Trwa ładowanie...

Czy twój samochód musi być… twój? Wydasz mniej i będzie mieć lepsze auto

My, Polacy, lubimy posiadać, szczególnie gdy przychodzi do tak drogich rzeczy jak mieszkanie czy samochód. Świetnie opisują to słowa „ciasne, ale własne”. Zmieniając podejście może się jednak okazać, że stać nas na coś więcej niż tylko „ciasne”.

Czy twój samochód musi być… twój? Wydasz mniej i będzie mieć lepsze autoŹródło: Materiały prasowe
dlb3w6q
dlb3w6q

Według danych Eurostatu z 2017 roku ponad 83 proc. Polaków mieszka we własnym mieszkaniu. To wynik wyższy niż średnia w całej Unii Europejskiej (70,1 proc.), a w porównaniu z np. Niemcami czy Austriakami, ogromny. Decyzję o zakupie swoich „czterech kątów” można łatwo obronić względami ekonomicznymi. Nieruchomości (zazwyczaj) świetnie trzymają na wartości, a czasem wręcz okazują się inwestycją.

Inaczej jest z samochodami. Podobnie jak w przypadku mieszkań, wielu Polaków ciągle preferuje, by auto było faktycznie ich, a nie było im jedynie użyczone. Tylko, że w tym przypadku to ślepa uliczka. Nie jest tajemnicą, że nowe auto już po wyjechaniu z salonu traci około 30 proc. swojej wartości, a w kolejnych latach ten odsetek się tylko zwiększa. Chcąc po 3 latach sprzedać „cztery kółka” dostaniemy za niego około połowę tego, co zostawiliśmy przy zakupie, albo jeszcze mniej.

Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe, fot: Volkswagen

Przed utratą wartości auta nie da się zabezpieczyć (chyba, że mówimy tutaj o rynku klasyków), ale da się ją wykorzystać. Zamiast kupować samochód w salonie możemy skorzystać z nowoczesnych instrumentów finansowych, które przypominają leasing operacyjny dostępny dla firm. Obecnie z takiej oferty może skorzystać nawet klient indywidualny i zdecydowanie jest to coś warte rozważenia.

dlb3w6q

Ale jak to – samochód, który nie jest mój?

Zdaję sobie sprawę, że dla wielu osób może to być duża zmiana myślenia, ale tak naprawdę już z tego korzystamy. Najprostszym przykładem są serwisy streamingowe, których używamy do słuchania muzyki czy oglądania filmów. W każdym z nich ponosimy stałą, miesięczną opłatę, dostając w zamian dostęp do wybranych treści. Podobnie jest tutaj. Za stałą, miesięczną opłatę dostajemy dostęp do wybranego auta.

Na co dzień życie z takim samochodem nie różni się od życia z „własnym” wozem. Nikt poza nami nie ma do niego dostępu i możemy nim podróżować gdzie tylko chcemy. Auto może być skonfigurowane konkretnie pod nasze potrzeby, więc nawet to jest takie samo. Tak naprawdę największą różnicą jest to, że prawdopodobnie będzie to znacznie lepszy model, niż ten na który moglibyśmy sobie pozwolić w tradycyjnym finansowaniu.

Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe, fot: Volkswagen

Jak to lepszy?

Nie, nie pomyliłem się. Załóżmy, że rozważasz kupno nowego auta. Nie chcesz samochodu z rynku wtórnego, bo zależy ci na gwarancji i pewnej historii auta. Do wydania masz trochę ponad 40 tys. zł. Taka kwota pozwala stać się posiadaczem jednego z najtańszych modeli dostępnych na polskim rynku. A co, gdyby skorzystać ze wspomnianej oferty? Sprawdźmy, jak by to wyglądało w przypadku kredytu Easy Drive w Volkswagenie.

dlb3w6q

Wspomniana kwota pozwoliłoby na zakup miejskiego up!’a, który z klimatyzacją kosztowałby 41 170 zł. My pójdziemy krok dalej i rozważymy nowego Volkswagena T-Crossa. To stylowy, miejski crossover, który zaskakuje przestronnym wnętrzem. Co ważne, nawet w bazowej wersji ma bardzo bogate wyposażenie, obejmujące klimatyzację i komplet systemów bezpieczeństwa w tym asystenta monitorowania martwego pola. Cena podstawowej wersji T-Crossa to 69 790 zł, czyli o blisko 30 tys. więcej niż nasz budżet.

Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe, fot: Volkswagen

Chcąc skorzystać z kredytu Easy Drive wybierzmy wariant na 36 rat z wpłatą własną w wysokości 30 proc. Oznacza to, że "na dzień dobry” musimy zapłacić tylko niecałe 21 tys. zł. Za użytkowanie auta płacimy miesięcznie 535 zł przez 3 lata, czyli łącznie wydajemy trochę ponad 40 197 zł. Nie tylko jest to mniej niż za miejskiego up!’a, ale też płatności są rozłożone w czasie, więc możemy część budżetu zainwestować. Warto dodać, że w ramach kredytu Easy Drive dostajemy roczne ubezpieczenie komunikacyjne.

dlb3w6q

Do sprawy można też podejść w inny sposób. Kredyt EasyDrive może być furtką do nowego samochodu dla osób, które nie są w stanie odłożyć całej kwoty potrzebnej na zakup auta. Volkswagen przewidział nawet wariant z wpłatą własną równą 0 proc. jeszcze bardziej obniżając próg wejścia. Sam kredyt może trwać od 2 do 4 lat.

Po zakończonym okresie klient ma trzy możliwości. Może zwrócić samochód i zakończyć swoją przygodę z tym egzemplarzem. Może też go wykupić wpłacając jednorazową całą wartość końcową auta, lub spłacić ją ratalnie.

Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe, fot: Volkswagen

Czy to się naprawdę opłaca?

Tak. Po trzech latach użytkowania auta okazuje, że tak naprawdę zapłaciliśmy głównie tyle, co samochód stracił na wartości. Różnica polega na tym, że w tradycyjnym systemie płatności trzeba najpierw wyłożyć dużą sumę, a potem liczyć, że się odzyska jej część. Tutaj dokonujemy relatywnie niskiej wpłaty, a resztę można przeznaczyć na inwestycje.

Zyskujemy też coś bardzo trudnego do wycenienia – spokój. Dokładnie wiemy, ile wydamy na samochód, przez co możemy efektywniej zarządzać swoim budżetem. Jak dla mnie to wystarczający powód, by wynagrodzić fakt, że tak naprawdę samochód nie jest nasz.

Partnerem treści jest Volkswagen

dlb3w6q
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dlb3w6q
Więcej tematów