Trwa ładowanie...
13-01-2016 20:03

Autonomiczne samochody: science-fiction, które stanie się codziennością

Autonomiczne samochody: science-fiction, które stanie się codziennościąŹródło: PAP/Google
d4m2vsn
d4m2vsn

Samochody, które mogą jeździć same, bez udziału kierowcy - to brzmi jak wynalazek wyjęty z powieści science-fiction. Tak przynajmniej może się wydawać dzisiejszym zmotoryzowanym, którzy nie śledzą nowości technicznych ze świata. Jednak ta fikcja już za kilka lat może stać się rzeczywistością.

Dzisiaj już nikogo nie dziwią sterowane komputerowo pociągi, które bez udziału człowieka przewożą pasażerów w wielu światowych metropoliach. Również w lotnictwie automatyzacja nie należy do nowości. Nie jest tajemnicą, że większość dystansu samoloty pokonują na autopilocie, a coraz popularniejsze drony same wystartują, wykonają zadanie i wrócą do właściciela. Już niedługo podobnie będzie z samochodami. Ale czy na pewno? Najpierw trzeba rozwiązać kilka problemów – nie tylko tych technicznych.

Nikt nie chce zostać w tyle
Bardzo ważny jest fakt, że nad autonomicznymi samochodami nie pracują ośrodki naukowe lub pojedyncze firmy, ale każdy poważny gracz na rynku motoryzacyjnym (i nie tylko). Pionierem i firmą, która ma dziś największe doświadczenie ze sterowanymi komputerowo samochodami, nie jest żaden z koncernów motoryzacyjnych, a internetowy gigant Google. Ich auta testowe pokonały w trybie autonomicznym już ok. 2 mln km. Co ciekawe, ostatnio podobny projekt uruchomił chiński odpowiednik firmy z Mountain View, czyli Baidu. Nad swoimi systemami pracują też producenci samochodów – między innymi Mercedes, Nissan, Audi, BMW, General Motors i Volvo.

Niektórzy, jak Google, chcą od razu wprowadzić do sprzedaży w pełni autonomiczny samochód, natomiast inne firmy (np. Volvo i Tesla) sukcesywnie dodają kolejne opcje – od automatycznego utrzymywania pasa ruchu po samoczynne wyjeżdżanie z garażu. Również podejście do samych testów jest różnorakie. Jedni preferują warunki rzeczywiste, a inni (przynajmniej na początek) wybierają bardziej laboratoryjne metody. Wystarczy wspomnieć, że Uniwersytet Michigan zbudował w tym celu specjalne miasteczko, w którym Ford testuje swoje rozwiązania.

(fot. PAP/Google)
Źródło: (fot. PAP/Google)

Jak to działa?
Autonomiczne samochody opierają swoją pracę na zestawie radarów, kamer i laserów skanujących otoczenie pojazdu i na podstawie tych danych komputer podejmuje decyzje. Jednak to nie wszystko. Dodatkowo auta posiadają dokładne mapy dróg, na podstawie których mogą nie tylko zaplanować trasę, ale też wiedzą o infrastrukturze i ograniczeniach występujących w danym miejscu. Warto przy tym zauważyć, że właśnie przy tworzeniu map występują największe różnice w systemach autonomicznych samochodów.

d4m2vsn

Część firm zakłada stworzenie pojazdów, które mają poradzić sobie w każdej sytuacji i przez to nie wymagają one bardzo szczegółowych danych. Inni mają w tej kwestii dużo bardziej ostrożne podejście. Np. Baidu dokładnie skanuje drogi, a ich mapy uwzględniają między innymi położenie krawężników, wszystkich oznaczeń na drodze, a nawet wysokość na jakiej znajduje się sygnalizacja świetlna.

Po co w ogóle nam autonomiczne samochody?
Takie pytanie zada zapewne wielu kierowców. Dlaczego wielkie korporacje inwestują ogromne środki w rozwój tych technologii? Odpowiedzi są dwie. Pierwszą jest komfort. Choć nie brakuje pasjonatów, dla których jazda samochodem jest przyjemnością samą w sobie, to dla wielu jest ona niechcianym obowiązkiem. Dzięki autonomicznym pojazdom, zamiast zajmować się prowadzeniem auta, będzie można poczytać książkę, zająć się pracą albo zjeść śniadanie.

Jednak dużo ważniejszym argumentem jest bezpieczeństwo. Już dziś liczne automatyczne systemy znacznie poprawiają ten aspekt. Nowe samochody potrafią same zahamować, aby uniknąć wypadku albo ostrzegą przed pieszym próbującym wejść pod koła. Pełna autonomia i komputerowe sterowanie mają zapewnić, że w ogóle nie będzie dochodzić do wypadków. W końcu niemal wszystkie tragiczne zdarzenia na drogach mają miejsce z powodu błędów kierowców. Argument za tym przedstawia Google, które poinformowało, że ich samochody uczestniczyły jedynie w 14 stłuczkach. Amerykańska firma tłumaczy przy tym, że do wszystkich z nich doszło z winy innych kierowców lub wtedy, gdy akurat autem kierował człowiek, a nie komputer.

(fot. PAP/Kia Motors)
Źródło: (fot. PAP/Kia Motors)

Problemy techniczne
O bezpieczeństwie można mówić jednak dopiero w przypadku bardzo mocno dopracowanych systemów. I tutaj pojawia się największe wyzwanie. W odróżnieniu od infrastruktury kolejowej, na drogach jest dużo więcej zmiennych i sytuacji, które komputer musi zinterpretować. Wśród nich są przede wszystkim inni użytkownicy dróg. Zachowanie pozostałych autonomicznych samochodów jest łatwe do przewidzenia, a dodatkowo można ten aspekt poprawić dzięki komunikacji między pojazdami. Jednak już kierowcy zwykłych aut, motocykliści, rowerzyści, a wreszcie piesi, to osoby, które mogą zachować się nietypowo, popełnić błąd, czy po prostu złamać przepisy.

d4m2vsn

Dużym problemem jest też sama infrastruktura, która nawet w najbogatszych krajach nie zawsze jest idealna. Starte oznaczenia na jezdni, niestrzeżone przejazdy kolejowe z ograniczoną widocznością czy wreszcie zmienne warunki atmosferyczne, zdecydowanie utrudniają pracę systemom komputerowym. Ford ostatnio poinformował, że przeprowadza testy w warunkach zimowych, gdy na ulicach i znakach zalega śnieg. Odpowiedzią amerykańskiej firmy na ten problem są bardzo dokładne mapy (modele 3D otrzymane dzięki skanowaniu laserowemu), podobne do tych, które stosuje Baidu. Dzięki temu samochody mogą poruszać się praktycznie „nie widząc” infrastruktury drogowej, gdyż już mają ją w pamięci. Co jednak, gdy coś się zmieni np. z powodu remontu? Na to pytanie jeszcze brakuje odpowiedzi. Wiadomo jednak, że twórcy autonomicznych samochodów będą musieli rozprawić się z zimą przed wprowadzeniem swoich aut do sprzedaży.

Kwestie prawne
Masowe dopuszczenie do ruchu autonomicznych pojazdów będzie na pewno wymagało zmiany przepisów i stworzenia nowych. Pojawia się np. pytanie o to, kto musi wykupić ubezpieczenie OC. Czy jest to właściciel samochodu, czy może jednak firma, która go sprzedaje – w końcu to jej błędy mogą doprowadzić do wypadku. Tu dochodzi też druga kwestia – jeśli autonomiczny samochód spowoduje kolizję lub wypadek, to kto poniesie za to odpowiedzialność?

Wymiar moralny
Jednak przed masowym wprowadzeniem do sprzedaży sterowanych komputerowo aut stoi dużo większy problem – moralny i społeczny, związany z tym, jak myślimy. Wiele osób będzie miało obawy przed tym, aby oddać się w opiece komputerowi. Po prostu innym ludziom, mimo że są bardziej skłonni do popełniania błędów, ufamy bardziej niż maszynom.

(fot. PAP/Google)
Źródło: (fot. PAP/Google)

Jeszcze większy problem wystąpi, gdy dojdzie do wypadku. Choć samochody autonomiczne są dużo bezpieczniejsze, to jednak można się spodziewać, że w razie awarii lub jakiejś nieprzewidzianej sytuacji ktoś zginie. Ludziom dużo łatwiej jest zaakceptować fakt, że błąd popełnił inny kierowca, niż to, że człowieka zabiła bezduszna maszyna. W takiej sytuacji logika i matematyka schodzą na dalszy plan. Choćby liczba ofiar śmiertelnych zmniejszyła się tysiąckrotnie, to pozostały promil będzie trudny do zaakceptowania przez społeczeństwo.

d4m2vsn

Twórcy autonomicznych samochodów muszą się również zmierzyć z problemem moralnym. Co zrobić, gdy wypadku nie da się uniknąć? Np. wtedy, gdy pieszy wtargnie pod auto, a ominięcie go wymaga uderzenia w drzewo, a zatem z dużym prawdopodobieństwem doprowadzi do śmierci kierowcy. Scenariusze tego typu są mało prawdopodobne, ale mogą się zdarzyć, zatem muszą być uwzględnione. Czy w takiej sytuacji samochód za wszelką cenę ma chronić swoich pasażerów, czy może uzależnić swoją decyzję od liczby ofiar? Nie dość, że na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi moralnej, to jeszcze wybrane rozwiązanie może wpłynąć na postrzeganie pojazdów autonomicznych. Bo czy wiele osób chciałoby mieć auto, które jest zaprogramowane tak, aby w pewnej sytuacji zabić swoich pasażerów?

Kiedy autonomiczne samochody trafią do sprzedaży?
Choć, jak widać, wiele kwestii nadal wymaga rozwiązania, to autonomiczne samochody nie są pieśnią odległej przyszłości, a technologią, która już wkrótce pojawi się na drogach. Zapewne na początku nie stracą zupełnie kierownicy i pedałów, a więc będą mogły być też prowadzone przez człowieka, ale wiele firm zapewnia, że prace nad nimi zbliżają się do końca.

Zarówno Google jak i Nissan-Renault obiecują, że ich autonomiczne samochody trafią do sprzedaży w 2020 roku, a zatem za zaledwie cztery lata. Co więcej, technologia ta ma przydać się nie tylko właścicielom samochodów. General Motors zapowiada flotę autonomicznych taksówek, natomiast Baidu stawia na autobusy bez kierowców. Jak się okazuje, przyszłość jest bliżej niż nam się wydaje.

Szymon Jasina, moto.wp.pl

d4m2vsn
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4m2vsn
Więcej tematów

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj