Auta z wyciętym DPF-em nie przejdą przeglądu. Rząd szykuje rewolucję
Kierowcy, którzy zdecydowali się na wycięcie filtru DPF, mają powody do obawy. Wszystko wskazuje na to, że już wkrótce takie auta nie uzyskają pozytywnego wyniku badania technicznego. Jedynym wyjściem będzie ponowna instalacja elementu.
Pod koniec sierpnia 2018 roku policja zorganizowała akcję "Smog". Na celowniku byli kierowcy jadący samochodami, które emitują zbyt dużo spalin. Niestety funkcjonariusze nie mogli wykryć najbardziej szkodliwych dla zdrowia pojazdów, czyli diesli z wyciętymi filtrami DPF, a tych – wedle szacunków – na polskich drogach mogą być dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy. Również stacje diagnostyczne nie dysponują sprzętem, który pozwalałby na wyłapanie takich aut. Teraz wszystko ma się zmienić.
Jak informuje dziennik.pl, rząd pracuje nad zaostrzeniem przepisów. Podczas okresowego badania technicznego diagnosta miałby sprawdzić, czy w aucie został wycięty filtr DPF. Procedurę opracowano we współpracy z Instytutem Transportu Samochodowego. Należy spodziewać się, że zaostrzone zostaną dopuszczalne wartości zadymienia, dzięki czemu możliwe będzie wykrycie ingerencji w samochód. Podejrzenie usunięcia filtra będzie weryfikowane w systemie diagnostyki pokładowej.
Co, gdy uda się potwierdzić, że w aucie brakuje DPF-u? Po pierwsze, kierowca musi pamiętać, że wyniki badania będą archiwizowane. Po drugie, zgodnie z informacjami podanymi przez dziennik.pl, taki samochód nie uzyska pozytywnego wyniku przeglądu, a właściciel będzie musiał doposażyć je w brakujący element. Koszt takiej operacji może przekroczyć nawet 5 tys. zł. W lutym 2018 roku posłowie Nowoczesnej złożyli projekt ustawy, który zakłada, że kierowca przyłapany na usunięciu filtra zostanie ukarany mandatem w wysokości 5 tys. zł.
Zadaniem DPF-u jest oczyszczanie spalin z cząstek sadzy i popiołów. Wraz ze wzrostem przebiegu auta staje się on jednak kłopotliwy dla właściciela i wymaga wizyt w serwisie. Po przejechaniu około 200-300 tys. km czasem niezbędna jest jego wymiana, dlatego niektórzy kierowcy decydują się na usunięcie elementu, nie licząc się z konsekwencjami takiego ruchu. Ciężkie cząstki sadzy, które filtr blokują, po przedostaniu się do powietrza trafiają do naszych płuc i mogą powodować ciężkie choroby – od astmy i dolegliwości układu oddechowego, po nowotwory.