Elektroniczne tablice rejestracyjne
Każdy wynalazek ma dwie strony: tę dobrą i niepożądaną. Podobnie jest w przypadku nowych, elektronicznych tablic rejestracyjnych. Kierowcom ułatwią one załatwianie spraw urzędowych, a policji wyłapywanie tych, którzy popełnili wykroczenie.
W USA testowane są elektroniczne tablice rejestracyjne. Czy to nie przesada? Zdaniem ich konstruktorów nie. Urządzenie to wykorzystuje technologię elektronicznego papieru. Tablica nie emituje więc własnego światła, jak ma to miejsce w przypadku konwencjonalnych wyświetlaczy, ale za to nie potrzebuje energii elektrycznej, by pokazywać treści. Prąd jest konieczny tylko do dokonania zmian na tablicy, a czerpany jest z wibracji samochodu.
Po co w ogóle potrzebne są takie tablice? Mogłyby one uprościć kontakty zmotoryzowanych z urzędami. Dzięki bezprzewodowej komunikacji z aplikacjami zainstalowanymi w urzędowych okienkach, gminny pracownik mógłby zdalnie przedłużyć ich ważność, a nawet nadać nowe numery samochodowi kupionemu przez petenta. Nie wymagałoby to już odkręcania tablic z samochodu i przynoszenia ich do urzędu.
Z drugiej jednak strony technologia ta sprawiłaby, że policji znacznie łatwiej byłoby zatrzymać tych, którzy wsiadają za kółko mimo czasowego odebrania im prawa jazdy, albo mimo braku ważnego przeglądu lub ubezpieczenia. Takie informacje, zapisane wcześniej w bazie danych, byłyby po prostu przesyłane do tablic i wyświetlane na nich.
tb, moto.wp.pl