Wyścig o Grand Prix Australii nie otworzy przyszłego sezonu mistrzostw świata Formuły 1. Stracił to prestiżowe miejsce w kalendarzu na rzecz GP Bahrajnu - poinformowali australijscy działacze na konferencji prasowej, jaka odbyła się w poniedziałek rano na torze w Albert Park.
Przedstawiciele Australian Grand Prix Corporation (AGPC) ogłosili, że w przyszłym roku ich wyścig odbędzie się 16 marca, ale będzie dopiero drugą imprezą w sezonie, który otworzy GP Bahrajnu, zaplanowana dwa tygodnie wcześniej.
GP Australii rozpocznie się 90 minut później niż dotychczas, czyli o godzinie 15.30 czasu lokalnego, co przeforsowały europejskie telewizje posiadające prawa do transmisji.
"W sumie takie rozwiązanie jest korzystne nie tylko dla naszej imprezy, ale i dla kibiców, bowiem dzięki przesunięciu startu na późniejszą godzinę więcej osób będzie mogło oglądać wyścig w telewizji" - powiedział prezes AGPC Ron Walker, który po długich negocjacjach z Międzynarodową Federacją Samochodową (FIA) odrzucił propozycję organizacji nocnego wyścigu.
Już w marcu, podczas GP Australii, wiceprezes FIA Bernie Ecclestone przekonywał Wakera do idei wyścigu odbywającego się w godzinach wieczornych, przy sztucznym oświetleniu. Argumentował, że nada to szczególną oprawę inauguracji sezonu Formuły 1.
W poniedziałek Walker przyznał, że utrata pierwszego terminu w kalendarzu jest skutkiem odrzucenia idei wieczornego wyścigu. Komentarzy w tej sprawie odmówili działacze FIA, a jedynie potwierdzili, że prace nad przyszłorocznym kalendarzem MŚ Formuły 1 niemal już dobiegły końca.
Wyścig na torze w Albert Park rozpoczynał cykl startów w tej prestiżowej rywalizacji od 1996 roku, a tylko przed rokiem organizatorzy zmuszeni byli przesunąć go na trzecie miejsce w kalendarzu, bowiem kolidowałby z terminem Igrzysk Wspólnoty Brytyjskiej rozgrywanych wówczas w pierwszej połowie marca w Melbourne.