Jakub Przygoński wygrał we wtorek w rywalizacji motocyklistów trzeci etap rajdu Abu Dhabi Desert Challenge, pierwszej eliminacji mistrzostw świata w rajdach terenowych FIM. Trzecie miejsce zajął lider klasyfikacji generalnej Hiszpan Marc Coma.
Trasa wtorkowego etapu Moreeb - Moreeb miała 391 km długości w tym 337 km odcinka specjalnego. W poniedziałek, na drugimn etapie, w motocyklu Polaka awarii uległ regulator napięcia, silnik zgasł i przez ponad 1,5 godziny nie udało się go uruchomić.
Przygoński stracił prawie dwie godziny do lidera Comy i już nie ma szans walki o czołowe lokaty. Dzięki wtorkowemu zwycięstwu awansował w klasyfikacji generalnej na 13. miejsce; do lidera traci 1:56.46.
- To był najdłuższy etap podczas tego rajdu; odcinek specjalny miał ponad 330 kilometrów i biegł cały czas po wydmach. Bardzo się cieszę z tego sukcesu, tym bardziej, że po raz pierwszy udało mi się wygrać etap na tym rajdzie - powiedział Przygoński.
We wtorek na pętli po pustyni Liwa, wytyczonej wokół miejscowości Moreeb, bardzo dobrze spisał się także kapitan Orlen Teamu Jacek Czachor - był 10. ze stratą 17.03 s do Przygońskiego. W klasyfikacji generalnej rajdu jest piąty ze stratą 47.47 do Comy, ale w rywalizacji open do mistrzostw świata (motocykle z silnikami powyżej 450 ccm) jest trzeci.
Pecha miał Marek Dąbrowski. W jego motocyklu uszkodzeniu uległa skrzynia biegów, zawodnik nie dojechał do mety, został przyholowany przez ekipę ratunkową.
- Od 70. kilometra miałem tylko drugi i czwarty bieg. Pomimo tego jechałem szybko, ale na 206 kilometrze odcinka skrzynia rozleciała się zupełnie i stanąłem. Ekipa ratunkowa zwiozła mnie z wydm, teraz otrzymam karę i będę mógł dalej startować. Nie wiem jednak, czy będę w dalszym ciągu klasyfikowany w mistrzostwach świata - powiedział Dąbrowski.
Do rozegrania zostały jeszcze dwa etapy; rajd kończy się w czwartek 1 kwietnia w Abu Zabi.