WAŻNE
TERAZ

Tylko w WP: Ministra o nowych uprawnieniach inspekcji pracy

BYD E6 

None

Obraz
Źródło zdjęć: © Piotr Mokwiński

/ 17Elektryczny "Chińczyk"

Obraz
© Piotr Mokwiński

Auta z Państwa Środka nie mają łatwego życia na Starym Kontynencie. Pierwsze próby zawojowania najbardziej wymagającego rynku skończyły się dotkliwą porażką. Jakość wykończenia nie mogła równać się nawet z Oplem Kadettem z 1985 roku, natomiast silniki odbiegały od współczesnych konstrukcji drastycznie.

Teraz przyszedł czas na E6 bez stosownej homologacji, która według zapewnień BYD, ma się jeszcze pojawić do końca bieżącego roku. Kompaktowych rozmiarów samochód nie wygląda zbyt urodziwie, ale chyba nie o to chodziło Chińczykom. Podstawowy problem dotyczył montażu akumulatorów, dlatego auto podniesiono. Jednocześnie nabrało ono gabarytów crossovera.

Niewiele lepiej przedstawia się obraz wewnątrz pojazdu. W porównaniu do reszty chińskich przedstawicieli, widać wyraźny postęp, jednak to wciąż lata 90. Mimo, iż rozpędza się do 100 km/h w 10 sekund i maksymalnie do 140 km/h, to żeby ruszyć, musi się chwilę zastanowić.

Bubel czy przełom? Chińskie wyroby nigdy dobrze się nie kojarzyły. Żeby E6 chwyciło za serca Europejczyków, powinno przejść wiele modyfikacji upodabniających do samochodów pokroju chociażby Chevroleta Volta. Niewiele osób zdecyduje się na pojazd kosztujący przynajmniej 150 tysięcy złotych i bez żadnej renomy. Jednak Azjaci objęli być może słuszny kierunek i za kilka lat mogą nas zaskoczyć pełnowartościowym produktem.

/ 17Elektryczny "Chińczyk"

Obraz
© Piotr Mokwiński

Auta z Państwa Środka nie mają łatwego życia na Starym Kontynencie. Pierwsze próby zawojowania najbardziej wymagającego rynku skończyły się dotkliwą porażką. Jakość wykończenia nie mogła równać się nawet z Oplem Kadettem z 1985 roku, natomiast silniki odbiegały od współczesnych konstrukcji drastycznie.

Teraz przyszedł czas na E6 bez stosownej homologacji, która według zapewnień BYD, ma się jeszcze pojawić do końca bieżącego roku. Kompaktowych rozmiarów samochód nie wygląda zbyt urodziwie, ale chyba nie o to chodziło Chińczykom. Podstawowy problem dotyczył montażu akumulatorów, dlatego auto podniesiono. Jednocześnie nabrało ono gabarytów crossovera.

Niewiele lepiej przedstawia się obraz wewnątrz pojazdu. W porównaniu do reszty chińskich przedstawicieli, widać wyraźny postęp, jednak to wciąż lata 90. Mimo, iż rozpędza się do 100 km/h w 10 sekund i maksymalnie do 140 km/h, to żeby ruszyć, musi się chwilę zastanowić.

Bubel czy przełom? Chińskie wyroby nigdy dobrze się nie kojarzyły. Żeby E6 chwyciło za serca Europejczyków, powinno przejść wiele modyfikacji upodabniających do samochodów pokroju chociażby Chevroleta Volta. Niewiele osób zdecyduje się na pojazd kosztujący przynajmniej 150 tysięcy złotych i bez żadnej renomy. Jednak Azjaci objęli być może słuszny kierunek i za kilka lat mogą nas zaskoczyć pełnowartościowym produktem.

/ 17Elektryczny "Chińczyk"

Obraz
© Piotr Mokwiński

Auta z Państwa Środka nie mają łatwego życia na Starym Kontynencie. Pierwsze próby zawojowania najbardziej wymagającego rynku skończyły się dotkliwą porażką. Jakość wykończenia nie mogła równać się nawet z Oplem Kadettem z 1985 roku, natomiast silniki odbiegały od współczesnych konstrukcji drastycznie.

Teraz przyszedł czas na E6 bez stosownej homologacji, która według zapewnień BYD, ma się jeszcze pojawić do końca bieżącego roku. Kompaktowych rozmiarów samochód nie wygląda zbyt urodziwie, ale chyba nie o to chodziło Chińczykom. Podstawowy problem dotyczył montażu akumulatorów, dlatego auto podniesiono. Jednocześnie nabrało ono gabarytów crossovera.

Niewiele lepiej przedstawia się obraz wewnątrz pojazdu. W porównaniu do reszty chińskich przedstawicieli, widać wyraźny postęp, jednak to wciąż lata 90. Mimo, iż rozpędza się do 100 km/h w 10 sekund i maksymalnie do 140 km/h, to żeby ruszyć, musi się chwilę zastanowić.

Bubel czy przełom? Chińskie wyroby nigdy dobrze się nie kojarzyły. Żeby E6 chwyciło za serca Europejczyków, powinno przejść wiele modyfikacji upodabniających do samochodów pokroju chociażby Chevroleta Volta. Niewiele osób zdecyduje się na pojazd kosztujący przynajmniej 150 tysięcy złotych i bez żadnej renomy. Jednak Azjaci objęli być może słuszny kierunek i za kilka lat mogą nas zaskoczyć pełnowartościowym produktem.

/ 17Elektryczny "Chińczyk"

Obraz
© Piotr Mokwiński

Auta z Państwa Środka nie mają łatwego życia na Starym Kontynencie. Pierwsze próby zawojowania najbardziej wymagającego rynku skończyły się dotkliwą porażką. Jakość wykończenia nie mogła równać się nawet z Oplem Kadettem z 1985 roku, natomiast silniki odbiegały od współczesnych konstrukcji drastycznie.

Teraz przyszedł czas na E6 bez stosownej homologacji, która według zapewnień BYD, ma się jeszcze pojawić do końca bieżącego roku. Kompaktowych rozmiarów samochód nie wygląda zbyt urodziwie, ale chyba nie o to chodziło Chińczykom. Podstawowy problem dotyczył montażu akumulatorów, dlatego auto podniesiono. Jednocześnie nabrało ono gabarytów crossovera.

Niewiele lepiej przedstawia się obraz wewnątrz pojazdu. W porównaniu do reszty chińskich przedstawicieli, widać wyraźny postęp, jednak to wciąż lata 90. Mimo, iż rozpędza się do 100 km/h w 10 sekund i maksymalnie do 140 km/h, to żeby ruszyć, musi się chwilę zastanowić.

Bubel czy przełom? Chińskie wyroby nigdy dobrze się nie kojarzyły. Żeby E6 chwyciło za serca Europejczyków, powinno przejść wiele modyfikacji upodabniających do samochodów pokroju chociażby Chevroleta Volta. Niewiele osób zdecyduje się na pojazd kosztujący przynajmniej 150 tysięcy złotych i bez żadnej renomy. Jednak Azjaci objęli być może słuszny kierunek i za kilka lat mogą nas zaskoczyć pełnowartościowym produktem.

/ 17Elektryczny "Chińczyk"

Obraz
© Piotr Mokwiński

Auta z Państwa Środka nie mają łatwego życia na Starym Kontynencie. Pierwsze próby zawojowania najbardziej wymagającego rynku skończyły się dotkliwą porażką. Jakość wykończenia nie mogła równać się nawet z Oplem Kadettem z 1985 roku, natomiast silniki odbiegały od współczesnych konstrukcji drastycznie.

Teraz przyszedł czas na E6 bez stosownej homologacji, która według zapewnień BYD, ma się jeszcze pojawić do końca bieżącego roku. Kompaktowych rozmiarów samochód nie wygląda zbyt urodziwie, ale chyba nie o to chodziło Chińczykom. Podstawowy problem dotyczył montażu akumulatorów, dlatego auto podniesiono. Jednocześnie nabrało ono gabarytów crossovera.

Niewiele lepiej przedstawia się obraz wewnątrz pojazdu. W porównaniu do reszty chińskich przedstawicieli, widać wyraźny postęp, jednak to wciąż lata 90. Mimo, iż rozpędza się do 100 km/h w 10 sekund i maksymalnie do 140 km/h, to żeby ruszyć, musi się chwilę zastanowić.

Bubel czy przełom? Chińskie wyroby nigdy dobrze się nie kojarzyły. Żeby E6 chwyciło za serca Europejczyków, powinno przejść wiele modyfikacji upodabniających do samochodów pokroju chociażby Chevroleta Volta. Niewiele osób zdecyduje się na pojazd kosztujący przynajmniej 150 tysięcy złotych i bez żadnej renomy. Jednak Azjaci objęli być może słuszny kierunek i za kilka lat mogą nas zaskoczyć pełnowartościowym produktem.

/ 17Elektryczny "Chińczyk"

Obraz
© Piotr Mokwiński

Auta z Państwa Środka nie mają łatwego życia na Starym Kontynencie. Pierwsze próby zawojowania najbardziej wymagającego rynku skończyły się dotkliwą porażką. Jakość wykończenia nie mogła równać się nawet z Oplem Kadettem z 1985 roku, natomiast silniki odbiegały od współczesnych konstrukcji drastycznie.

Teraz przyszedł czas na E6 bez stosownej homologacji, która według zapewnień BYD, ma się jeszcze pojawić do końca bieżącego roku. Kompaktowych rozmiarów samochód nie wygląda zbyt urodziwie, ale chyba nie o to chodziło Chińczykom. Podstawowy problem dotyczył montażu akumulatorów, dlatego auto podniesiono. Jednocześnie nabrało ono gabarytów crossovera.

Niewiele lepiej przedstawia się obraz wewnątrz pojazdu. W porównaniu do reszty chińskich przedstawicieli, widać wyraźny postęp, jednak to wciąż lata 90. Mimo, iż rozpędza się do 100 km/h w 10 sekund i maksymalnie do 140 km/h, to żeby ruszyć, musi się chwilę zastanowić.

Bubel czy przełom? Chińskie wyroby nigdy dobrze się nie kojarzyły. Żeby E6 chwyciło za serca Europejczyków, powinno przejść wiele modyfikacji upodabniających do samochodów pokroju chociażby Chevroleta Volta. Niewiele osób zdecyduje się na pojazd kosztujący przynajmniej 150 tysięcy złotych i bez żadnej renomy. Jednak Azjaci objęli być może słuszny kierunek i za kilka lat mogą nas zaskoczyć pełnowartościowym produktem.

/ 17Elektryczny "Chińczyk"

Obraz
© Piotr Mokwiński

Auta z Państwa Środka nie mają łatwego życia na Starym Kontynencie. Pierwsze próby zawojowania najbardziej wymagającego rynku skończyły się dotkliwą porażką. Jakość wykończenia nie mogła równać się nawet z Oplem Kadettem z 1985 roku, natomiast silniki odbiegały od współczesnych konstrukcji drastycznie.

Teraz przyszedł czas na E6 bez stosownej homologacji, która według zapewnień BYD, ma się jeszcze pojawić do końca bieżącego roku. Kompaktowych rozmiarów samochód nie wygląda zbyt urodziwie, ale chyba nie o to chodziło Chińczykom. Podstawowy problem dotyczył montażu akumulatorów, dlatego auto podniesiono. Jednocześnie nabrało ono gabarytów crossovera.

Niewiele lepiej przedstawia się obraz wewnątrz pojazdu. W porównaniu do reszty chińskich przedstawicieli, widać wyraźny postęp, jednak to wciąż lata 90. Mimo, iż rozpędza się do 100 km/h w 10 sekund i maksymalnie do 140 km/h, to żeby ruszyć, musi się chwilę zastanowić.

Bubel czy przełom? Chińskie wyroby nigdy dobrze się nie kojarzyły. Żeby E6 chwyciło za serca Europejczyków, powinno przejść wiele modyfikacji upodabniających do samochodów pokroju chociażby Chevroleta Volta. Niewiele osób zdecyduje się na pojazd kosztujący przynajmniej 150 tysięcy złotych i bez żadnej renomy. Jednak Azjaci objęli być może słuszny kierunek i za kilka lat mogą nas zaskoczyć pełnowartościowym produktem.

/ 17Elektryczny "Chińczyk"

Obraz
© Piotr Mokwiński

Auta z Państwa Środka nie mają łatwego życia na Starym Kontynencie. Pierwsze próby zawojowania najbardziej wymagającego rynku skończyły się dotkliwą porażką. Jakość wykończenia nie mogła równać się nawet z Oplem Kadettem z 1985 roku, natomiast silniki odbiegały od współczesnych konstrukcji drastycznie.

Teraz przyszedł czas na E6 bez stosownej homologacji, która według zapewnień BYD, ma się jeszcze pojawić do końca bieżącego roku. Kompaktowych rozmiarów samochód nie wygląda zbyt urodziwie, ale chyba nie o to chodziło Chińczykom. Podstawowy problem dotyczył montażu akumulatorów, dlatego auto podniesiono. Jednocześnie nabrało ono gabarytów crossovera.

Niewiele lepiej przedstawia się obraz wewnątrz pojazdu. W porównaniu do reszty chińskich przedstawicieli, widać wyraźny postęp, jednak to wciąż lata 90. Mimo, iż rozpędza się do 100 km/h w 10 sekund i maksymalnie do 140 km/h, to żeby ruszyć, musi się chwilę zastanowić.

Bubel czy przełom? Chińskie wyroby nigdy dobrze się nie kojarzyły. Żeby E6 chwyciło za serca Europejczyków, powinno przejść wiele modyfikacji upodabniających do samochodów pokroju chociażby Chevroleta Volta. Niewiele osób zdecyduje się na pojazd kosztujący przynajmniej 150 tysięcy złotych i bez żadnej renomy. Jednak Azjaci objęli być może słuszny kierunek i za kilka lat mogą nas zaskoczyć pełnowartościowym produktem.

/ 17Elektryczny "Chińczyk"

Obraz
© Piotr Mokwiński

Auta z Państwa Środka nie mają łatwego życia na Starym Kontynencie. Pierwsze próby zawojowania najbardziej wymagającego rynku skończyły się dotkliwą porażką. Jakość wykończenia nie mogła równać się nawet z Oplem Kadettem z 1985 roku, natomiast silniki odbiegały od współczesnych konstrukcji drastycznie.

Teraz przyszedł czas na E6 bez stosownej homologacji, która według zapewnień BYD, ma się jeszcze pojawić do końca bieżącego roku. Kompaktowych rozmiarów samochód nie wygląda zbyt urodziwie, ale chyba nie o to chodziło Chińczykom. Podstawowy problem dotyczył montażu akumulatorów, dlatego auto podniesiono. Jednocześnie nabrało ono gabarytów crossovera.

Niewiele lepiej przedstawia się obraz wewnątrz pojazdu. W porównaniu do reszty chińskich przedstawicieli, widać wyraźny postęp, jednak to wciąż lata 90. Mimo, iż rozpędza się do 100 km/h w 10 sekund i maksymalnie do 140 km/h, to żeby ruszyć, musi się chwilę zastanowić.

Bubel czy przełom? Chińskie wyroby nigdy dobrze się nie kojarzyły. Żeby E6 chwyciło za serca Europejczyków, powinno przejść wiele modyfikacji upodabniających do samochodów pokroju chociażby Chevroleta Volta. Niewiele osób zdecyduje się na pojazd kosztujący przynajmniej 150 tysięcy złotych i bez żadnej renomy. Jednak Azjaci objęli być może słuszny kierunek i za kilka lat mogą nas zaskoczyć pełnowartościowym produktem.

10 / 17Elektryczny "Chińczyk"

Obraz
© Piotr Mokwiński

Auta z Państwa Środka nie mają łatwego życia na Starym Kontynencie. Pierwsze próby zawojowania najbardziej wymagającego rynku skończyły się dotkliwą porażką. Jakość wykończenia nie mogła równać się nawet z Oplem Kadettem z 1985 roku, natomiast silniki odbiegały od współczesnych konstrukcji drastycznie.

Teraz przyszedł czas na E6 bez stosownej homologacji, która według zapewnień BYD, ma się jeszcze pojawić do końca bieżącego roku. Kompaktowych rozmiarów samochód nie wygląda zbyt urodziwie, ale chyba nie o to chodziło Chińczykom. Podstawowy problem dotyczył montażu akumulatorów, dlatego auto podniesiono. Jednocześnie nabrało ono gabarytów crossovera.

Niewiele lepiej przedstawia się obraz wewnątrz pojazdu. W porównaniu do reszty chińskich przedstawicieli, widać wyraźny postęp, jednak to wciąż lata 90. Mimo, iż rozpędza się do 100 km/h w 10 sekund i maksymalnie do 140 km/h, to żeby ruszyć, musi się chwilę zastanowić.

Bubel czy przełom? Chińskie wyroby nigdy dobrze się nie kojarzyły. Żeby E6 chwyciło za serca Europejczyków, powinno przejść wiele modyfikacji upodabniających do samochodów pokroju chociażby Chevroleta Volta. Niewiele osób zdecyduje się na pojazd kosztujący przynajmniej 150 tysięcy złotych i bez żadnej renomy. Jednak Azjaci objęli być może słuszny kierunek i za kilka lat mogą nas zaskoczyć pełnowartościowym produktem.

11 / 17Elektryczny "Chińczyk"

Obraz
© Piotr Mokwiński

Auta z Państwa Środka nie mają łatwego życia na Starym Kontynencie. Pierwsze próby zawojowania najbardziej wymagającego rynku skończyły się dotkliwą porażką. Jakość wykończenia nie mogła równać się nawet z Oplem Kadettem z 1985 roku, natomiast silniki odbiegały od współczesnych konstrukcji drastycznie.

Teraz przyszedł czas na E6 bez stosownej homologacji, która według zapewnień BYD, ma się jeszcze pojawić do końca bieżącego roku. Kompaktowych rozmiarów samochód nie wygląda zbyt urodziwie, ale chyba nie o to chodziło Chińczykom. Podstawowy problem dotyczył montażu akumulatorów, dlatego auto podniesiono. Jednocześnie nabrało ono gabarytów crossovera.

Niewiele lepiej przedstawia się obraz wewnątrz pojazdu. W porównaniu do reszty chińskich przedstawicieli, widać wyraźny postęp, jednak to wciąż lata 90. Mimo, iż rozpędza się do 100 km/h w 10 sekund i maksymalnie do 140 km/h, to żeby ruszyć, musi się chwilę zastanowić.

Bubel czy przełom? Chińskie wyroby nigdy dobrze się nie kojarzyły. Żeby E6 chwyciło za serca Europejczyków, powinno przejść wiele modyfikacji upodabniających do samochodów pokroju chociażby Chevroleta Volta. Niewiele osób zdecyduje się na pojazd kosztujący przynajmniej 150 tysięcy złotych i bez żadnej renomy. Jednak Azjaci objęli być może słuszny kierunek i za kilka lat mogą nas zaskoczyć pełnowartościowym produktem.

12 / 17Elektryczny "Chińczyk"

Obraz
© Piotr Mokwiński

Auta z Państwa Środka nie mają łatwego życia na Starym Kontynencie. Pierwsze próby zawojowania najbardziej wymagającego rynku skończyły się dotkliwą porażką. Jakość wykończenia nie mogła równać się nawet z Oplem Kadettem z 1985 roku, natomiast silniki odbiegały od współczesnych konstrukcji drastycznie.

Teraz przyszedł czas na E6 bez stosownej homologacji, która według zapewnień BYD, ma się jeszcze pojawić do końca bieżącego roku. Kompaktowych rozmiarów samochód nie wygląda zbyt urodziwie, ale chyba nie o to chodziło Chińczykom. Podstawowy problem dotyczył montażu akumulatorów, dlatego auto podniesiono. Jednocześnie nabrało ono gabarytów crossovera.

Niewiele lepiej przedstawia się obraz wewnątrz pojazdu. W porównaniu do reszty chińskich przedstawicieli, widać wyraźny postęp, jednak to wciąż lata 90. Mimo, iż rozpędza się do 100 km/h w 10 sekund i maksymalnie do 140 km/h, to żeby ruszyć, musi się chwilę zastanowić.

Bubel czy przełom? Chińskie wyroby nigdy dobrze się nie kojarzyły. Żeby E6 chwyciło za serca Europejczyków, powinno przejść wiele modyfikacji upodabniających do samochodów pokroju chociażby Chevroleta Volta. Niewiele osób zdecyduje się na pojazd kosztujący przynajmniej 150 tysięcy złotych i bez żadnej renomy. Jednak Azjaci objęli być może słuszny kierunek i za kilka lat mogą nas zaskoczyć pełnowartościowym produktem.

13 / 17Elektryczny "Chińczyk"

Obraz
© Piotr Mokwiński

Auta z Państwa Środka nie mają łatwego życia na Starym Kontynencie. Pierwsze próby zawojowania najbardziej wymagającego rynku skończyły się dotkliwą porażką. Jakość wykończenia nie mogła równać się nawet z Oplem Kadettem z 1985 roku, natomiast silniki odbiegały od współczesnych konstrukcji drastycznie.

Teraz przyszedł czas na E6 bez stosownej homologacji, która według zapewnień BYD, ma się jeszcze pojawić do końca bieżącego roku. Kompaktowych rozmiarów samochód nie wygląda zbyt urodziwie, ale chyba nie o to chodziło Chińczykom. Podstawowy problem dotyczył montażu akumulatorów, dlatego auto podniesiono. Jednocześnie nabrało ono gabarytów crossovera.

Niewiele lepiej przedstawia się obraz wewnątrz pojazdu. W porównaniu do reszty chińskich przedstawicieli, widać wyraźny postęp, jednak to wciąż lata 90. Mimo, iż rozpędza się do 100 km/h w 10 sekund i maksymalnie do 140 km/h, to żeby ruszyć, musi się chwilę zastanowić.

Bubel czy przełom? Chińskie wyroby nigdy dobrze się nie kojarzyły. Żeby E6 chwyciło za serca Europejczyków, powinno przejść wiele modyfikacji upodabniających do samochodów pokroju chociażby Chevroleta Volta. Niewiele osób zdecyduje się na pojazd kosztujący przynajmniej 150 tysięcy złotych i bez żadnej renomy. Jednak Azjaci objęli być może słuszny kierunek i za kilka lat mogą nas zaskoczyć pełnowartościowym produktem.

14 / 17Elektryczny "Chińczyk"

Obraz
© Piotr Mokwiński

Auta z Państwa Środka nie mają łatwego życia na Starym Kontynencie. Pierwsze próby zawojowania najbardziej wymagającego rynku skończyły się dotkliwą porażką. Jakość wykończenia nie mogła równać się nawet z Oplem Kadettem z 1985 roku, natomiast silniki odbiegały od współczesnych konstrukcji drastycznie.

Teraz przyszedł czas na E6 bez stosownej homologacji, która według zapewnień BYD, ma się jeszcze pojawić do końca bieżącego roku. Kompaktowych rozmiarów samochód nie wygląda zbyt urodziwie, ale chyba nie o to chodziło Chińczykom. Podstawowy problem dotyczył montażu akumulatorów, dlatego auto podniesiono. Jednocześnie nabrało ono gabarytów crossovera.

Niewiele lepiej przedstawia się obraz wewnątrz pojazdu. W porównaniu do reszty chińskich przedstawicieli, widać wyraźny postęp, jednak to wciąż lata 90. Mimo, iż rozpędza się do 100 km/h w 10 sekund i maksymalnie do 140 km/h, to żeby ruszyć, musi się chwilę zastanowić.

Bubel czy przełom? Chińskie wyroby nigdy dobrze się nie kojarzyły. Żeby E6 chwyciło za serca Europejczyków, powinno przejść wiele modyfikacji upodabniających do samochodów pokroju chociażby Chevroleta Volta. Niewiele osób zdecyduje się na pojazd kosztujący przynajmniej 150 tysięcy złotych i bez żadnej renomy. Jednak Azjaci objęli być może słuszny kierunek i za kilka lat mogą nas zaskoczyć pełnowartościowym produktem.

15 / 17Elektryczny "Chińczyk"

Obraz
© Piotr Mokwiński

Auta z Państwa Środka nie mają łatwego życia na Starym Kontynencie. Pierwsze próby zawojowania najbardziej wymagającego rynku skończyły się dotkliwą porażką. Jakość wykończenia nie mogła równać się nawet z Oplem Kadettem z 1985 roku, natomiast silniki odbiegały od współczesnych konstrukcji drastycznie.

Teraz przyszedł czas na E6 bez stosownej homologacji, która według zapewnień BYD, ma się jeszcze pojawić do końca bieżącego roku. Kompaktowych rozmiarów samochód nie wygląda zbyt urodziwie, ale chyba nie o to chodziło Chińczykom. Podstawowy problem dotyczył montażu akumulatorów, dlatego auto podniesiono. Jednocześnie nabrało ono gabarytów crossovera.

Niewiele lepiej przedstawia się obraz wewnątrz pojazdu. W porównaniu do reszty chińskich przedstawicieli, widać wyraźny postęp, jednak to wciąż lata 90. Mimo, iż rozpędza się do 100 km/h w 10 sekund i maksymalnie do 140 km/h, to żeby ruszyć, musi się chwilę zastanowić.

Bubel czy przełom? Chińskie wyroby nigdy dobrze się nie kojarzyły. Żeby E6 chwyciło za serca Europejczyków, powinno przejść wiele modyfikacji upodabniających do samochodów pokroju chociażby Chevroleta Volta. Niewiele osób zdecyduje się na pojazd kosztujący przynajmniej 150 tysięcy złotych i bez żadnej renomy. Jednak Azjaci objęli być może słuszny kierunek i za kilka lat mogą nas zaskoczyć pełnowartościowym produktem.

16 / 17Elektryczny "Chińczyk"

Obraz
© Piotr Mokwiński

Auta z Państwa Środka nie mają łatwego życia na Starym Kontynencie. Pierwsze próby zawojowania najbardziej wymagającego rynku skończyły się dotkliwą porażką. Jakość wykończenia nie mogła równać się nawet z Oplem Kadettem z 1985 roku, natomiast silniki odbiegały od współczesnych konstrukcji drastycznie.

Teraz przyszedł czas na E6 bez stosownej homologacji, która według zapewnień BYD, ma się jeszcze pojawić do końca bieżącego roku. Kompaktowych rozmiarów samochód nie wygląda zbyt urodziwie, ale chyba nie o to chodziło Chińczykom. Podstawowy problem dotyczył montażu akumulatorów, dlatego auto podniesiono. Jednocześnie nabrało ono gabarytów crossovera.

Niewiele lepiej przedstawia się obraz wewnątrz pojazdu. W porównaniu do reszty chińskich przedstawicieli, widać wyraźny postęp, jednak to wciąż lata 90. Mimo, iż rozpędza się do 100 km/h w 10 sekund i maksymalnie do 140 km/h, to żeby ruszyć, musi się chwilę zastanowić.

Bubel czy przełom? Chińskie wyroby nigdy dobrze się nie kojarzyły. Żeby E6 chwyciło za serca Europejczyków, powinno przejść wiele modyfikacji upodabniających do samochodów pokroju chociażby Chevroleta Volta. Niewiele osób zdecyduje się na pojazd kosztujący przynajmniej 150 tysięcy złotych i bez żadnej renomy. Jednak Azjaci objęli być może słuszny kierunek i za kilka lat mogą nas zaskoczyć pełnowartościowym produktem.

17 / 17Elektryczny "Chińczyk"

Obraz
© Piotr Mokwiński

Auta z Państwa Środka nie mają łatwego życia na Starym Kontynencie. Pierwsze próby zawojowania najbardziej wymagającego rynku skończyły się dotkliwą porażką. Jakość wykończenia nie mogła równać się nawet z Oplem Kadettem z 1985 roku, natomiast silniki odbiegały od współczesnych konstrukcji drastycznie.

Teraz przyszedł czas na E6 bez stosownej homologacji, która według zapewnień BYD, ma się jeszcze pojawić do końca bieżącego roku. Kompaktowych rozmiarów samochód nie wygląda zbyt urodziwie, ale chyba nie o to chodziło Chińczykom. Podstawowy problem dotyczył montażu akumulatorów, dlatego auto podniesiono. Jednocześnie nabrało ono gabarytów crossovera.

Niewiele lepiej przedstawia się obraz wewnątrz pojazdu. W porównaniu do reszty chińskich przedstawicieli, widać wyraźny postęp, jednak to wciąż lata 90. Mimo, iż rozpędza się do 100 km/h w 10 sekund i maksymalnie do 140 km/h, to żeby ruszyć, musi się chwilę zastanowić.

Bubel czy przełom? Chińskie wyroby nigdy dobrze się nie kojarzyły. Żeby E6 chwyciło za serca Europejczyków, powinno przejść wiele modyfikacji upodabniających do samochodów pokroju chociażby Chevroleta Volta. Niewiele osób zdecyduje się na pojazd kosztujący przynajmniej 150 tysięcy złotych i bez żadnej renomy. Jednak Azjaci objęli być może słuszny kierunek i za kilka lat mogą nas zaskoczyć pełnowartościowym produktem.

Wybrane dla Ciebie
Baggery Harleya-Davidsona będą ścigać się przy MotoGP. Zobaczyliśmy, jak będą wyglądały
Baggery Harleya-Davidsona będą ścigać się przy MotoGP. Zobaczyliśmy, jak będą wyglądały
Trzy nowe modele Voge’a trafią do Polski - od 125 cm3 po motocykl sportowy
Trzy nowe modele Voge’a trafią do Polski - od 125 cm3 po motocykl sportowy
Konrad Dąbrowski wygrywa Baja Quatar
Konrad Dąbrowski wygrywa Baja Quatar
Premiera: Indian Sport Scout RT i Sport Scout Sixty - proste nowości
Premiera: Indian Sport Scout RT i Sport Scout Sixty - proste nowości
Premiera: Kawasaki KLE500 - powrót po latach
Premiera: Kawasaki KLE500 - powrót po latach
Premiera: Honda CB1000GT - Hornet turystyczny
Premiera: Honda CB1000GT - Hornet turystyczny
Premiera: Suzuki SV-7GX - turystyka dla każdego
Premiera: Suzuki SV-7GX - turystyka dla każdego
Test: Honda GL1800 Gold Wing - musisz go poznać
Test: Honda GL1800 Gold Wing - musisz go poznać
Inteligentne wsparcie w autoDNA. Chatbot Vincent pomoże sprawdzić auto
Inteligentne wsparcie w autoDNA. Chatbot Vincent pomoże sprawdzić auto
Harley Harleyowi nierówny, czyli sprawdziłem, co oferują Amerykanie
Harley Harleyowi nierówny, czyli sprawdziłem, co oferują Amerykanie
Konrad Dąbrowski na podium Rajdu Maroka
Konrad Dąbrowski na podium Rajdu Maroka
Nowa Honda CB1000F spodoba się wielbicielom stylu retro
Nowa Honda CB1000F spodoba się wielbicielom stylu retro