Inwestycja w auta elektryczne zamiast kary dla Volkswagena?
Afera związana z oszustwami przy testach emisji spalin w silnikach Diesla jest dla Volkswagena dużym problemem. Oprócz kar, niemiecki koncern musi zająć się też naprawą wadliwych samochodów, które emitują więcej trujących substancji niż zadeklarowano. Będzie to niezwykle kosztowne, a efekt takich modyfikacji cały czas budzi kontrowersje. Z tego powodu wielu kalifornijskich działaczy i biznesmenów zajmujących się ekologią i ochroną środowiska proponuje, aby Volkswagen przeznaczył te pieniądze na tworzenie samochodów bezemisyjnych.
Choć niemiecki koncern zaproponował już pierwsze modyfikacje dotyczące zmian w samochodach, które posiadały nielegalne oprogramowanie, to cały czas pozostają wątpliwości o ich skuteczność. W końcu, aby wszystko było tak jak trzeba, samochód musi być zgodny z tym, co podawał producent podczas sprzedaży. Co to oznacza? Oprócz tego, że powinien być tak ekologiczny, jak obiecywano, to nie może wzrosnąć zużycie paliwa, a osiągi nie mogą się pogorszyć. Eksperci podają w wątpliwość, czy w przypadku wszystkich samochodów uda się osiągnąć te cele. Zauważają oni, że zmiany będą bardzo kosztowne, a w wielu przypadkach może się okazać, że Volkswagen sobie nie poradzi, będzie musiał odkupić samochody od właścicieli, a następnie je zezłomować. A to jest zarówno nieuzasadnione ekonomicznie, jak i ekologicznie.
45 osób związanych z ekologią i ochroną środowiska w Kalifornii napisało do władz stanowych z propozycją innego rozwiązania tej sytuacji. Zauważają oni, że liczba samochodów z niezgodnymi z przepisami silnikami jest niewielka, a zmiany proponowane przez Volkswagena nie gwarantują w stu procentach rozwiązania problemu. Do tego, warto podkreślić, że te auta nie są mniej ekologiczne, niż kilkuletnie modele skonstruowane z myślą o nieco starszych normach. Z tego powodu, ta wyższa emisja trujących substancji jest praktycznie bez znaczenia, a koszt ewentualnych napraw ogromny. Dodatkowo, nie ma pewności, że wszyscy właściciele samochodów odwiedziliby serwisy – w końcu ich auta są sprawne i nie powodują żadnych problemów.
Dlatego eksperci sugerują inne rozwiązanie. Pieniądze zarezerwowane do przeprowadzenia akcji serwisowej miałyby być przeznaczone na rozwój samochodów bezemisyjnych. Zdaniem autorów listu, ta sama kwota przeznaczona na pracę nad autami elektrycznymi, przyniesie dużo więcej korzyści dla ekologii i ograniczenia zanieczyszczeń. Tom Moloughney, zwolennik samochodów na prąd, sugeruje, żeby Volkswagen pomógł w rozbudowie sieci punktów ładowania.
Najbardziej znanym nazwiskiem wśród osób podpisanych pod listem jest Elon Musk, szef Tesli – marki produkującej samochody elektryczne. Od lat należy on do największych propagatorów takich aut. Czy władze Kalifornii lub innych stanów zgodzą się na propozycję Muska i innych specjalistów? Tego nie wiadomo. Na pewno byłoby to nietypowe podejście, ale zdaniem ekspertów bardzo sensowne i przynoszące większe zyski w dłuższym okresie.
sj, moto.wp.pl