Kolizja Sebastiana Vettela i Roberta Kubicy nie została uznana za tzw. "incydent wyścigowy". Młody Niemiec w opinii sędziów jest winnym zaistniałem sytuacji i został za to boleśnie ukarany.
Vettel zapłaci 50 000 dolarów kary za to, że uszkodzonym bolidem kontynuował jazdę, podczas gdy przepisy w takiej sytuacji nakazują zatrzymać się na poboczu.
To nie jest jednak najbardziej bolesna konsekwencja. Dużo ważniejsza wydaje się druga część kary, nałożonej za uderzenie w bolid Kubicy. Zawodnik Red Bull Racing zostanie cofnięty aż o dziesięć pozycji na starcie do następnego wyścigu - GP Malezji.
Do zderzenia podczas GP Australii doszło na zaledwie trzy okrążenia przed metą. Robert Kubica próbował wyprzedzić jadącego wyraźnie wolniej Vettela, jednak Niemiec nie ustąpił i uderzył w maszynę BMW Sauber. W wyniku tego zdarzenia obaj nie byli w stanie kontynuować rywalizacji.
- Byłem przed nim. To wielkie rozczarowanie. Miałem szansę wygrać, ponieważ obaj jadący przede mną kierowcy korzystali z miękkich opon i mieli kłopoty. Ja jechałem na twardych oponach i byłem dużo szybszy - powiedział po wyscigu Kubica.
- Robert miał dużo więcej przyczepności i był wyraźnie szybszy. Po wjechaniu w zakręt bok w bok nie miałem gdzie uciec i uderzyłem w jego bolid. Wielka szkoda dla nas obu, jednak takie sytuacje po prostu się zdarzają - powiedział z kolei kierowca Red Bulla .
Wyścig o Grand Prix Malezji odbędzie się już w najbliższy weekend, 5. kwietnia.
_ RAF _