Polskie drogi potrafią zaskakiwać. Warszawskim urzędnikom udało się jednak wyraźnie przesunąć granicę absurdu. Na kilometrze jednej ze stołecznych ścieżek rowerowych umieszczono aż 38 przejść dla pieszych.
Wygląd nowej ścieżki rowerowej wzdłuż ulicy Łukowskiej na odcinku od Zamienieckiej do Rodziewiczówny na warszawskiej Pradze, może doprowadzić do konfuzji. Choć droga dla jednośladów zbudowana została z asfaltu, a więc zgodnie ze sztuką, i odróżnia się od chodnika, na sporej jej części pierwszeństwo mają piesi. Na zebry natkniemy się tu bowiem częściej niż wśród bujnych traw Afryki. Pomysł z Księżyca, bo zarówno z punktu widzenia pieszych jak i rowerzystów efekt końcowy przypomina ciąg pieszo-rowerowy, na którym to użytkownicy dwóch kółek muszą ustępować spacerowiczom. Gdyby urzędnicy od razu zdecydowali się na taki pomysł, udałoby się uniknąć kosztownego malowania przejść dla pieszych i późniejszego ich utrzymania. Efekt byłby też mniej groteskowy.
Ścieżka to jeden ze zwycięskich projektów budżetu partycypacyjnego, na który głosowało prawie 500 osób. Koszt budowy wyniósł 400 tys. złotych.
Przypomnijmy, że zasady korzystania w sąsiadujących przestrzeni dla pieszych i rowerzystów wyznacza sposób ich oznakowania. Jeśli natkniemy się na okrągły, niebieski znak, na którym symbol pieszych znajduje się obok symbolu roweru, mamy do czynienia z chodnikiem i przyległą do niej ścieżką rowerową. Ruch odbywa się tu zgodnie ze wskazaniem znaku – na przykład piesi po lewej stronie, a rowerzyści po prawej. Jeśli jednak dany fragment opatrzono okrągłym, niebieskim znakiem, na którym symbol pieszych znajduje się nad ikoną przedstawiającą rower, znajdujemy się na ciągu pieszo-rowerowym. Piesi i rowerzyści mają tu prawo poruszać się na całej jego szerokości, ale to na tych drugich spoczywa obowiązek ustąpienia pierwszeństwa spacerującym.
tb/sj