"Śmierć na A10", "Horror na berlińskiej autostradzie" - piszą niemieckie gazety w relacjach na temat wypadku polskiego autokaru pod Berlinem, w którym zginęło 13 osób, a 29 zostało rannych.
"Już z zewnątrz było widać zwłoki. Ratownik w szoku: Tak ciężkiego wypadku jeszcze nie przeżyłem. To najgorsza akcja w moim życiu" - relacjonował w wydaniu internetowym dziennik "Bild".
O przerażających scenach na miejscu wypadku pisze też dziennik "Die Welt". "Ludzie umierali lekarzom tu na asfalcie i nie mogliśmy nic na to poradzić. To takie okropne" - powiedział gazecie strażak, uczestniczący w akcji.
Psycholog Klaus Scholz, który był na miejscu akcji już dziesięć minut po wypadku, opowiada, że "ludzie krzyczeli i błąkali się wokół".
"Koszmarny koniec wakacyjnej podróży" - tytułuje relację dziennik "Berliner Kurrier". "Ciała wiszą na oknach. We wraku polskiego autokaru leżą umierający urlopowicze. To najgorszy wypadek, jaki przeżył ten region" - opisuje gazeta.
"Pomiędzy rozproszonymi na autostradzie częściami pojazdu leżą buty i inne rzeczy osobiste pasażerów. Pośrodku stoi zgnieciony srebrny autokar, przednia i boczne szyby zniszczone, przednia część rozerwana. Wewnątrz leżą zabici" - opisuje miejsce wypadku dziennik "Sueddeutsche Zeitung".
Gazeta ta dodaje, że "polskie autokary uchodzą za względnie niebezpieczne". "Przyczyną wypadków w Polsce i za granicą często jest zły stan techniczny pojazdów, przemęczeni kierowcy albo zbyt szybka jazda. To, czy w wypadku na A10 znaczenie miało przemęczenie kierowcy albo zła pogoda, musi jeszcze zostać wyjaśnione" - pisze "Sueddeutsche Zeitung".