Zmiany w branży. Ekologia w motoryzacji zaczyna się na etapie produkcji
Nie sztuką jest zbudować ekologiczny samochód, uwalniając przy tym tony dwutlenku węgla do atmosfery i drenując ziemię z jej naturalnych surowców. Wielu producentów zaczyna dostrzegać problem i troszczyć się o to, by już sam proces produkcji auta był jak najbardziej przyjazny środowisku. Co to oznacza w praktyce?
Samochody elektryczne bardzo często określane są mianem "zeroemisyjnych". Faktycznie, podczas jazdy nie produkują nawet grama dwutlenku węgla ani jakichkolwiek związków chemicznych. Ale również zostawiają po sobie ślad węglowy, niekiedy podobny do tego, co samochody z klasycznymi silnikami spalinowymi. Jak to możliwe? Chodzi o proces produkcji akumulatorów litowo-jonowych, który jest niezwykle energochłonny.
Naukowcy z niemieckiego Instytutu Fizyki Budowli Fraunhofera wyliczyli, że samo wyprodukowanie (nie licząc wydobycia litu, jego transportu, późniejszego recyklingu etc.) jednej baterii do auta elektrycznego o zasięgu ok. 200 km wiąże się z emisją ok. trzech ton CO2! Przeciętne auto hybrydowe (jego baterie są małe, niklowo-metalowo-wodorkowe i w pełni odnawialne), emituje taką ilość gazu cieplarnianego na dystansie 30-40 tys. km.
Podobne doniesienia i kontrowersje skłoniły kilku producentów do tego, by zacząć dbać również o to, by sam proces produkcji samochodów był ekologiczny. I nie chodzi wyłącznie o emisję dwutlenku węgla lecz również wykorzystywanie ekomateriałów. BMW już sześć lat temu chwaliło się, że całe wnętrze modelu i3 wykonane zostało z surowców wtórnych, łącznie z tapicerką foteli. Podobne założenie przyświeca Volvo, które z powodzeniem wykorzystuje do produkcji swoich aut materiały po recyklingu, a mimo to ich jakość nie budzi najmniejszych wątpliwości.
Jako pierwsza milowy krok w samej ekoprodukcji aut zrobiła amerykańska Tesla, której słynna fabryka Gigafactory w Nevadzie jest samowystarczalna. Budynek pokryto panelami fotowoltaicznymi produkującymi energię elektryczną ze słońca, zaś za ogrzewanie i chłodzenie odpowiadają pompy ciepła. To szalenie istotne w kontekście produkcji akumulatorów, która pochłania mnóstwo energii.
W podobnym kierunku co Tesla zmierza Volkswagen, który rusza właśnie z masową produkcją swojego pierwszego w pełni elektrycznego modelu ID.3. Auto powstaje w fabryce w Zwickau, która – zdaniem przedstawicieli samego VW – po zakończeniu rozbudowy i modernizacji będzie najbardziej ekologicznym zakładem na świecie, całkowicie neutralnym pod względem emisji CO2. Ponadto koncern wymógł na dostawcach, by dostarczali komponenty do produkcji ID.3 również w sposób bezemisyjny.
Jak widać, jedni stawiają na produkcję z wykorzystaniem ekologicznych materiałów, inni chcą uwolnić sam proces wytwarzania aut od dwutlenku węgla. Inny pomysł mają Toyota z Lexusem. Koncern opracował kompleksowy plan całkowicie neutralnej dla środowiska i klimatu produkcji samochodów. Do 2050 r. chcą nie tylko obniżyć emisję CO2 w swoich autach o 90 proc., a ostatecznie całkowicie wyeliminować dwutlenek z całego cyklu życia auta – począwszy od jego produkcji, przez cały okres użytkowania, a na recyklingu skończywszy.
Japończycy już pracują nad wykorzystaniem w produkcji zupełnie nowych, mniej szkodliwych dla środowiska materiałów oraz nad całkowicie nowymi, przełomowymi akumulatorami. Do tego mocny nacisk kładą na recykling, bo np. w przypadku aluminium oznacza to aż dziewięciokrotnie niższą emisję CO2 niż wydobycie i praca na "czystym" surowcu. Jednocześnie Toyota i Lexus wdrażają program mający ograniczyć emisje podczas transportu części i gotowych aut.
Najciekawsze jest jednak to, że w walkę o czystszą motoryzację angażują się także lokalni dealerzy. Także w Polsce! Na przykład salon Lexusa na ulicy Połczyńskiej w Warszawie będzie pierwszym obiektem marki w Polsce, który w okresie letnim będzie samowystarczalny w zakresie zużycia energii elektrycznej. Wytworzy ją sam z paneli słonecznych – łącznie 50 tys. kWh rocznie. To jest prawdziwa zeroemisyjna misja w pełnym cyklu produkcyjnym. Oby reszta branży wzięła z tych firm przykład.