Co zrobić, by utrzymać auto w dobrej kondycji?
Koszty, jakie ponoszą właściciele samochodów, nie ograniczają się do kwot wydanych na paliwo i ubezpieczenie. Każdy posiadacz auta musi liczyć się również z możliwymi usterkami oraz ceną za ich naprawę. Kondycja naszego samochodu może jednak zależeć od prozaicznych czynności.
Nie od dziś wiadomo, że lepiej zapobiegać, niż leczyć. Nie każdy jednak stosuje tę maksymę w odniesieniu do własnych czterech kółek. Troska o auta rzeszy kierowców sprowadza się wyłącznie do wizyt u mechanika w krytycznych sytuacjach. Dopiero gdy ich pojazd definitywnie odmówi współpracy, zaczynają poświęcać mu czas i pieniądze na reanimację. W ten oto sposób powstają znane wszystkim zmotoryzowanym legendy o wybitnie awaryjnych pojazdach francuskich, czy Fordach.
Zamiast bezustannie narzekać na jakość dzisiejszych samochodów i koszty ich serwisowania, zacznijmy poświęcać im niespełna godzinę w skali miesiąca. Chyba lepiej we własnym zakresie zawczasu zdiagnozować zbliżającą się awarię, niż godzinami czekać na lawetę, a następnie kilka dni spędzić bez środka lokomocji. Poznajmy zatem domową listę kontrolną kierowcy.
Niemal każdy posiadacz lub posiadaczka prawa jazdy zdaje sobie sprawę z wartości i znaczenia jednostki napędowej. To głównie od jej stanu zależy, czy dotrzemy do celu. Spora część awarii silników ma swą genezę w niedbalstwie właściciela. Przeciągana w czasie wymiana oleju, filtrów, świec zapłonowych / żarowych (w silnikach diesla) czy paska rozrządu, może przynieść opłakane skutki. Nawet najlepszy olej po określonym czasie, a raczej przebiegu, traci swe właściwości, zwiększając tym samym zużycie ruchomych części silnika.
Podobne destrukcyjne działanie ma także zbyt niski poziom oleju. Producenci dopuszczają jego niewielkie zużycie, co obliguje kierowcę do sumiennych kontroli, a w razie konieczności do uzupełnienia niedoborów. Natomiast zużyte świece i filtr powietrza bezpośrednio przyczyniają się do zwiększenia kosztów jazdy - silnik spala znacznie więcej paliwa będąc przy tym słabszy. Fragmentem motoryzacyjnego dekalogu jest również podawany przez producenta zalecany przebieg, przy którym należy wymienić "rozrząd". O ile w silnikach niekolizyjnych zerwanie paska kończy się na strachu i unieruchomieniu auta, o tyle w konstrukcjach kolizyjnych dokonują się ogromne zniszczenia wewnątrz jednostki - kosztowny remont gwarantowany.
W podbramkowych sytuacjach na drodze nawet armia systemów bezpieczeństwa, z kontrolą trakcji na czele, niewiele zdziała, gdy nasz samochód ma zaniedbane opony bądź zawieszenie. Stan i czas pracy ogumienia w naszych samochodach w dużej mierze zależy od nas samych. Pomijając styl i warunki jazdy, kluczowe znaczenie ma ciśnienie powietrza.
Wystarczy przy okazji tankowania skorzystać z kompresora i zweryfikować ciśnienie. Czynność zajmująca góra kilka minut zagwarantuje prawidłowe zachowanie opony w każdej sytuacji. W kwestii zawieszenia pozostaje nam tylko w miarę możliwości unikać bliskich kontaktów z ubytkami w jezdni oraz niezwlekanie w nieskończoność z wymianą wyeksploatowanych podzespołów. Warto wspomnieć, że nieprawidłowa praca elementów zawieszenia negatywnie wpływa na stan całego auta.
Do bezpiecznego poruszania się samochodem potrzebne są jeszcze sprawne hamulce, potrafiące możliwie efektywnie wytracić prędkość. To od nich zależy życie pasażerów, dlatego ich stan powinien być nienaganny. W przypadku układu hamulcowego nie wystarczy zdiagnozować kondycji tarczy i klocków. Na cykliczne oględziny czekają także przewody odpowiadające za ich funkcjonowanie. Niestety do ich kontroli niezbędne jest wejście pod samochód.
Jeśli zdecydujemy się na inspekcję podwozia, warto za jednym zamachem pozbyć się ewentualnych ognisk korozji. Niestety zima na polskich drogach oznacza nieustanną eksploatację w słonych warunkach. Operację zabezpieczenia spodu auta możemy zlecić wyspecjalizowanej firmie, jednakże przy odrobinie samozaparcia możemy zrobić to samodzielnie, zaopatrując się w odpowiednie preparaty.
Jak powszechnie wiadomo, większość osób kupuje samochody „oczami”, zwłaszcza te z drugiej ręki. Przecież nie bez powodu sprytni handlarze inwestują w techniczne wraki. Wystarczy wizualnie odnowić auto i wnet znajdzie się przysłowiowy „jeleń”. By po kilku latach eksploatacji móc bez przeszkód odsprzedać nasz samochód, warto dbać o jego karoserię. W zastępstwie niemal rytualnego weekendowego posiedzenia przed telewizorem, skorzystajmy z szerokiej oferty sklepów motoryzacyjnych. W ich katalogu każdy kierowca znajdzie specyfiki przedłużające życie powłoki lakierniczej, niezależnie od grubości portfela. Jednak nawet najlepsze preparaty na nic się zdadzą gdy mamy do czynienia z brudnym samochodem. Dokładne i systematyczne mycie w miesięcznym rozrachunku pochłonie niespełna 20 złotych (jeśli korzystamy z samoobsługowych myjni bezdotykowych). Zwłaszcza zimą pozbycie się solnej mieszanki z nadwozia zminimalizuje ryzyko pojawienia się korozji, a co równie istotne, pomoże lakierowi przetrwać chłodną aurę.
Przynajmniej raz w miesiącu nawet każdy kierowca bez szkody dla relacji towarzyskich czy zawodowych, może poświecić popołudnie swojemu autu. Dbajmy o auta, tak często się psują.
Piotr Mokwiński/ll