Każdy zmotoryzowany kiedyś uczył się jeździć. Choć to banał, niektórym zdarza się o nim zapomnieć. Szczególnie jeśli jedziemy za samochodem nauki jazdy, w którym ktoś odbywa pierwsze praktyczne lekcje. Tak właśnie było w Słupsku. Nie skończyło się jednak na użyciu klaksonu.
Agresywny kierowca pobił kursantkę i instruktora jazdy. Do incydentu doszło na rondzie w pobliżu ulicy Madalińskiego w Słupsku. Krewkiemu mężczyźnie nie spodobało się, że kobiecie trzykrotnie zgasł silnik.
- Usłyszeliśmy głośne trąbienie z tyłu. Na dźwięku klaksonu się nie skończyło. Podbiegł do nas mężczyzna i otworzył drzwi od strony kierowcy. Zaczął krzyczeć na dziewczynę. Powiedziałem, żeby się uspokoił. Wtedy podbiegł do mnie i zaczął mnie okładać pięściami. Kursantka próbowała zakryć jego twarz swoimi rękami, ale i jej nie ominęły ciosy. Przyłożył mi chyba z dziesięć razy, a jej trzy. Gdyby nie czterech mężczyzn, którzy odciągnęli tego kierowcę, pewnie byłbym w szpitalu - powiedział instruktor Jerzy Karbowski.
Poszkodowany wezwał policję. Patrol przybył po 20 minutach. Jak twierdzi rzecznik słupskiej policji Robert Czerwiński, agresywny mężczyzna przeprosił poszkodowanego i kursantkę. Instruktor nie doznał uszczerbku na zdrowiu, więc sprawcy wszystko ujdzie na sucho.
tb/sj