do sprzedaży naszych aut wodorowych to tylko kwestia czasu, nie ulega wątpliwości, że to nastąpi. Na dzień dzisiejszy nie jestem jednak w stanie podać konkretnej daty - zaznaczył wiceprezydent Lexusa, Mark Templin.
Z nieoficjalnych źródeł wiadomo, że decydenci Toyoty chcą, by kolejne auto wodorowe było hatchbackiem, kombi, crossoverem lub minivanem. Dołączyłoby ono do Miraia, który jest sedanem. Pierwszym seryjnym Lexusem z tego rodzaju napędem będzie prawdopodobnie samochód zbudowany na podstawie koncepcyjnego LF-LC lub mniejszy model, pokrewny Toyocie Mirai.
Władze koncernu przewidują, że osiągnięcie poziomu sprzedaży porównywalnego z hybrydami zajmie ok. 10-20 lat. Zaznaczają przy tym, że wiele zależy od rozbudowy infrastruktury produkcji czystego wodoru oraz jego dystrybucji.
Źródło: mototarget.pl
ll