Chcesz mieć SUV-a? To nie tylko zalety
Popularności tych aut z pewnością nie tłumaczy też fakt, że są lepsze niż niż tradycyjne kompakty czy kombi. Wprost przeciwnie - pod wieloma względami są one od nich gorsze. Przedstawiamy listę argumentów przeciwko samochodom "terenowo-zakupowym".
Dobrze się zastanów
Rok 2016 może być pierwszym, w którym na Starym Kontynencie najpopularniejszą klasą kupowanych samochodów będą SUV-y. Jak podaje Jato Dynamics, w kwietniu do tego segmentu należało 24 proc. nowych samochodów kupowanych w Europie. Na drugiej pozycji znalazły się auta segmentu B, z 21 procentowym udziałem.
Popularności tych aut z pewnością nie tłumaczy fakt, że są lepsze niż tradycyjne kompakty czy kombi. Wprost przeciwnie - pod wieloma względami są one od nich gorsze. Przedstawiamy listę argumentów przeciwko samochodom "terenowo-zakupowym".
Producenci SUV-ów doskonale wiedzą z badań i ankiet przeprowadzanych wśród klientów, że ich właściciele nigdy albo bardzo rzadko zjeżdżają nimi z utwardzonej drogi. Z tego względu część z nich w ogóle nie daje klientom możliwości wyposażenia tych aut w napęd na cztery koła, jak w Renault Captur czy Hondzie HR-V. Jeśli już, to mamy prosty system dołączania tylnej osi w razie wykrycia poślizgu na przedniej, realizowany na przykład poprzez sprzęgło Haldex.
Ponadto większość SUV-ów ma duże, efektowne koła, a co za tym idzie - opony o niskim profilu, które są bezużyteczne w terenie. Próżno szukać też poważniejszych atrybutów przydatnych w jeździe terenowej, takich jak blokady mechanizmów różnicowych czy reduktory. Jedyne, na co można liczyć, to elektroniczne blokady oparte na czujnikach ESP i automatyczne hamowanie przy zjeździe ze wzniesienia, czyli to, co można zastosować najmniejszym kosztem i bez ingerencji w konstrukcję auta. W nielicznych przypadkach trafia się zawieszenie z możliwością regulacji prześwitu.
2. Bezpieczeństwo czynne
Podstawowym argumentem zwolenników SUV-ów jest bezpieczeństwo. Owszem, w razie zderzenia dużego auta z małym każdy wolałby być w tym większym. Nie każdy pamięta jednak o tym, że mniejsze, lżejsze auta skręcają i hamują lepiej, więc dają kierowcy większe szanse uniknięcia zderzenia.
3. Niski komfort resorowania
Fundamentalną wadę SUV-ów stanowi ich ogromna masa własna. Ciężki samochód jest wolniejszy, więcej pali, słabo hamuje i kiepsko się prowadzi. A marketingowcy stoją nad inżynierami i powtarzają, że obecnie wszystko musi mieć sportowy charakter. Inżynierowie dwoją się zatem i troją, aby ponaddwutonowy kloc prowadził się jak znacznie mniejsze auto. Czasem się udaje - przykładem może być Porsche Cayenne czy BMW X6. Aby osiągnąć względnie dobre właściwości jezdne, konieczne jest jednak utwardzenie zawieszenia, co odbija się negatywnie na komforcie resorowania.
4. Wysokie koszty eksploatacji
Spora masa własna SUV-a przekłada się nie tylko na pogorszenie prowadzenia, ale również na przyspieszone zużycie opon, hamulców i elementów zawieszenia. Te z kolei muszą być dostosowane do większej masy, więc są droższe niż w przypadku komponentów do mniejszych aut. Przykładowo jedna zimowa opona do BMW X6 M50d kosztuje 1500 zł. Spalanie to osobna kwestia. Masa i ogromna powierzchnia czołowa robią swoje. Porsche Cayenne Turbo poprzedniej generacji w teście niemieckiego Auto Bilda spalało przy maksymalnej prędkości 270 km/h aż 66,7 l/100 km.
5. Rozmiary
SUV-y zazwyczaj wyróżniają gigantyczne rozmiary zewnętrzne, mające nadać im imponujący wygląd, który manifestuje status społeczny właściciela. "Jestem duży, mogę więcej" - zdają się mówić ogromne auta o pretensjonalnych sylwetkach, narysowanych agresywnymi liniami. Problem w tym, że takie nadwozia są koszmarnie niepraktyczne w miastach, gdzie zazwyczaj poruszają się ich majętni właściciele. Kłopoty z parkowaniem, manewrowaniem czy wymijaniem na wąskich uliczkach to chleb powszedni kierowcy SUV-a. I wszystko to głównie po to, aby się wyróżnić, bo pod względem walorów praktycznych te auta są często gorsze niż klasyczne kombi czy vany.
6. Cena
Najtańsze SUV-y są droższe od swoich miejskich odpowiedników o ok. 10-20 proc. Za wspomnianego Peugeota 2008 w wersji Allure z silnikiem 1,2 l o mocy 82 KM trzeba zapłacić w 63 400 zł, podczas gdy 208 z tym samym silnikiem i w tym samym wyposażeniu kosztuje 52 600 zł. Proporcje pozostają podobne, nawet w dużo wyższych segmentach. Przypomnijmy, że mówimy tu o autach skonstruowanych w oparciu o tę samą płytę podłogową.
Opr. Tomasz Budzik