Leżący pod Stambułem, ale już za cieśniną Bosfor, w azjatyckiej części Turcji, Istanbul Park drugi raz w historii gości Grand Prix Formuły 1. Robert Kubica będzie tu jeździł po raz pierwszy w życiu - pisze "Gazeta Wyborcza".
Świeżo upieczony 22-letni podstawowy kierowca BMW-Sauber w wyścigu debiutował 6 sierpnia na Węgrzech (dobre siódme miejsce, ale dyskwalifikacja z powodu zbyt lekkiego bolidu). Teraz Kubica będzie musiał się zmierzyć nie ze sztormową pogodą (jak w Budapeszcie), ale ze słynnym już w światku F1 Zakrętem 8 (jeszcze nie doczekał się unikatowej nazwy, jak wiele innych odpowiedników). W zeszłorocznym, debiutanckim GP w Turcji (na najnowszym torze w kalendarzu F1), cenne sekundy po dużych problemach tracili na tym zakręcie m.in. zwycięzca sprzed trzech tygodni Jenson Button (Honda)
i Jacques Villeneuve (były mistrz świata, którego właśnie zastąpił Kubica w BMW-Sauber). I to właśnie na Zakręcie 8 zbyt szeroko pojechał w końcówce wyścigu Juan Pablo Montoya (jeszcze do niedawna McLaren), który stracił przez to drugie miejsce na rzecz późniejszego mistrza świata Fernando Alonso (Renault). Montoya co prawda jechał już wtedy uszkodzonym bolidem, ale sława trudnego - być może najtrudniejszego zakrętu w obecnych wyścigach -
poszła w świat.
Na czym polega wyjątkowość Zakrętu 8? - W rzeczywistości składa się on z trzech skrętów w lewo pokonywanych z prędkością 250 km/h - wyjaśnia istotę "niekończącej się" krzywej Pascal Vasselan, szef projektantów bolidów Toyoty. - Jest o wiele szybszy, niż to wynikało z zeszłorocznych symulacji. Nie dość, że bardzo wyczerpujący fizycznie dla kierowców, to jeszcze ogromne przeciążenia bardzo zdzierają opony - mówi Vasselan. Kierowcy doświadczają na tym zakręcie nieprawdopodobnych przeciążeń - nawet najbardziej wytrzymali mają problemy z utrzymaniem względnej stabilności karku, kiedy ich głowa waży pięć razy więcej.