10 mitów o współczesnej motoryzacji. Wszystkie można łatwo obalić
Nowoczesne samochody są gorsze, bo coraz mniej trwałe
Coraz częściej słychać negatywne opinie o współczesnej motoryzacji, o rozwiązaniach technicznych, które nie każdemu się podobają. Jednak bardzo często opinie takie wywodzą się z niewiedzy. Samochody są coraz mniej trwałe, silniki za małe i do tego spalają za dużo paliwa, elektronika zastąpiła mechanikę, a testy bezpieczeństwa nie sprawdzają wytrzymałości konstrukcji. Zobaczcie jakie mity powszechnie rozsiewa się o motoryzacji oraz to, że każdy z nich łatwo obalić.
Samochody są tak trwałe jakie są oczekiwania rynku. Dziś klienci nie kupują aut na długie lata, choć i takie są produkowane i wciąż oferowane. Klienci szukają auta na 3-5 lat i na 200 tys. km, by potem kupić kolejne. Samochody nie są już traktowane jak dobro luksusowe, jak kilkadziesiąt lat temu, lecz jak produkt codziennego użytku, który choć wciąż jest sprawny, warto wymienić na nowszy model.
Nowoczesne silniki spalają więcej paliwa niż stare
Jest to obiektywna prawda. Rzeczywiście, gdyby wziąć do porównania dzisiejsze Audi A4 2.0 TDI, to nie będzie ono tak oszczędne jak Audi 80 1.9 TDI z lat 90. Problem w tym, że pod każdym względem współczesne A4 jest wielokrotnie lepsze od 80. Ma wyposażenie, o którym nawet właściciel pierwszego A8 nie mógł marzyć, a poziom bezpieczeństwa jaki oferuje, był po prostu nieosiągalny w ówczesnej motoryzacji. Osiągi to dwa różne światy, a przyjemność z podróżowania jest zupełnie nieporównywalna.
Testy Euro NCAP nie mają sensu, bo liczą się systemy elektroniczne
Współczesne silniki są za małe
Jest w tym trochę prawdy, bo rzeczywiście motor 1.0 turbo czasami się męczy w samochodzie kompaktowym. Jednak nawet tego typu jednostka ma konkretne przeznaczenie i w konkretnych warunkach się sprawdza. Jeżeli klienci chcą więcej mocy, to mają do wyboru inne, bardziej odpowiadające ich potrzebom silniki.
Współczesne jednostki napędowe pokazały, że pojemność 1,5 l to maksimum jakie potrzebujemy do auta kompaktowego, a w klasie średniej nie potrzeba więcej niż 2 litry. Warto wspomnieć, że najbardziej efektywnie silnik pracuje wtedy, gdy pojemność cylindra wynosi 0,5 l. Przeliczcie to sobie na pojemność całkowitą współczesnych silników, a zrozumiecie, dlaczego nie ma już takiej różnorodności. Klienci też pokazują, że więcej im nie trzeba, bo jakoś od lat nie ustawiały się kolejki po auta z jednostkami większymi niż 2-litrowe.
Dołączany napęd na cztery koła jest gorszy od stałego
Idąc dalej w mitologię, najlepszy napęd na cztery koła do samochodu osobowego to quattro. Prawda jest taka, że jest to jedno z najgorszych rozwiązań do auta szosowego. To fakt, że Audi wprowadziło rewolucję w tej dziedzinie, ale dopiero nowoczesne systemy działają naprawdę skutecznie w różnych sytuacjach. Napęd z dołączaną tylną osią potrafi przynajmniej tyle samo co klasyczna konstrukcja z centralnym dyferencjałem, a przy tym kosztuje mniej i jest lżejszy. Proste testy potwierdzają, że nie od samej konstrukcji napędu bierze się jego skuteczność. Ważne są inne systemy wsparcia, takie jak kontrola trakcji, która też jest elementem całego układu napędowego.
Systemy wspomagania jazdy zabierają przyjemność z prowadzenia samochodu
Nie dla każdego użytkownika, podejmowanie ryzyka jest równoznaczne z przyjemnością. Wielu kierowców ceni sobie ułatwienia, jakie dają współczesne auta. Obecnie każdy z asystentów kierowcy ma bardzo duży wpływ na bezpieczeństwo czynne. ESP uratowało już niejedno życie, tak jak asystent martwego pola niejedną powłokę lakierniczą. Adaptacyjny tempomat jest wręcz kojący na autostradzie i w ruchliwym mieście, a czujniki parkowania ułatwiają manewrowanie. Jeżeli ktoś potrafi korzystać z tych dobrodziejstw techniki, na pewno nie narzeka na to, że ma je w swoim samochodzie. A przyzwyczajenie się do nich daje duże poczucie bezpieczeństwa i przyjemności z jazdy.
Samochody autonomiczne to koniec motoryzacji
Raczej początek nowej ery. Już dziś wystarczy popatrzeć, jak bardzo potrzebujemy samochodów autonomicznych. Prowadzenie pojazdu w korku czy na autostradzie to najmniej przyjemna czynność, jaką można robić w aucie. Nic więc dziwnego, że tak chętnie korzystamy w tym czasie ze smartfonów, tworząc realne zagrożenie na drodze. Korzytsacie z taksówek? Czyż nie lepiej było by jechać po zakrapianej alkoholem imprezie własnym samochodem, który bezpiecznie odwiezie do domu?
SUV-y i crossovery są bez sensu
Nie potwierdza tego rynek, który aż kipi od premier takich właśnie samochodów, a wielu producentów może się pochwalić tym, że najlepiej sprzedające się modele to SUV-y i crossovery. Czy większość – klientów – może się mylić? Oczywiście. Bo gdyby patrzeć na te auta obiektywnie, to rzeczywiście są bez sensu, ale idąc dalej w tym kierunku, to bez sensu są także samochody sportowe, kabriolety i wszystkie te, które rozwijają większą prędkość niż 140 km/h. Tymczasem nie każdy, kto chce siedzieć wyżej, chce kupować vana. Nie każdy, komu się podoba taki, a nie inny wygląd czy musi zjechać z drogi utwardzonej, potrzebuje Jeepa czy Land Rovera. Klienci kupują to, co im się podoba, a niekoniecznie to, co jest dla nich najlepsze. Realia rynku to nie tylko czysty rozsądek.
Hybrydy nie nadają się na trasę
Teoretycznie jest to prawda, ale praktyka pokazuje, że hybrydy w trasie spisują się rewelacyjnie i potrafią spalić bardzo mało benzyny. Szczególnie dobrze spisują się samochody typu plug-in z dużą pojemnością baterii. Dzięki temu, przejeżdżając trasą przez miejscowości można pokonać dystanse kilku kilometrów bez zużycia paliwa. Pokazany na zdjęciu Hyundai Ioniq hybrid plug-in w naszym teście na drodze krajowej potrzebował 3,8 l/100 km. Czy potrzebujecie lepszego potwierdzenia, że to mit?
Klasyczne automaty są lepsze niż dwusprzęgłowe
Już tylko w samochodach terenowych. W większości typów aut z technicznego punktu widzenia nie są lepsze. Jednak bardzo często taka opinia dotyczy trwałości i kosztów napraw.
W tym miejscu należy podkreślić, że automatyczne skrzynie biegów z konwerterem przestały być niezawodne, a koszty napraw niekiedy są znacznie wyższe niż w skrzyniach dwusprzęgłowych. Problemem jest choćby mityczny konwerter, którego wymiana wcale nie jest tańsza niż dwóch sprzęgieł. Zatem traktowanie skrzyn z konwerterem – tzw. klasycznych – jako te trwalsze i tańsze w eksploatacji może wynikać jedynie z niewiedzy. Zwłaszcza, że takie przekładnie stosuje się nierzadko w mocniejszych silnikach niż przekładnie dwusprzęgłowe, są zatem bardziej obciążone.