Jak nie dać się naciągnąć na auto popowodziowe?

Burze i ulewne deszcze właśnie się zaczęły. Powódź nam nie grozi, co najwyżej lokalne podtopienia. Gorzej, że powodzie dają się we znaki Niemcom. A to od nich kupujemy większość używanych samochodów. Zatem: jak nie dać się naciągnąć na kupno auta po powodzi? Po czym rozpoznać, że handlarz wciska nam kompletny złom? Oto nasz poradnik.

Obraz
Źródło zdjęć: © PAP

/ 5Woda niszczy w aucie wszystko

Obraz
© PAP

Burze i ulewne deszcze właśnie się zaczęły. Powódź nam nie grozi, co najwyżej lokalne podtopienia. Gorzej, że powodzie dają się we znaki Niemcom. A to od nich kupujemy większość używanych samochodów. Zatem: jak nie dać się naciągnąć na kupno auta po powodzi? Po czym rozpoznać, że handlarz wciska nam kompletny złom? Oto nasz poradnik.

Bez względu na to, czy zalane falą powodziową auto dryfowało z wodą czy nie, najpoważniejsze ślady zostają we wnętrzu. Problemem jest nie tylko tapicerka siedzeń, którą łatwo przecież wyprać, ale cała konstrukcja foteli, ich stelaże i znajdujące się pod tapicerką gąbki. Brudna woda wniknie do środka i pozostawi w nich zanieczyszczenia. Staną się źródłem przykrego zapachu. Aby je uratować, fotele należałoby całkowicie rozebrać, dokładnie umyć wszystkie części, oddzielnie wyprać gąbki, przesmarować wszystkie elementy mechaniczne. Szykując auto do sprzedaży nikt tak nie robi. Najtaniej po prostu wyprać tapicerkę. Jeżeli jednak ktoś nie wypierze i nie wyczyści gąbek, to zapachu zgnilizny nie da się usunąć. Podobnie sprawa wygląda z matami wygłuszającymi, wykładziną podłogową i podsufitką. Do tego w wielu przypadkach dochodzą jeszcze elektryczne silniczki i sterowniki.

Zupełnie nowe dywaniki, idealna czystość, nawet w najdrobniejszych zakamarkach pod maską i zapach stęchlizny powinny być dla kupującego alarmujące. Używany samochód, który prezentuje się "jak z fabryki", powinien wzbudzić naszą czujność. Koniecznie trzeba się wybrać do mechanika, aby dokładnie przejrzał auto. Czasami, by poznać prawdę, wystarczy zdemontować wykładzinę bagażnika lub fragment wykładziny podłogowej. Szukajmy tam rdzy, wilgoci, szlamu i piasku. Rozległe ślady grzyba i pleśni to oczywista wskazówka, podobnie jak pracujące z chrzęstem elementy sterowania i liczne zacieki. Najbardziej takie samochody zdradza zapach wilgoci lub zbyt intensywna woń odświeżaczy powietrza i chemikaliów. Jeśli stoją na placu z uchylonymi szybami, też możemy nabrać podejrzeń.

tb/opr. MAK

/ 5Mechanika

Obraz
© PAP

Silnik i podzespoły mechaniczne też nie są w stanie oprzeć się wielkiej wodzie. Zalany silnik, jeśli próbowano go uruchomić, nadaje się tylko do kapitalnego remontu. Jeśli nie był uruchamiany - i tak grozi mu korozja od wewnątrz. Uszkodzeniu ulegają też panewki i gładzie cylindrów. Remont silnika oznacza wydatek od kilku do kilkunastu tysięcy złotych.

W popowodziowym samochodzie zepsuć się może praktycznie wszystko. Spodziewajmy się awarii silnika, skrzyni biegów, łożysk kół i przegubów.

/ 5Elektryka i elektronika

Obraz
© PAP

Te elementy samochodu doznają największych zniszczeń. Obudowy komputerów i sterowników, silniczków elektrycznych i złącza mogą być bardziej lub mniej wodoodporne, ale z pewnością nie są w stu procentach wodoszczelne. Na zalanych elementach pojawia się korozja, która - stopniowo postępując - z czasem może prowadzić do niespodziewanych i zaskakujących, a przede wszystkim bardzo drogich i niebezpiecznych awarii. Nawet jeśli woda sięgała zaledwie nieco powyżej progów. W popowodziowych samochodach mogą odmówić posłuszeństwa np.: napinacze pasów i czujniki poduszek powietrznych (zwłaszcza bocznych) oraz układy ABS i ESP. W tych najdroższych, jako pierwsze mogą poddać się radary chroniące przed kolizją.

Wiele na temat historii auta mogą nam podpowiedzieć znajdujące się pod maską złącza elektryczne. Po rozłączeniu kostek możemy odnaleźć ślady działania wielkiej wody. Zaśniedziałe styki nie są normą, zwłaszcza w kilkuletnim aucie. Podobnie wygląda sytuacja w skrzynce bezpieczników. Jeszcze pewniejszym miejscem do kontroli połączeń są kostki znajdujące się pod obudową deski rozdzielczej, ale to oczywiście operacja kłopotliwa do przeprowadzenia na samochodzie, który zamierzamy kupić.

Koniecznie sprawdźmy działanie pokładowego komputera, klimatyzacji i nagłośnienia. Jeżeli szwankuje kilka elementów naraz, może to być dowodem zalania. Wymiana pojedynczych elektrycznych i elektronicznych elementów wyposażenia auta kosztuje zwykle kilkaset złotych. Za nowe zapłacimy w autoryzowanym serwisie kilka tysięcy. Jeszcze droższa będzie wymiana modułów sterujących. W każdym nowoczesnym aucie jest ich sporo, a koszt jednego to zwykle kilka tysięcy złotych. W dodatku na próżno będziemy szukać ich zamienników.

/ 5Nadwozie i podwozie

Obraz
© PAP

Uszkodzenia blacharskie, jak wiemy, łatwo naprawić, a czasem wystarczy tylko samochód porządnie umyć i wypolerować. Problemem będzie jednak to, co dzieje się w profilach zamkniętych. Zanieczyszczona woda wnika i na długo pozostaje w zakamarkach nadwozia i ukrytych połączeniach blach, prowadząc do pojawienia się ognisk korozji, które nie będą widoczne i mogą się ujawnić dopiero po kilku miesiącach lub nawet latach. Wtedy może być już jednak za późno na roszczenia wobec sprzedającego. Koszty naprawy naruszonej struktury nadwozia będą ogromne. Na karoserii szukajmy śladów po linii wody, która zazwyczaj odbarwia lakier. Mogą też pojawić się plamy, zwłaszcza w nietypowych dla codziennej eksploatacji miejscach.

/ 5Lista rzeczy do sprawdzenia przed zakupem

Obraz
© PAP

Oto nasza checklista:

- kilka zapachów we wnętrzu samochodu nie jest normą,
- zapach wilgoci i pleśni w środku samochodu,
- ciężko pracujące elementy sterowania, dźwignie guziki i pokrętła;
- pracujące z chrzęstem elektrycznie sterowane lusterka i szyny foteli,
- ślady działania wilgoci pod wykładzinami,
- śniedź i korozja na połączeniach elektrycznych, zwłaszcza w prawie nowym samochodzie,
- nierówna praca silnika na wolnych obrotach, utraty mocy,
- usterki kilku urządzeń elektronicznych; niektóre, sygnalizowane lampkami kontrolnymi,
- historia samochodu w bazach danych, firmach ubezpieczeniowych i sieciach dilerskich - na podstawie dostępnych dokumentów dokładnie sprawdźmy ją,
- wnętrze jak nowe, pod maską ani śladu brudu? Koniecznie sprawdźmy, co kryje się pod spodem,
- dziwne plamy na tapicerce i karoserii w połączeniu z przykrym zapachem - możemy mieć pewność, z czym mamy do czynienia.
I na koniec: nie podpisujmy w komisie umowy parafowanej przez właściciela auta - sprzedającym powinien być komis.

Wybrane dla Ciebie
Nowa Honda CB1000F spodoba się wielbicielom stylu retro
Nowa Honda CB1000F spodoba się wielbicielom stylu retro
Wideo: Motorowerzysta "kaskader" uciekał przed policją. Miał kilka powodów
Wideo: Motorowerzysta "kaskader" uciekał przed policją. Miał kilka powodów
Odświeżony Barton B-Max już w sprzedaży. Użytkownicy docenią zmiany
Odświeżony Barton B-Max już w sprzedaży. Użytkownicy docenią zmiany
Kawasaki Z1100 na 2026 r. Jeszcze więcej emocji
Kawasaki Z1100 na 2026 r. Jeszcze więcej emocji
Ducati prezentuje nowe modele Diavel V4 RS i Multistrada V4 RS
Ducati prezentuje nowe modele Diavel V4 RS i Multistrada V4 RS
Pierwsza jazda: Suzuki GSX-8T i GSX-8TT - takich motocykli chcemy
Pierwsza jazda: Suzuki GSX-8T i GSX-8TT - takich motocykli chcemy
Voge DS800 Rally: Nowy motocykl adventure już w Polsce
Voge DS800 Rally: Nowy motocykl adventure już w Polsce
Baggery na MotoGP. Amerykańskie wyścigi stają się globalne
Baggery na MotoGP. Amerykańskie wyścigi stają się globalne
Wielki festiwal motocyklowy już niedługo. Kolejna edycja słynnej imprezy
Wielki festiwal motocyklowy już niedługo. Kolejna edycja słynnej imprezy
Test: Voge SR 1 ADV - SUV wśród 125 cm3
Test: Voge SR 1 ADV - SUV wśród 125 cm3
Test: Harley-Davidson Street Bob - kupujesz silnik, reszta jest w gratisie
Test: Harley-Davidson Street Bob - kupujesz silnik, reszta jest w gratisie
Test: Honda GB350S - prostota znów się sprawdziła
Test: Honda GB350S - prostota znów się sprawdziła