Krzysztof Hołowczyc po piątym etapie Rajdu Dakar awansował na czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej Rajdu Dakar. Olsztynianin odcinek z Copiapo do Antofagasta ukończył na siódmym miejscu, tracąc do sensacyjnego zwycięzcy Władimira Wasiliewa niespełna 9 minut. Rosjanin wygrał, ponieważ zaryzykował jazdę starą, zniszczoną drogą na skróty. Dzięki temu zyskał około 10 minut.
Hołowczyc od samego startu utrzymywał się w czołówce, uzyskując dobre czasy na każdym z punktów pomiarowych. W czwartek kierowcy mieli do przejechania 697-kilometrową trasę z Copiapo do Antofagasta, w tym 458 km odcinka specjalnego. Droga biegła przez kamieniste rejony, położonej pomiędzy Andami i Oceanem Spokojnym, najbardziej suchej pustyni świata - Atakamy.
- Znowu startowaliśmy jako 12. załoga i niestety w pierwszej części tego bardzo długiego i dziurawego odcinka byliśmy skazani na jazdę w ogromnym kurzu jadących przed nami konkurentów. Takie ciężkie etapy całkiem dobrze mi idą, w drugiej części jechaliśmy już bardzo dobrym tempem. Poza dwoma niewielkimi pomyłkami nawigacyjnymi, można uznać, że było perfekcyjnie w tym niezwykle trudnym terenie - powiedział na mecie Hołowczyc.
Na trasie kilku zawodników zaryzykowało zniszczoną drogą. Opłaciło się, ponieważ załogi, które wybrały skrót zyskały około 10 minut. - Kilku zawodników, w tym Wasiliew, zaryzykowało jazdę starą, zniszczoną drogą na skróty i to się im bardzo opłaciło, bo zyskali prawie 10 minut - przyznał "Hołek".
W piątek uczestników Dakaru czeka etap z metą w Iquique. Tam w sobotę quady i motocykle będą mieć dzień przerwy podczas gdy pozostałe dwie klasy wyruszą na swój etap maratoński. Samochody wjadą do Boliwii, a ciężarówki rywalizować będą na Atakamie.