Od początku stycznia popyt na olej napędowy spadł aż o 8 proc. Branża paliwowa apeluje do rządu o interwencję która zatrzyma załamanie rynku.
Sprzedaż benzyn również spadła, jednak w dużo mniejszym stopniu niż diesla - o 0,5 proc. Zanotowano za to wzrost popytu na LPG o 4 proc. Takie dane są ewenementem, wcześniej Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego rejestrowała spadki sprzedaży benzyny i LPG, natomiast olej napędowy rósł co roku o 4-8 proc.
Organizacja podkreśla, że przyczyną takiego stanu rzeczy są horrendalne ceny na stacjach paliw. Koszty zatankowania znacząco wzrosły, natomiast siła nabywcza - już nie. W efekcie w pierwszym kwartale 2012 roku za przeciętne wynagrodzenie można było zatankować aż 130 litrów mniej niż dwa lata temu. Dla statystycznego Polaka zapełnienie baku do pełna do wydatek kilkunastu procent jego dochodów, natomiast dla obywatela Niemiec, Austrii czy Francji - jedynie kilka.
Specjaliści z branży paliw przewidywali zmniejszenie popytu, szczególnie w związku ze wzrostem akcyzy jednak nikt nie przypuszczał, że spadek będzie aż tak drastyczny. Przedstawiciele POPiHN są zdania, że rząd ma realny wpływ na redukcję obciążeń parapodatkowych, które mają duży wpływ na ceny paliw. Koszt ropy i marża rafinerii stanowią niespełna 50 proc. ceny - reszta to akcyza, VAT, opłata paliwowa oraz koszty pośrednie.
Pod pojęciem "kosztów pośrednich" kryją się ukryte podatki, np. obciążenia związane z realizacją ustaw o zapasach obowiązkowych i paliwach. Stanowią one 9 proc. kosztów paliwa. Branża uważa, że konieczne jest natychmiastowe obniżenie tych obciążeń.
Polska Izba Paliw Płynnych zamierza zwrócić się w tej sprawie do wicepremiera oraz ministrów gospodarki i finansów. Dalszy wzrost cen może wywołać załamanie na rynku.
(źródło: Dziennik Gazeta Prawna)