Żarty z chińskich motocykli się skończyły. Jedi K750 robi wrażenie
Chińczycy potrafią pozytywnie zaskoczyć. Bo tak należy napisać o zaprezentowanym na targach w Chongqing koncepcie sportowego motocykla Jedi K750. Wygląda on świeżo i jest niepodobny do niczego, co dziś jeździ po drogach.
Często piszemy o chińskich motocyklach, wspominając o kolejnych kopiach europejskich czy japońskich konstrukcji. Nie da się ukryć, że w Państwie Środka podrabianie zagranicznych produktów opanowano do perfekcji. Jednak nie zawsze tak jest. Przecież to z Chin pochodzą coraz popularniejsze w Europie motocykle Benelli czy nowa na polskim rynku marka Voge, która ma całkiem ciekawe i dobrze prezentujące się modele. Niemniej trzeba przyznać, że Jedi K750 to spora niespodzianka.
Marka Jedi jest u nas praktycznie nieznana, ale w Chinach istnieje od 1975 r. Produkuje ona między innymi motocykle dla policji, ale ma też w ofercie ich cywilne wersje, a także baggera z silnikiem 250 cm3, enduro i sportowo turystyczny model Sport GT 750, który właśnie doczekał się nowej wersji nazwanej GTR750. I to ten ostatni jest tu najciekawszy. Nie dość, że jest to spora maszyna, to jeszcze wygląda naprawdę ciekawie. Teraz Chińczycy poszli krok dalej.
Jedi K750 to jeden z trzech motocykli zaprezentowanych na targach. Chińska marka pokazała tam właśnie sportowo-turystyczny model GTR750 i nakeda JFR750 o nowoczesnym wyglądzie inspirowanym stylem retro. Wszystkie te trzy maszyny napędzane są tym samym dwucylindrowym, rzędowym silnikiem o pojemności 730 cm3, którego maksymalna moc to 69 KM przy 7500 obr./min., a maksymalny moment obrotowy wynosi 67 Nm przy 6500 obr./min.
Skoro motocykl Jedi K750 dostał napęd z gotowych maszyn, to świadczy to o fakcie, że on sam nie jest daleki od produkcji. Co więcej, może być mocniej spokrewniony, gdyż ma ten sam widelec zwieszenia co dwa pozostałe modele (jedynie przykryty elementami stylistycznymi) i takie same hamulce Brembo.
Jeśli tak ma wyglądać przyszłość chińskiej motoryzacji, to jest to dobry znak. Jedi K750 nie tylko nie jest kopią zagranicznych motocykli, ale też jest tak inny, że wnosi sporo świeżości do świata dwóch kółek. Choć raczej nie zobaczymy go w Europie, to można mieć nadzieję, że on i inne takie odważne projekty będą trafiać do sprzedaży.