Ford postanowił pójść dobrze znaną drogą tworząc jeden model w dwóch odmiennych wersjach. Czym się różnią? Przekonaliśmy się o tym podczas pierwszych jazd na południu Francji.
Kiedy Ford kilka lat temu zaproponował model S-Max i jego większą wersję Galaxy wydawało się, że to zbyteczny zabieg i jeden z nich będzie musiał uznać wyższość drugiego. Rynek jednak docenił zarówno mniejszego i bardziej sportowego S-Maxa, a również bardziej rodzinnego i funkcjonalnego w swoim charakterze Galaxy. Teraz przy prezentacji kompaktowych minivanów sprawa wygląda podobnie.
C-Max i Grand C-Max bazują na tej samej technologii, z przodu wyglądają identycznie, wnętrza są praktycznie te same. Sytuacja zaczyna się zmieniać, kiedy zaczniemy na oba auta spoglądać z boku i z tyłu. Mniej więcej od słupków B wszystko zaczyna się różnić - wygląd, funkcjonalność, ilość miejsc siedzących. C-Max to mniejszy odpowiednik S-Maxa. Grand C-Max to skurczona wizja Galaxy i cios w segment, w którym znajdują się już francuscy konkurenci - Renault i Citroen.
Poprzedni C-Max na rynku w niezmienionej formie spędził już wiele lat i widać to było doskonale w statystykach sprzedaży. Niestety, zazwyczaj tak to bywa - im więcej lat dany model znajduje się na rynku, tym gorzej się sprzedaje. C-Max stracił swoją świeżość, konkurencja wyprzedziła go w temacie rozwiązań technologicznych. I choć podczas premiery w 2002 roku był niezły, obecnie gra już tylko rolę statysty.
A jak prezentuje się zupełnie nowy C-Max, opracowany zgodnie z planem wprowadzenia kompaktowych modeli na rynek globalny? Ford może być pewny, że nie będzie już statystować, a zagra jedną z pierwszoplanowych ról...
Przód jasno nawiązuje do Fiesty i Focusa. Prezentuje się dynamicznie i kontynuuje drogę Kinetic Design zapoczątkowaną kilka lat temu przez projektantów Forda. Drogę, która ma swoich zwolenników, bo uroku C-Max'owi nie można odmówić. Przód wita nas wielkim dolnym wlotem powietrza, podobnym jaki znajduje się w Mondeo po faceliftingu, do tego mały grill z niebieskim owalem, a po boku lampy, jakby bez większych modyfikacji przejęte z Mondeo czy Focusa.
Dynamikę potęguje wznosząca się ku tyłowi linia okien oraz napompowane nadkola. Obie wersje wyglądają naprawdę dobrze i zgrabnie. Do czasu. Grand C-Max, choć to tylko opinia zupełnie subiektywna i nie podlegająca ocenie, od wspomnianego słupka B, od którego wszystko ulega stylizacyjnej zmianie, prezentuje się mniej składnie.
Linie nie do końca współgrają z przodem, są jakby poprzecinane i nieregularnie poskładane. W mniejszej wersji wszystko wygląda spójnie i bardzo dobrze. Nasuwa się porównanie do udanego S-Max'a, który jest przez wielu uważany za najlepiej zaprojektowanego minivana na świecie! Skąd taka schizofreniczna odmienność obu wersji? To już pytanie do projektantów.
Jednak nie zawsze wygląd decyduje o zakupie. Zazwyczaj tym, co przechyla zakupową szalę jest funkcjonalność. I tutaj Grand C-Max ma zdecydowanie więcej do zaoferowania. Jest dłuższy, posiada więcej miejsc i przestrzeni bagażowej. Ma o 140 mm większy rozstaw osi niż C-Max, jest także o 58 mm wyższy. Rodzinny w swoim charakterze, gdy mniejszy C-Max zachęca swoim bardziej sportowym duchem.
Najbardziej istotną różnicą jest liczba foteli. Siedem miejsc siedzących w Grand C-Max jest duża zaletą. A jak podają statystyki, rynek 7-osobowych modeli rośnie w kosmicznym tempie +40 procent! Do tego w Fordzie - po raz pierwszy na europejskim rynku - mamy tylne odsuwane drzwi, które są bardziej funkcjonalne i wygodne przy opuszczaniu wnętrza. W Grandzie układ foteli jest tradycyjny, czyli 2+3+2. W każdym momencie możemy sprawdzić czy każdy z pasażerów ma zapięte pasy, co jest istotne, szczególnie gdy przewozimy swoje pociechy, a te jak wiadomo bywają kapryśne.
Ford opracował także bardzo łatwy w obsłudze i praktyczny system chowania środkowego fotela drugiego rzędu, dzięki czemu zyskujemy bądź to stolik, bądź mały korytarz ułatwiający poruszanie się pomiędzy dwoma ostatnimi rzędami. Z czego właśnie ten ostatni rząd siedzeń to propozycja - albo dla gimnastyków, albo dla małych dzieci. Dorosły raczej nie powinien się tam zapuszczać. Tego jednak w kompaktowym aucie nie da się ominąć.
Trzeba traktować te miejsca jako dodatek, ułatwiający życie w wyjątkowych sytuacjach, kiedy sprawdza się wyśmienicie. Dwa dodatkowe fotele w bardzo prosty sposób chowają się pod podłogą bagażnika. Po złożeniu foteli drugiego rzędu zyskujemy równą i bardzo obszerną przestrzeń ładunkową. Minusem przy 7-osobowej konfiguracji jest ilość miejsca w kufrze, tylko 56 litrów!
Wnętrze C-Max i Grand C-Max jest w przedniej części w zasadzie identyczne. Fotele są wygodne i nawet podczas dłuższej podróży zapewniają komfort i niezłe trzymanie boczne. Są do tego regulowane w bardzo szerokim zakresie i wielu płaszczyznach. Miejsca zarówno na przednich fotelach, jak w drugim rzędzie jest sporo. Deska rozdzielcza jest czytelna i zaprojektowana z wyobraźnią.
Ford zegary umieścił w dwóch tubach (z prawej prędkościomierz, z lewej obrotomierz), a pomiędzy nimi wyświetlacz komputera i resztę wskaźników. Konsola środkowa, z nowym, zaawansowanym systemem Sony, prezentuje się bardzo atrakcyjnie. Wiele z funkcji systemu HMI możemy obsługiwać głosowymi poleceniami, lub przyciskami na kierownicy.
W górnej części podszybia znalazł się (nieco mały) wyświetlacz nawigacji, niżej umieszczono system obsługi (nawigacja, audio itp.). Kolejne piętro w dół i trafiamy na panel klimatyzacji oraz lewarek skrzyni biegów. Ten ostatni umieszczono dość wysoko. To świetne rozwiązanie, dość rzadko stosowane przez producentów. Umożliwia szybki i wygodny dostęp, przez co wpływa nie tylko na wygodę pracy, ale też bezpieczeństwo podróżowania. A jeżeli już o podróżowaniu mowa...
Ford, jak to Ford. Przez lata słynął ze świetnego prowadzenia. W tym przypadku jest… dokładnie tak samo. C-Max i Grand C-Max na drodze spisują się - w swojej klasie - nadzwyczajnie. Może zacząć od elektrycznego układu kierowniczego (EPAS), który pracuje naszym zdaniem jeszcze lepiej niż w Mondeo! Mała kierownica z grubym wieńcem przekazuje informacje o drodze tak precyzyjnie i z wyczuwalnym oporem, że naprawdę ciężko znaleźć godnego konkurenta. Może BMW, ale to zupełnie inna liga cenowa.
Do tego wspomniana wyżej 6-biegowa manualna skrzynia biegów, która nie tylko jest przyjemnie umiejscowiona, ale jest też zupełnie nowa. Pracuje precyzyjnie, nie trzeba szukać przełożeń, a jej skoki są przyjemnie krótkie. Poprawiono sztywność nadwozia, co nie jest bez wpływu na zachowanie na drodze.
Za sprawne przenoszenie mocy na koła odpowiada system Torque Vectoring Control, który dba o optymalne rozłożenie momentu obrotowego pomiędzy przednie napędzane koła. Zawieszenie to rozwinięcie świetnego układu z Focusa. Z tyłu mamy wielowahaczowe rozwiązanie z Control Blade, a z przodu kolumny Mc Pherson z lżejszymi i zoptymalizowanymi elementami i szerszym rozstawem kół.
Obie wersje C-Max'a mają nieco inne nastawy, zarówno z uwagi na różne wymiary, jak również na masę własną i charakter jaki reprezentują. C-Max prowadzi się bardziej sportowo, z kolei Grand C-Max woli raczej spokojniejszą jazdę i niższe prędkości w zakrętach. Tak, czy inaczej obie wersje sprawują się na drodze bardzo dobrze, pewnie i bezpiecznie.
Mamy układ kierowniczy, mamy bardzo dobrą skrzynię biegów i zawieszenie. Jednak wszystko to będzie tylko dodatkiem - musimy mieć czym to wszystko napędzić! I tutaj Ford proponuje kilka jednostek napędowych do wyboru. Zarówno benzynowych, jak również wysokoprężnych. A niemal wszystkie w duchu downsizingu i ekologii.
Oprócz dobrze już znanych silników, między innymi z Mondeo, jak Duratorq TDCI w gamie znajdzie się zupełnie nowa jednostka napędowa benzynowa EcoBoost o pojemności 1,6-litra produkowana w brytyjskich zakładach w Bridgend w Południowej Walii o wersjach mocy 150 i 180 KM! W mocniejszej odmianie pierwsza setka zajmuje tylko 8,5 sekundy. Klienci wybierać mogą również ze sprawdzonego silnika Duratec Ti-VCT o pojemności 1,6-litra, dostępnego w wersjach o mocy 105 KM i 125 KM.
Wśród silników Diesela znajdziemy motor o pojemności 1,6-litra w dwóch wersjach mocy - 95 KM i 115 KM oraz 2-litrowy, również w dwóch wariantach - 140 KM i 163 KM. Nowe jednostki TDCi o mocy 140 KM i 163 KM współpracują zarówno z nową 6-stopniową ręczną skrzynią biegów, bądź z 6-biegową, dwusprzęgłową przekładnią automatyczną Ford PowerShift.
Wydaje się, że jednostki wysokoprężne będą najchętniej znikały z salonów sprzedaży, choć trzeba przyznać, że silnik benzynowy o pojemności 1,6-litra wypada w tym zestawieniu bardzo atrakcyjnie. Przy spokojnej jeździe pali niewiele, zapewnia bardzo dobre osiągi, a w porównaniu do diesla będzie zapewne znacznie tańszy. Choć oficjalnych cen jeszcze nie znamy.
Na koniec kilka technologicznych nowości. Oprócz znanego z Mondeo systemu BLIS, informującego o martwym polu w lusterkach, bezkluczykowego otwierania drzwi oraz elektrycznie otwieranej klapy bagażnika czy asystenta ruszania pod wzniesienie w C-Maxie pojawił się częściowo automatyczny system wspierający parkowanie równoległe, który potrafi zaparkować w miejscu, które o niecały metr przekracza długość samego auta!
Znamy to z Volkswagenów, a teraz trafia do Forda. Działa w zasadzie identycznie i jest niesłychanie pomocny, szczególnie gdy na myśl o parkowaniu w zatłoczonym mieście robi nam się niedobrze. System sam oceni potrzebną przestrzeń, a kierowca jedynie musi wybrać bieg i operować gazem i hamulcem. Kierownicą za nas kręcić będzie komputer!
Jaki jest, a w zasadzie jakie są zatem dwa nowe C-Max'y? Takie same, ale jednak zupełnie inne. Mniejszy jest przeznaczony dla bardziej dynamicznych osób, z kolei Grand C-Max spodoba się lubiącym funkcjonalne rozwiązania, ale jednocześnie czerpiących przyjemność z prowadzenia auta.
* TU ZNAJDZIESZ WIĘCEJ ZDJĘĆ FORDA C-MAX * C-Max'y dostępne będą w trzech wersjach wyposażenia - Ambiente, Trend oraz Titanium. Na początku 2010 r. potwierdzono, że pierwszymi pojazdami hybrydowymi Forda (w Europie) będą dwa modele bazujące na pięcioosobowym Fordzie C-MAX. Wersja z napędem w pełni hybrydowym oraz wersja z możliwością ładowania z sieci elektrycznej. Auta zostaną wprowadzone do 2013 roku.
Michał Grygier