Test: Honda ADV350 – skuterowy SUV
ADV350 to nowość Hondy, której byłem bardzo ciekawy. Skuter klasy adventure? Już samo to brzmi trochę absurdalnie. Szybko jednak się przekonałem, że to powtórka historii, którą już bardzo dobrze znamy, a to oznacza, że taki skuter może cieszyć się sporym zainteresowaniem.
Motocykle klasy adventure przeżywają ostatnio prawdziwy boom. Obok nieśmiertelnych klasyków jak Honda Africa Twin czy BMW GS niemal każdy producent ma taką propozycję w swojej ofercie. A jeśli już miał, to dodał kolejne modele z mniejszymi czy większymi silnikami. Do gry dołączyła Aprilia Tuareg 660, Ducati DesertX czy nawet Harley-Davidson z modelem Pan America. Prawdziwy szał!
Z drugiej strony mamy skutery, o których często się mówi, jako o miejskich środkach transportu, ale to nie do końca prawda. Przecież równie dobrze sprawdzają się one na prowincji, gdy trzeba dojechać do sklepu spożywczego czy odwiedzić znajomych lub rodzinę z pobliskiej wsi. Zatem skuter, który pozwoli skrócić drogę jadąc np. polną ścieżką, brzmi nie tylko jak coś dla fascynatów offroadu, ale faktycznie użytecznego.
Możliwe, że tak właśnie pomyślała Honda, która na bazie flagowego modelu Forza 750 stworzyła skuter X-ADV – z większym prześwitem, ulepszonym zawieszeniem, szprychowymi kołami z nieco terenowymi oponami, ale też całą konstrukcją, która faktycznie upodabnia go do motocykla adventure. Oczywiście za tym wszystkim poszedł też odpowiedni wygląd.
Skoro model ten został ciepło przyjęty, to czemu nie pójść krok dalej? I tak właśnie powstał ADV350, czyli Forza 350 w wersji adventure. Jednak już na pierwszy rzut oka widać, że tu sytuacja wygląda nieco inaczej.
Zdecydowanie skuter
Tak jak Honda X-ADV stara się przekonywać, że blisko jej do motocykla, tak w przypadku ADV350 ten głos jest praktycznie niesłyszalny. Nawet na stronie internetowej japońskiej marki większy z ADV-ów jest w jednej grupie z motocyklami adventure i dumnie prezentuje się u boku Afriki Twin, natomiast ADV350 już nie stara się nikogo oszukiwać i grzecznie siedzi wśród skuterów.
Tę jego przynależność daje się rozpoznać też po wyglądzie. Tu już nie ma większej przestrzeni za przednim kołem, tylko sylwetka typowo skuterowa. W Hondzie ADV350 chodzi przede wszystkim o odpowiedni styl. Są wiec mocne przetłoczenia i ostre kąty kojarzone z motocyklami do jazdy po bezdrożach. Felgi nie są szprychowe, choć opony Metzeler Karoo podkreślają, że nie jest to zwykły skuter.
Zjeżdżając z asfaltu
Patrząc na Hondę ADV350 już domyślałem się, czego się spodziewać, ale musiałem to przecież jeszcze sprawdzić. Nie rzuciłem się w ciężki teren, ale dziurawa szutrowa droga pomiędzy polami to miejsce, gdzie taki skuter po prostu musi się sprawdzić. I szybko przekonałem się, że jest tak, jak się można było spodziewać.
Honda ADV350 to nie jest skuterową wersją motocykla wyprawowego. Podwyższone nieco zawieszenie – prześwit wynosi 145 mm w porównaniu do 135 mm w modelu Forza 350 – czy nieco lepiej radzące sobie z luźną nawierzchnią opony dodają pewności podczas jazdy, ale cały czas jest to po prostu skuter, który tylko nieco lepiej od innych radzi sobie poza asfaltem. Nazwanie go maszyną offroadową to jednak byłaby przesada.
Jednak Honda podchodzi do tematu uczciwie – wcale tego nie obiecuje. To przede wszystkim ma być bardzo dobry skuter, o nieco lepszym zachowaniu na szutrach, ale przede wszystkim modnym wyglądzie. I jak tylko zacząłem zastanawiać się nad sensem takiego podejścia, to stwierdziłem, że już to gdzieś widziałem.
Przecież to identyczna sytuacja jak w przypadku SUV-ów. Początkowo te duże mocno nawiązywały do aut terenowych nie tylko stylem, ale też większymi możliwościami. I taki też był plan przy X-ADV. Jednak już kompaktowe czy miejskie SUV-y nie mają z jazdą w terenie wiele wspólnego. One mają modnie wyglądać, tak jak chcą tego klienci. Honda po prostu postanowiła ten sam pomysł przenieść do świata skuterów.
ADV350 nie obiecuje, że zastąpi Africę Twin. On jest tym samym dopracowanym miejskim skuterem w odpowiednim przepraniu. Zresztą o tym wszystkim świadczy też fakt, że poza Europą już wcześniej oferowany był model ADV150, który podobnie głównie różni się wyglądem.
Skuter przede wszystkim
Honda ADV350 jest zatem praktycznie tym samym skuterem co Forza 350. Nie poświęcono tu komfortu czy pozycji siedzącej na rzecz możliwości terenowych. Jest to jednoślad, który najlepiej czuje się na asfalcie i ma być głównie wykorzystywany do jazdy po mieście (czy, jak już ustaliliśmy, na wsi), ale przy klasie 350 też pozwalać na okazjonalną dalszą wycieczkę.
Źródła: WP
Jak przystało na droższy model, Honda ADV350 ma bogate wyposażenie. Na pokładzie znalazł się dostęp bezkluczowy, światła LED, osłony dłoni, rozbudowany komputer pokładowy z monochromatycznym, ale dużym i czytelnym wyświetlaczem, a w mieszczącym nawet dwa kaski schowku schowano gniado USB-C. Na liście opcji jest są też podgrzewane manetki i centralny kufer – co pokazuje, że ADV350 faktycznie może komfortowo zabrać w dłuższą podróż.
Mocy wystarczy
Sporo miejsca na bagaż pod siedziskiem przyda się nie tylko podczas codziennych zakupów, ale też właśnie podczas okazjonalnego wyjazdu gdzieś dalej. A jak z napędem? Z jednej strony jednocylindrowy silnik o pojemności 330 cm3 to zdecydowanie mniej niż 745 cm3 w topowym modelu. Sama moc też jest blisko dwa razy mniejsza. Jednak w praktyce jest to wartość wystarczająca do sprawnego poruszania się.
Można dynamicznie ruszyć spod świateł, a na drodze ekspresowej czy nawet autostradzie nie będzie się zawalidrogą. Oczywiście Honda ADV350 nie jest demonem prędkości i przy wyższych jej wartościach łapie zadyszkę, ale jeśli ktoś oczekuje bardziej motocyklowych osiągów, to już musi sięgnąć po model 750.
Jak Honda ADV350 wygląda w liczbach? Maksymalna moc to 29,2 KM przy 7500 obr./min, a maksymalny moment obrotowy wynosi solidne 31,5 Nm przy 5250 obr./min. Przy masie 186 kg i zbiorniku paliwa 11,7 l zasięg to ok. 300 km.
Jeśli chodzi zapewnienie właściwości jezdnych, to z przodu i z tyłu pracuje zawieszenie Showa – odpowiednie widelec USD i klasyczny podwójny amortyzator. Same koła natomiast mają 15 cali z przodu i 14 z tyłu. Ten zestaw zapewnia niezły komfort (jak na skuter) i wspomnianą już większość pewność prowadzenia na gorszych drogach. Całość uzupełniają hamulce – tarcza z przodu mierzy 256 mm, a z tyłu 240 mm.
SUV na dwóch kołach
Skoro Honda ADV350 tak bardzo nie różni się od bardziej klasycznych modeli (z bliźniaczą Forzą 350 na czele), to czy ma sens? Patrząc na cennik i panującą modę łatwo odgadnąć, o co tak naprawdę chodzi w tym skuterze. Jeśli oczekujesz po nim wyjątkowych możliwości terenowych i faktycznie skuterowego kuzyna motocykli adventure, to ADV350 cię zawiedzie. Jednak, tak jak właśnie taki był plan Hondy na X-ADV, tak na mniejszy model już nie.
Honda ADV350 kosztuje 29 200 zł (w każdym z trzech kolorów – srebrnym, czarnym i czerwonym). Niemało, ale pamiętajmy, że mowa o maksiskuterze i jest to zaledwie 400 zł więcej niż w przypadku modelu Forza 350. To już niewielka dopłata za styl, jeśli ktoś woli wygląd modelu ADV350, a dodatkowo otrzymuje się też nieco lepsze zawieszenie. Historia pokazuje, że klienci są w stanie dopłacić zdecydowanie więcej za SUV-y, które też niewiele mają wspólnego z jadą w terenie, a po prostu lepiej wyglądają. Zatem patrząc z tej strony Honda ADV350 jest ciekawą propozycją.