Do 29 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych wybuchu i pożaru w tłoczni gazu pod miastem Reynosa, w północnym Meksyku - poinformował meksykański koncern naftowy Petroleos Mexicanos (Pemex). Co najmniej 46 osób zostało rannych, 7 osób uważa się za zaginione.
Zabici to pracownicy Pemexu oraz robotników kontraktowi - poinformowało przedsiębiorstwo. Ranni doznali zatrucia lub poparzeń obejmujących od 10 do 40 proc. powierzchni ciała. W tłoczni zatrudnionych jest blisko 700 osób.
Położone blisko granicy z USA zakłady dystrybucji i przerobu gazu stanowią jeden z głównych punktów systemu przesyłania gazu ziemnego między Meksykiem a Stanami Zjednoczonymi. Miasto Reynosa położone jest tuż przy granicy naprzeciwko miejscowości McAllen, w stanie Teksas.
Wybuch i olbrzymi pożar nastąpił we wtorek około godziny 10.45 czasu miejscowego (18.45 w Polsce). Straty materialne są znaczne. Doszło m.in. do uszkodzenia gazociągu, urządzeń pomiarowych i części zaworów kontrolnych. Były też informacje o zakłóceniach w przesyle i dystrybucji surowca w regionie.
Ocenia się, że była to jedna z najpoważniejszych katastrof w systemie przesyłu i dystrybucji gazu w Meksyku. Prezydent Felipe Calderon oświadczył, że szybka reakcja ekip ratowniczych zapobiegła jeszcze większemu nieszczęściu, bowiem zdołano opanować ogień zanim dotarł on do olbrzymich zbiorników z gazem.
Zdaniem przedstawicieli Pemexu, wybuch mógł zostać spowodowany niewielkim wyciekiem gazu. Nie stwierdzono oznak sabotażu, ale dokładne przyczyny ustali śledztwo.
Ze względów bezpieczeństwa ewakuowano mieszkańców położonych w pobliżu osiedli. Pożar już udało się ugasić.