Co zrobić po otrzymaniu mandatu z zagranicy?
Wielu polskich kierowców po wakacjach ma kłopot: przyszło zdjęcie z fotoradaru za granicą i co teraz? W jakiej sytuacji lepiej jest wykonać przelew, a w jakiej można sobie samemu tylko pogrozić palcem i nie naruszać budżetu?
Zdjęcie z fotoradaru jest dowodem na popełnienie wykroczenia, czyli złamanie prawa. W każdym kraju kodeks przewiduje za to stosowną karę i jedynie ułomności systemu i procedur otwierają szansę na to, by jej uniknąć (zwłaszcza finansowego aspektu).
Oficjalny komunikat jest jednoznaczny – płacić. Od dłuższego czasu Unia Europejska starała się stworzyć system, który umożliwiłby ściąganie kar za wszystkie wykroczenia drogowe popełnione przez obywatela UE na terenie innego państwa wspólnoty. Początkowo z zagranicznymi piratami rozprawiało się jedynie kilka krajów m. in. Holandia, Austria i Niemcy, jednak w 2013 r. wszedł w życie ogólnoeuropejski system wymiany informacji o kierowcach. Tym samym Polacy już nie są bezimienni i nieznani. Ale...
Dostarczony mandat winien spełniać wymogi formalne. Przesyłka musi mieć formę listu poleconego, a pismo być sporządzone w ojczystym języku kierowcy. List zawierać ma mandat, a nie jedynie wysokość grzywny. Ważną informacją jest fakt, iż zagraniczne punkty karne nie trafiają do polskiego systemu i na ich podstawie nie straci się prawa jazdy w Polsce. Jest jeszcze jedna istotna sprawa - według wielu polskich prawników, bez decyzji krajowego sądu, zagraniczna policja nie może wyegzekwować należności wynikających z mandatu otrzymanego poza Polską. Oznacza to, że każdy taki dokument powinien być zatwierdzony przez lokalny sąd.
Warto zwrócić także uwagę na to, kto występuje z wnioskiem o wpłacenie pieniędzy na poczet kary. Zdarza się, że nie są to wcale organy ustawowo do tego uprawnione, a zewnętrzne firmy windykacyjne. Wówczas tym bardziej czekajmy na jakiekolwiek zgodne z naszym prawem, uzasadnienie żądania.
Także wysokość nałożonego mandatu może dawać szansę na uniknięcie konieczności jego płacenia. Jeśli koszty wyegzekwowania są wysokie, wówczas stosowne organy mogą zrezygnować ze ściągania należności. Teoretyczną barierę stanowi kwota 70 euro wraz z kosztami postępowania. Mandatu poniżej tej granicy możemy po prostu nie dostać, gdyż się to nie opłaca.
Kluczową kwestią jest też przedawnienie wykroczenia. W niektórych krajach (np. we Włoszech) służby działają nieco opieszale, a mandaty przychodzą do Polski z kilkumiesięcznym opóźnieniem. Nie oznacza to jednak, że już jesteśmy bezpieczni. Akurat we Włoszech za drogowe przewinienia ściga się przez 5 lat (podobnie w Holandii). W niektórych krajach termin ten to 2-3 lata. Najszybciej przedawniają się wykroczenia popełnione w Niemczech bo już po 3-6 miesiącach. Przedawnienie następuje w sytuacji, gdy w ciągu danego okresu od wykroczenia nie zostało wystawione wezwanie.
A kiedy lepiej zapłacić bez szemrania? Z pewnością jeśli często podróżujemy za granicę i będziemy gośćmi kraju z którego wysłano do nas mandat. Policja nawet przy rutynowej kontroli sprawdzi nasze dane i figurując w systemie jako dłużnik, natychmiast zostaniemy poproszeni o uregulowanie zaległości. W przypadku odmowy możemy nawet trafić do aresztu. Wyjaśnianie kwestii kto wówczas prowadził i sprawa dowodowa mogą być nie warte wydanych pieniędzy.
Najlepszym i najskuteczniejszym sposobem, by nie być zmuszonym do pozbycia się kilkuset euro, jest jednak jazda zgodna z obowiązującymi w danym kraju przepisami. To pozwoli po powrocie cieszyć się wyprawą i zdjęciami o charakterze bardziej pamiątkowym, niż dowodowym.