Dziesiąty etap 29. Rajdu Dakar o długości 400 km w tym 366 km odcinka specjalnego w rywalizacji motocyklistów wygrał Portugalczyk Helder Rodrigues (KTM). Jacek Czachor (KTM) był 16. ze stratą 27.46 do zwycięzcy, Marek Dąbrowski (KTM) zajął 38. miejsce - strata 1:07.22. Krzysztof Hołowczyc miał problemy techniczne z samochodem i zajął 84. miejsce.
_ "Wtorkowy odcinek przebiegał w początkowej i końcowej partii trasami zaplanowanymi jako oesy do i z Timbuktu, ale po ich odwołaniu większość była nowa" _ - powiedział Jacek Czachor. _ "Trasa wiodła cały czas bardzo krętym szlakiem, po piasku i kępkach trawy. Czasami przypominało to trochę Mazury. To był odcinek dobry dla mniejszych motocykli i nie przez przypadek wygrał Helder Rodrigues, który jedzie o 30 kilogramów lżejszą Yamahą". _
Polski motocyklista podkreślił, że nie przepada za takimi próbami. Przewrócił się na pięćdziesiątym kilometrze i później nieco spasował.
_ "Już od kilku dni, jak cień jedzie za mną Jarek Katrinak ze Słowacji" _ - powiedział. _ "W klasyfikacji jest tuż przede mną i najwyraźniej wybrał sobie taką taktykę bezpiecznej jazdy. Gdy przyjeżdżamy razem na metę, to wtedy do mnie nic nie traci i o to mu najwyraźniej chodzi. A mnie nie będzie łatwo mu uciec. Próbowałem już kilkakrotnie. To bardzo dobry zawodnik. Ja jestem jednak lepszym od niego nawigatorem i w tym upatruję swojej szansy". _
Marek Dąbrowski podkreślił, że we wtorek było do pokonania _ "pozornie niegroźnie wyglądające 360 kilometrów po piachu". _
_ "Było dość szybko, ślisko i niebezpiecznie" _ - powiedział. _ "Już po kilku kilometrach musiałem się zatrzymać, aby udzielić pomocy innemu motocykliście. Był to Victor Rivera z Hiszpanii. Przewrócił się i nie mógł już nic zrobić o własnych siłach. Uruchomiłem jego przycisk alarmowy powiadamiający o wypadku organizatora i tak ustawiłem motocykl, aby nikt na niego nie wjechał. Był już też przy nim inny motocyklista, który zajmował się bezpośrednio poszkodowanym". _
W tym czasie Polaka wyprzedziło kilku rywali. Dąbrowski chciał odrobić stracony dystans i w efekcie wpadł w krzaki.
_ "Wtedy postanowiłem już nie szaleć i jechać spokojniej, ale to nie był jeszcze koniec przygód" _ - powiedział Dąbrowski na upalnym biwaku w Nema. _ "W końcówce, na 66 kilometrów przed metą urwał mi się jeszcze GPS i musiałem się zatrzymać, aby go dobrze zamocować. Do mety jeszcze trzy odcinki specjalne i może się sporo zdarzyć. Większość zawodników ma coś sobie do udowodnienia i myślę, że będzie jeszcze ciekawie". _
Krzysztof Hołowczyc i Jean-Marc Fortin po bardzo dobrej jeździe na poniedziałkowym etapie wyruszyli jako trzynasta załoga na trasę. Niestety, trzynastka nie była dla nich szczęśliwa.
_ "To był świetny odcinek specjalny" _ - mówił w Nema Krzysztof Hołowczyc. _ "Bardzo mi się podobał. Gdy przejechaliśmy pierwsze 20 kilometrów to byłem bardzo szczęśliwy. To jest oes dla nas powiedziałem do Jean-Marca, trochę nawet przypomina mazurskie szutry. Kręty, piaszczysty szlak, chociaż tego piasku zdecydowanie więcej niż na Mazurach. Frajdę miałem ogromną, bawiłem się każdym zakrętem, cieszyliśmy się niemal jak dzieci". _
Niestety, z przedniej części prawego zawieszenia zaczęły dobiegać niepokojące stuki i już zawodnicy wiedzieli, że dzieje się coś niedobrego. Zatrzymali się, aby sprawdzić co się stało i okazało się, że z półosi spadła gumowa osłona.
_ "Przegub został odsłonięty i gdy dostał się do niego piasek to zaczął się zacierać" _ - powiedział Krzysztof Hołowczyc. _ "Musieliśmy wymienić całą półośkę bowiem nie było mowy o żadnej prowizorycznej naprawie, przemyciu, czy cos w tym stylu. Wymiana półosi w tym aucie nie jest łatwa, trzeba między innymi zdemontować przedni wahacz. Zajęło nam to wszystko około 70 minut. Najgorsze jest to, że później znów musieliśmy wyprzedzać dziesiątki samochodów. A to w tych warunkach nie jest łatwe. Pod koniec oesu zatrzymaliśmy się jeszcze raz, aby dokonać poprawek w naszej naprawie i niestety ze stratami dojechaliśmy do mety. Szkoda, że jutro nie ma próby sportowej. Dla mnie każdy kilometr do przejechania to szansa na odrobienie przynajmniej części strat. Szkoda, że do Dakaru pozostały już tylko trzy odcinki specjalne". _
Cała naprawę Hołowczyc i Fortin wykonali samodzielnie. Wyścigowo- serwisowa "T Czwórka" z oczywistych powodów nie miała szans, aby zdążyć na czas. Po dokonaniu naprawy Hołek pojechał bardzo szybko i przykładowo pomiędzy CP1 i CP2 (punkty kontrolne) uzyskał czas na poziomie najlepszych zawodników w rajdzie. Wcześniejsze straty były jednak nie do odrobienia.