Wypadek i operacja Roberta Kubicy, podczas których "stracił" on około pięciu litrów krwi, stały się kolejnym przykładem tego, jak ważne na całym świecie jest honorowe krwiodawstwo. Twórca głośnej kampanii "Krewniacy" Marcin Velinov, składając kierowcy Renault życzenia szybkiego powrotu do zdrowia, zaprasza go do zasilenia w przyszłości grona Krewniaków. Czy w tej sytuacji dramatyczny wypadek Kubicy znajdzie w Polsce przełożenie na zwiększenie liczby honorowych dawców krwi?
Po wypadku podczas wyścigu Ronde di Andora Robert Kubica trafił do szpitala w Pietra Ligure w stanie krytycznym. Polak doznał licznych obrażeń i miał wiele krwotoków - w tym wewnętrzne. Tego dnia "stracił" około pięciu - sześciu litrów krwi, a w trakcie siedmiogodzinnej operacji lekarze walczyli o jego życie.
- Prawdopodobnie ten krwotok cały czas postępował. Gdyby stało się to w ciągu krótkiego czasu, to po utracie takiej ilości krwi Robert nie mógłby funkcjonować i byłby już na tamtym świecie. Sześć litrów krwi to jest praktycznie transfuzja wymienna – przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską doktor Robert Śmigielski, wybitny specjalista w zakresie ortopedii i traumatologii z Carolina Medical Center w Warszawie.
W podobny sposób wypowiada się doktor Marek Tramś, doświadczony chirurg-ortopeda z Centralnego Ośrodka Medycyny Sportowej w Warszawie.
- Rzeczywista utrata krwi przez pacjenta to jest sześć litrów, ale oczywiście cały czas ma on krew uzupełnianą, dzięki czemu krążenie jest zachowane. To samo z wydolnością krążeniową. Natomiast jest to oczywiście duża utrata, która przez organizm będzie musiała zostać wyrównana - mówi nam specjalista medycyny sportowej.
Wypadek Kubicy z 6 lutego stał się więc kolejnym dowodem na to, że honorowe krwiodawstwo na całym świecie jest niezwykle ważnym zjawiskiem.
- To bardzo ważny temat i przy okazji spróbujmy zaapelować do wszystkich mieszkańców naszego kraju, żeby oddawali krew z myślą o potrzebujących - kto tylko może i kto czuje się na siłach – mówi dr Tramś.
Zdaniem doktora Śmigielskiego wypadki znanych postaci wpływają na zwiększenie liczby ludzi, którzy decydują się na oddawanie krwi.
- Przy okazji nieszczęśliwych wypadków znanych osób rozwija się medycyna. Choć brzydko to brzmi, można powiedzieć, że płynie z nich pewna korzyść społeczna. Mam nadzieję, że ze względu na Roberta Kubicę honorowe oddawanie krwi stanie się w Polsce jeszcze popularniejsze – mówi znany lekarz.
- Krew jest potrzebna, bo ratuje życie w sytuacjach takich jak ten wypadek. A motoryzacja wchodzi wszędzie, ludzie coraz częściej używają samochodów i jeżdżą nimi coraz szybciej, więc i wypadków samochodowych będzie przybywało - uważa dr Śmigielski.
Przypomina też o wypadku, do którego doszło w styczniu 2003 roku pod Ostródą. Zginął w nim aktor Waldemar Goszcz, który był kierowcą samochodu. Razem z nim jechali Radosław Pazura i Filip Siejka - obaj wypadek przeżyli.
W tym czasie Pazura potrzebował jednak około dziesięciu litrów krwi, które uratowały mu życie. Od tego czasu regularnie wspiera on kampanię społeczną „Krewniacy”, promującą honorowe krwiodawstwo.
Wraz z Marcinem Velinovem Pazura do dziś jest "twarzą medialną" projektu prowadzonego przez Światową Fundację Promocji Krwiodawstwa, która zajmuje się edukacją społeczeństwa w celu zapewnienia krwi wszystkim potrzebującym.
Na liście gwiazd, wspierających kampanię „Krewniacy”, jest wiele znanych osobistości ze świata sportu. Są to m.in. Iwona Guzowska, Andrzej Supron, Przemysław Saleta, Dariusz Michalczewski, Jacek Bąk, Sylwia Gruchała, Grzegorz Skrzecz, Piotr Małachowski, Grzegorz Lato, Jan Tomaszewski, Roman Kosecki, Irena Szewińska, Mariusz Czerkawski, Mateusz Kusznierewicz i Leszek Kuzaj.
Czy wkrótce do tego grona dołączy Robert Kubica? – Oczywiście bardzo byśmy chcieli, ale w tej chwili najważniejsze jest dla nas, żeby pan Kubica jak najszybciej doszedł do zdrowia. Jeżeli jednak w przyszłości będzie chciał zasilić nasze grono jako Krewniak, to z największą radością go zapraszamy – mówi nam Marcin Velinov, twórca kampanii „Krewniacy”.
Zazwyczaj sportowcy, którzy rozpoczynają wspieranie fundacji, sami również decydują się na oddanie krwi. Nie jest to jednak konieczne, żeby zostać Krewniakiem.
- Nawet jeśli ktoś osobiście nie może oddać krwi, to liczy się sam fakt, że jest z nami i promuje ideę honorowego krwiodawstwa. Mieliśmy dużą akcję billboardową z kilkudziesięcioma gwiazdami, które użyczyły nam swojego wizerunku. Braliśmy też udział w różnych programach, do których zapraszaliśmy znane osoby – wymienia Marcin Velinov.
Oczywiście żeby zostać Krewniakiem nie trzeba być gwiazdą. – Może nim zostać każdy np. poprzez organizację zbiórek pod naszym patronatem albo przyłączenie się do naszych klubów, których w całej Polsce mamy kilkadziesiąt – wyjaśnia Velinov.
W naszym kraju krew honorowo oddaje rocznie około 500 tysięcy ludzi. Wielu z nich robi to w ciągu roku kilkakrotnie, co sprawia, że liczba pobrań sięga 900 tys. – Staramy się, żeby dzięki naszym akcjom liczba honorowych krwiodawców rosła. Tak się w Polsce dzieje i to jest dla nas najważniejsze – mówi twórca kampanii „Krewniacy”.
Propagowaniem idei honorowego krwiodawstwa zajmuje się też Polski Czerwony Krzyż – najstarsza organizacja humanitarna, będąca członkiem Międzynarodowego Ruchu Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca.
Główną instytucją, która w Polsce kieruje krwiodawstwem jest Narodowe Centrum Krwi. Podlegają mu regionalne centra krwiodawstwa i krwiolecznictwa, a także dwa centra należące do MON i MSWiA. Codziennie są dostępne dla honorowych krwiodawców.
Krew oddać może praktycznie każda zdrowa osoba w wieku 18-65 lat, która waży ponad 50 kg. Sam zabieg trwa od kilku do kilkunastu minut. Od dawcy pobiera się jednorazowo 450 ml krwi, co stanowi około 1/10 zawartości układu krwionośnego dorosłego człowieka. Taki ubytek u większości ludzi nie powoduje żadnych odczuć.
Michał Bugno, Wirtualna Polska