General Motors pozwane za zmianę parametrów samochodu
Pickupy GM to cenione w USA "woły robocze", które muszą wywiązywać się ze stawianych przed nimi zadań. Ich użytkownicy, przymierzając się do zakupu tego typu pojazdu, raczej nie patrzą w katalogach na rubryczki – „prędkość maksymalna”, „średnie spalanie” czy „poziom emisji CO2”. Motoryzacyjny gigant właśnie może boleśnie przekonać się, że trzeba starannie sprawdzać co drukuje się w tych katalogach, bo nieścisłości mogą być kosztowne.
W ubiegłym roku GM zaktualizował swoje oficjalne informacje dla modeli GMC Sierra i Chevrolet Silverado, dotyczące ich możliwości holowniczych. Niestety, aktualizacja polegała na znacznym obniżeniu deklarowanych wcześniej wartości. Jeden z mieszkańców stanu Kalifornia poczuł się oszukany i wytoczył koncernowi proces o naruszenie praw konsumenckich.
Niezadowolony klient dowodzi, że planował zakup modelu GMC Sierra z 2013 r., ale zwiedziony reklamami, według których nowa wersja auta miała mieć zdecydowanie lepsze parametry pod względem uciągu, zdecydował się kupić model z 2014 r. Tymczasem niemal tuż po sfinalizowaniu transakcji, otrzymał pismo od producenta, w którym poinformowano go o „przeszacowaniu” parametrów samochodu i obniżeniu jego możliwości holowniczych o niemal tonę.
GM, którego adwokaci odmawiają komentowania rozpoczętego procesu, wydało jedynie oświadczenie w którym zapewnia, że powstały błąd jest wynikiem znaczącej pomyłki, w wyniku której doszło do podania nieścisłych informacji. W USA, reklamy tej klasy samochodów, opierają się w znacznej mierze na uwypukleniu ich możliwości użytkowych, a zwłaszcza uciągu. Według prawników, reprezentujących niezadowolonych klientów, GM ma następujące wyjścia – doprowadzić technicznie model do wartości podawanych w reklamie, lub zaoferować powodom auta, których możliwości odpowiadają wymaganym przez nich parametrom. Oba rozwiązania naturalnie nie wykluczają rekompensat finansowych.
BC