Drożejące paliwo i coraz bardziej zatłoczone miasta przekonują nas do tego, że przyszłością komunikacji w dużych miastach z czasem muszą stać się samochody elektryczne. Najważniejszym czynnikiem, który hamuje rozwój tej gałęzi przemysłu motoryzacyjnego jest cena bezemisyjnych pojazdów. Jej głównym składnikiem jest koszt baterii. Ile naprawdę one kosztują?
Choć niektórych to zaskoczy, samochód o napędzie elektrycznym nie jest dziełem ostatnich lat. W początkach motoryzacji takie właśnie pojazdy konkurowały ze spalinowymi i przegrały dopiero po wynalezieniu rozrusznika, który ułatwił korzystanie z samochodów na benzynę. Pomysł wrócił pod koniec XX wieku. W 1996 r. General Motors zaprezentował samochód o nazwie EV1. Nieco ponad tysiąc sztuk tego pojazdu zjechało z taśm montażowych i nieźle radziło sobie na ulicach. Nigdy nie zapadła jednak decyzja o masowej produkcji EV1, a powstałe egzemplarze postanowiono zniszczyć. Amerykański gigant tłumaczył to kalkulacjami, które pokazywały, że koncernowi nie udałoby się znaleźć tak wielu klientów na EV1, by jego wytwarzanie stało się dla firmy opłacalne. Nie brakuje oczywiście takich, którzy uważają, że GM przestraszył się utraty przychodów ze sprzedaży części zamiennych do aut spalinowych.
Od czasu upadku EV1 właściwie niewiele się zmieniło. Żaden model samochodu o napędzie elektrycznym nie stał się rynkowym hitem. Najwięcej sprzedaje się ich w krajach i regionach, w których nabywcy pojazdów ekologicznych mogą liczyć na przywileje podatkowe lub dopłaty. Jest tak na przykład w Kalifornii. Elektryczny Nissan Leaf właśnie tam może liczyć na największe zainteresowanie. Na słynnym półwyspie powstała również firma tesla Motors, której Roadster jest ciekawą propozycją dla ekologów dysponujących grubym portfelem. Dlaczego muszą oni być zamożni? Bo koszt wyprodukowania akumulatorów zdolnych do zasilania auta jest ogromny.
Do tej pory suma ta nie była ujawniana przez producentów elektrycznych aut. Ford postanowił jednak zdjąć z tej kwestii zasłonę tajemnicy. Produkowany przez tę firmę Fosuc Electric na razie dostępny jest tylko dla odbiorców flotowych i indywidualnych w
Kalifornii, Nowym Jorku i New Jersey, a jeszcze przed końcem 2012 r. ma trafić do Europy. Jaka będzie jego cena? W USA jego cena bez podatku zaczyna się od 39,2 tys. dolarów. Dlaczego tak dużo? Odpowiedzią na to pytanie jest koszt baterii. Jak podaje Wall Street Journal, zestaw używany w Focusie kosztuje 12-15 tys. dolarów. To tłumaczy wysoką cenę samochodu.
Z drugiej jednak strony, ta kwota podpowiada nam, ile w razie utraty przez baterie swoich własności będzie musiał wyłożyć właściciel elektrycznego auta, by dalej cieszyć się swoim pojazdem.
Źródło: Wall Street Journal
tb/