Prototyp BMW M 1000 XR zapowiada najbardziej sportowego turystyka
A raczej należałoby powiedzieć, że najbardziej turystycznego sportowca spod znaku BMW. W końcu model S 1000 XR, na którym bazuje tenże koncept, w katalogu niemieckiej marki znajdziemy w zakładce sport. Nie powinno więc dziwić, że to on jest trzecim, który na warsztat wziął oddział M.
Gdy M GmbH zajęło się wreszcie motocyklami, nie było niczym dziwnym, że pierwszym jednośladem z tym słynnym logo było BMW M 1000 RR, czyli superbike dopracowany do perfekcji. Później przyszedł czas na mocnego nakeda. M 1000 R zyskał sporo w każdym aspekcie, ale w jego przypadku najbardziej rzucający się w oczy był przyrost mocy zbliżający go od motocykla sportowego na zaledwie dwa konie mechaniczne. W końcu Niemcy pokazali trzecią wersję swojego dzieła, a raczej jego zapowiedź - prototyp M 1000 XR.
Podobnie jak w przypadki nakeda, tak też S 1000 XR standardowo oferuje czterocylindrowy, litrowy silnik o mocy 165 KM. Jednak w przypadku modelu sportowo-turystycznego kuracja M oznacza podniesienie jej do okrągłych 200 KM, czyli o 10 mniej niż w M 1000 R. Wynika to zapewne z chęci zaoferowania innej charakterystyki - bardziej przydatnej podczas podróży.
Oczywiście można liczyć na sporo włókna węglowego, które może nie jest głównym, ale jednym z czynników, który pozwolił zmniejszyć masę o 3 kg do 223 kg. W połączeniu ze zwiększoną mocą przekłada się to na prędkość maksymalną 280 km/h. Jak widać klasa Suzuki Hayabusy i Kawasaki H2 SX się rozrasta.
Oddział M dorzucił aerodynamiczne skrzydła na owiewce poprawiające stabilność przy wysokich prędkościach, zmienione zawieszenie i skuteczniejsze hamulce. Oczywiście zmiany w silniku objęły też elektronikę, która ma być tak zestrojona, aby ułatwić okiełznanie ogromnej mocy.
Póki co BMW M 1000 XR to tylko koncept, ale w drugiej połowie 2023 r. mamy usłyszeć więcej o tym modelu. Miejmy nadzieję, że o jego produkcyjnej wersji. Zapewne nie będzie ona tania - patrząc na ceny pozostałych jednośladów ze znaczkiem M, na pewno zdecydowanie przekroczy 100 tys. zł. Jednak będzie to maszyna, która nie idzie na kompromisy i oddaje w ręce kierowcy wszystko co najlepsze.