Foteliki z Chin: zalewają rynek, a są śmiercionośne
Nieatestowane foteliki samochodowe dla dzieci z Chin zaczynają zalewać Europę. Są tak złe, że organizacje zajmujące się bezpieczeństwem zaczynają bić na alarm.
Dziecko musi jeździć w foteliku w większości krajów europejskich. Wydatek na markowy produkt nawet w bogatych społeczeństwach jest spory. Te, które są robione przez renomowane firmy potrafią kosztować ok. 700-1000 zł.
Coraz więcej rodziców decyduje się więc na zakup fotelików importowanych z Chin, a nierzadko stamtąd przemycanych. Są one są nawet dziesięciokrotnie tańsze. W Polsce sprawie jak dotąd nikt się nie przygląda, ale już w Wielkiej Brytanii tak.
Rada hrabstwa Surrey jako pierwsza zdecydowała się zaapelować do mieszkańców, by nie kupowali chińskich podróbek o nieznanych parametrach. Wraz z apelem, który jest kierowany do rodziców w szkołach i przedszkolach, przekazuje im się film, na którym widać test takiego urządzenia.
Szefostwo rady ma nadzieję, że obraz, który możecie zobaczyć poniżej, będzie wystarczającym straszakiem. - Te foteliki są naprawdę śmiercionośne. W przeciwieństwie do markowych produktów mogą sprawić, że obrażenia będą bardzo poważne już przy 50 km/h - powiedziała Helyn Clack. Rada hrabstwa Surrey liczy, że w jej ślad pójdą inne, a z czasem sprawa stanie się głośna w całej Unii Europejskiej.
Źródło: Motors.co.uk/Autokrata.pl