Trwa ładowanie...
26-02-2015 16:01

Jak to jest być kierowcą wyścigowym w mistrzostwach świata?

Jak to jest być kierowcą wyścigowym w mistrzostwach świata?Źródło: Szymon Jasina
d4jkn0w
d4jkn0w

Mistrzostwa świata samochodów turystycznych, czyli WTCC, to zawody, w których doświadczone gwiazdy sportów motorowych mogą zmierzyć się z kierowcami dopiero liczącymi na zdobycie sławy. W tym sezonie czeka nas 12 rund (w tym sporo nowości), podczas których walczyć ze sobą będzie 20 zawodników. Podczas przedsezonowych testów porozmawialiśmy z kierowcami, aby dowiedzieć się jak wygląda życie sportowca startującego w zawodach organizowanych na całym świecie.

Obraz kierowcy wyścigowego, jaki większość osób ma przed oczami, przedstawia zawodnika, który podróżuje po wielu krajach i co któryś weekend siada za kierownicą samochodu. Wydawałoby się, że to lekka i relaksująca praca. Nic bardziej mylnego – kierowcy, podobnie jak całe zespoły, mają niewiele wolnego czasu i nawet poza sezonem wyścigowym liczba obowiązków jest ogromna. Podczas przedsezonowych testów zapytaliśmy reprezentantów fabrycznego zespołu Hondy, Tiago Monteiro i Gabriele Tarqiuniego, jak wygląda życie kierowcy wyścigowego startującego w zawodach WTCC.

Pochodzący z Portugalii Taigo Monteiro ma dziś 38 lat i służy zespołowi swoim dużym doświadczeniem. Podczas swojej kariery jeździł w Formule 1 (między innymi w ekipie Eddiego Jordana), amerykańskiej serii CART i startował kilkukrotnie w Le Mans.

Moto.wp.pl: Jesteśmy jeszcze przed pierwszym wyścigiem tego roku. Powiedz nam, jak kierowca wyścigowy przygotowuje się do nowego sezonu?
Tiago Monteiro: Przeprowadzamy bardzo ważny program testowy, ale trwa on tylko kilka dni. W pozostałym czasie przygotowujemy się psychicznie i fizycznie. Pracuję ze swoim trenerem i każdego dnia ćwiczymy zarówno na zewnątrz jak i na siłowni. Oprócz tego konsultujemy się z inżynierami, rozmawiamy o nowych częściach, nowym samochodzie. Jest to przerwa od wyścigów, ale nie od pracy. Mamy jedynie około 10 dni wolnego.

(fot. Szymon Jasina)
Źródło: (fot. Szymon Jasina)

Moto.wp.pl: Na czym polega współpraca z inżynierami?
Tiago Monteiro: Podczas roku odkrywamy, jakie są nasze mocne i słabe strony. Dzięki temu zimą mamy wiele pomysłów, nad którymi pracujemy i próbujemy rozwijać samochód. Tworzymy nowe części, które później testujemy i sprawdzamy, czy poprawiają one osiągi. Współpraca pomiędzy kierowcami i inżynierami jest niezwykle ważna.

d4jkn0w

Moto.wp.pl: Co najbardziej lubisz w wyścigach samochodowych, a co nie sprawia przyjemności w tej pracy?
Tiago Monteiro: Lubię adrenalinę, przyjemność jazdy tymi szybkimi samochodami, walkę na torze. Przyjemne jest też podróżowanie po całym świecie i praca ze wspaniałymi ludźmi w zespole. Czego nie lubię? Czasami pracujemy w bardzo stresujących sytuacjach, do tego dochodzą duże oczekiwania. Smutny jest też zawód w takich sytuacjach jak w Makau w zeszłym roku, gdy byłem pierwszy i na ostatnim okrążeniu przegrałem z powodu awarii układu kierowniczego. Bardzo trudno coś takiego zaakceptować.

Moto.wp.pl: Które tory są najtrudniejsze, a które najlepsze dla Hondy?
Tiago Monteiro: Najtrudniejszy jest Marakesz, ponieważ tor nie jest ciekawy i posiada tylko długie proste, co było dla nas problemem w zeszłym roku. Moskwa i Słowacja były dla Hondy dwoma dobrymi obiektami. Myślę, że najlepiej radzimy sobie na torach ulicznych, dlatego szkoda, że w tym roku nie ma wyścigu w Makau. Zamiast tego mamy rundę na Nordschleife na Nurburgringu. Nikt nie wie, czy będziemy tam szybcy, ale na pewno będzie interesująco.

(fot. Szymon Jasina)
Źródło: (fot. Szymon Jasina)

Jeszcze bardziej doświadczonym kierowcą w składzie Hondy jest Gabriele Tarquini. Włoch swoją karierę rozpoczynał w kartingu w 1976 roku, potem startował między innymi w Formule 1, ale swoje największe sukcesy święcił za kierownicami samochodów turystycznych.

d4jkn0w

Moto.wp.pl: Jakie cechy wymagane są od kierowcy wyścigowego?
Gabriele Tarquini: Szczególnie w moim wieku trzeba być bardzo sprawnym. Spędzam długie godziny na specjalnej siłowni, gdzie panuje wysoka temperatura, ponieważ problem w takim samochodzie, jak nasze, jest gorąco we wnętrzu. Fizycznie prowadzenie auta tej kategorii nie jest bardzo wymagające, ponieważ nie ma dużych przeciążeń poprzecznych, ani mocnego przyśpieszenia czy hamowania. Jednak w środku samochodu jest bardzo gorąco – nawet o 20 stopni więcej niż na zewnątrz. Oznacza to, że w Argentynie, gdzie jest nawet 35 stopni, to we wnętrzu możemy mieć do 55 stopni Celsjusza.

Moto.wp.pl: W tym roku mamy wiele zmian w kalendarzu wyścigowym. Który tor będzie twoim zdaniem najbardziej interesujący?
Gabriele Tarquini: Myślę, że Nordschleife w Niemczech jest zupełnie innym torem, który zna tylko kilku kierowców. Ja nigdy po nim nie jeździłem i nauka toru będzie bardzo trudna, więc musimy spędzić tam sporo czasu. Nie jest łatwo jechać wyścigowym tempem, jeśli nie pamięta się zakrętów.

(fot. Szymon Jasina)
Źródło: (fot. Szymon Jasina)

Moto.wp.pl: Zatem w jaki sposób będziesz się uczył tego toru?
Gabriele Tarquini: W zeszłym roku mieliśmy wystartować w wyścigu VLN, ale się on nie odbył ze względu na mgłę. W tym roku plan jest taki, aby wynająć samochód i wystartować w 4- lub 6-godzinnym wyścigu tylko po to, aby nauczyć się toru.

d4jkn0w

Moto.wp.pl: O ile gorszy jest kierowca, który po raz pierwszy startuje na nowym obiekcie?
Gabriele Tarquini: Na normalnym torze, który ma 5-6 kilometrów długości, po godzinie posiadasz 98 proc. wiedzy na jego temat. Po całym weekendzie wyścigowym osiągasz 100 proc. Na Nordschleife sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Bardzo doświadczeni ludzie powiedzieli mi, że potrzebujesz przynajmniej 500 okrążeń, a to oznacza lata. Każda pętla pełnego toru z jego nową częścią to 25 km.

Moto.wp.pl: Koniec wyścigu nie oznacza końca pracy kierowcy na torze. Jakie są wasze obowiązki, gdy kibicie już opuszczą trybuny?
Gabriele Tarquini: Po wyścigu mamy długą odprawę, ponieważ trzeba przeanalizować problemy, które wystąpiły w jego trakcie. Rozmawiamy również, jak poprawić samochód na kolejny sezon. Na ogół zostajemy na torze do ósmej wieczorem, oznacza to, że niemal nigdy nie wracam do domu na niedzielną noc, tylko łapię poranny samolot w poniedziałek.

Szymon Jasina, moto.wp.pl

d4jkn0w
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4jkn0w
Więcej tematów